Piętnaście lat w nierzeczywistości
Publiczność pokochała ich od pierwszego występu, a oni po dziś dzień odwdzięczają się jej inspirującą grą z humorem, w którą od czasu do czasu wkrada się twórcza spontaniczność i improwizacja. Szef grupy Andrzej Biskup przyznaje, że Irrealis spełnił jego marzenie z młodości, a teraz on chce pomóc młodzieży w sięgnięciu po jej pragnienia. Właśnie otwierają nowy rozdział swojej opowieści.
Wszystkich członków zawsze łączyło jedno: olbrzymia pasja, poparta talentem i chęcią pracy. A tej ostatniej było doprawdy sporo. „Ta nasza młodość…”, „Krótka historia świata”, „Spóźnieni królowie” czy „Noga w cemencie” to niektóre ze spektakli Irrealisu. Każdy zapięty na ostatni guzik, a role uszyte na miarę. Jaka jest recepta na pracę z rodzącą wyjątkowe owoce ekipą młodych ambitnych ludzi?
– Piszę tekst, po czym daję im ogromną wolność jego interpretacji. Spoglądam z dystansu na to, jaką wizję mu nadają i wiele razy jest ona dla mnie odkryciem. Uświadamiam sobie, że właśnie tak miało to wyglądać. Można powiedzieć, że wszyscy jesteśmy reżyserami spektaklu. Dla młodych aktorów to niezwykle rozwijająca i wyzwalająca pokłady kreatywności funkcja – nie kryje A. Biskup.
Dyktatura w teatrze
Na scenie nie powinno być demokracji, ale Irrealis funkcjonuje być może właśnie dzięki umiejętności pójścia na kompromis. – Nie wprowadzam dyktatury, staram się pisać rolę tak, aby każdy czuł się równie ważny. Mam świadomość, jakimi umiejętnościami dysponują poszczególni aktorzy czy aktorki, dlatego łatwiej jest mi stworzyć dla nich odpowiednią postać. Przyjmuję zawsze role moderatora, to członkowie grupy są bohaterami – przyznaje A. Biskup.
Tytuł jednego z przedstawień – „Dopóki jestem” idealnie oddaje charakter sytuacji w jakiej znalazł się Irrealis. – Mimo wielu przeciwności trwamy i będziemy trwać tak długo, jak długo tego typu działalnością będzie zainteresowana raciborska młodzież. Robimy to z nią i dla niej – kończy założyciel raciborskiej grupy, która, jak informuje, przenosi się do Pietraszyna.
MAD