Kiedy urzędnikom podoba się twoje drzewo
Dąb szypułkowy, rosnący na posesji Beaty Michny w Górkach Śląskich jest wysoki na około 20 metrów. W obwodzie pnia, na wysokości 1,3 m liczy 3700 cm. Z jego korony już nie raz leciały mniejsze, suche gałązki. Drzewo rośnie w takim miejscu, że góruje nad czterema domami. Wszyscy mieszkańcy w jego zasięgu są zdania, że drzewo ze względów bezpieczeństwa należy wyciąć. W czasie burz dąb mocno się chwieje, lecz nie wiadomo czy silny wiatr go tylko głaszcze czy zaraz wyrwie z ziemi. W głowach ludzi, szczególnie po ostatnich – niszczycielskich nawałnicach, coraz wyraźniej rysuje się ten drugi scenariusz. To jednak za mało aby przekonać urzędników gminy...
Upór czy rzeczywista troska?
Czytelnik na pewno rozważa w głowie, co jest ważniejsze, ochrona przyrody czy zaspokajanie potrzeb ludzkich. Na ten dylemat w każdym przypadku trzeba spojrzeć indywidualnie. Pani Beata oraz jej sąsiedzi już od dawna obawiają się dużego drzewa. Osoby przyjezdne patrząc na dąb mogą zachwycać się jego walorami przyrodniczymi itd. – Czy te osoby, albo np. sama pani wójt na pewno czułyby się komfortowo, gdyby ten olbrzym chwiał się nad dachem ich domu? – pytają wtedy retorycznie sąsiedzi drzewa. Dodają, że poza stwierdzeniem, że dąb jest zdrowy nikt im gwarancji nie da, że drzewo wytrzyma kolejną wichurę.
Ostatnia, odmowna decyzja wójt Iskały została ponownie zaskarżona do SKO. Być może sprawa wróci do ponownego rozpatrzenia przez urząd gminy. Ale trudno uwierzyć, że ktoś tu zmieni zdanie. Tym bardziej, że obecne przepisy znów dają urzędnikom pełną dowolność w podejmowaniu takich decyzji. Można śmiało przyjąć, że gdyby pani wójt wydała zgodę na wycinkę, wszystko odbyłoby się zgodnie z przepisami. Miłość i troska o przyrodę potrafią być jednak bardzo silne, tym bardziej kiedy umiejętnie dobiera się paragrafy, w zależności od potrzeby chwili.
Marcin Wojnarowski
Ludzie:
Anna Iskała
Radna Powiatu Raciborskiego, była wójt gminy Nędza.