Plaża miejska w Raciborzu. Skarb czy problem?
Uwielbiana, ale i dewastowana. Kiedy praży słońce są tu tłumy. Kiedy nikt nie widzi – chuligani niszczą jej wyposażenie. Jaką przyszłość rysuje dla atrakcji bulwarów nadodrzańskich naczelnik Robert Myśliwy, który za obiekt odpowiada?
Plaża jest pańskim pomysłem?
Plażę wymyślił Dawid Wacławczyk. Pamiętam jego interpelację, gdy był radnym miejskim. Jako naczelnik wydziału zlecałem wykonanie plaży i współpracowałem z firmą, która ją zaprojektowała.
Widzi pan jak obecnie funkcjonuje. Czy tego pan się spodziewał?
Decyzja o powstaniu plaży była ryzykowna. „Nie czuję tego” usłyszałem od prezydenta miasta. Robiliśmy to na moją osobistą odpowiedzialność. Gdyby się nie udało poniósłbym konsekwencje. Podobnie było z wypożyczalnią rowerów, ale ja słucham ludzi, oni tego oczekiwali. Utworzyliśmy w wydziale stanowisko ds. turystyki i inwestujemy w infrastrukturę jej służącą.
Gdy woda zniszczyła plażę pewnie poczuł pan obawę przed przyszłością?
Zalanie było wkalkulowane, bo bulwary są nad rzeką. Trzeba zmyć muł, naprawić wszystko w ramach normalnego utrzymania. Mam wobec plaży dalsze, dalekosiężne ambicje. Marzy mi się uatrakcyjnienie placu zabaw. Widziałem place w Danii, produkowane przez firmę Monstrum, piękne, drewniane, zjawiskowe. Możliwe jest tam jeszcze boisko do piłki siatkowej. Na bulwarach nieco dalej, gdzie w przeszłości zbudowano kort tenisowy. Nawet został po nim słupek.
Ludzie:
Robert Myśliwy
Dyrektor Powiatowego Centrum Sportu w Raciborzu