Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Wierzący czy wątpiący? Ksiądz Szywalski o dobrych radach

30.04.2017 06:30 | 3 komentarze | red

- Każdy z nas może doświadczać wątpliwości w wierze. Doświadczali ich Apostołowie, doświadczali ich także święci - pisze ks. Jan Szywalski.

Wierzący czy wątpiący? Ksiądz Szywalski o dobrych radach
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Co mówi świat?

Świat miota się dziś między dwoma skrajnościami. Z jednej strony akcentuje się skrajny indywidualizm i prawo do własnego wyboru, z drugiej ludzie coraz częściej nie radzą sobie sami z sobą, nie potrafią podejmować decyzji, boją się wyborów, trwają w stanie życia na próbę. W gazetach roi się od kącików z poradami różnego rodzaju, w księgarniach półki uginają się od poradników na wszelkie możliwe tematy. W naszej epoce szczycącej się szacunkiem do rozumu, znakomicie rozwijają się wróżbiarstwo, jasnowidztwo, horoskopy. Chesterton pisał kiedyś: „Tam, gdzie nie wierzy się w Boga, można wierzyć we wszystko”.

Wątpliwości są czymś naturalnym, zarówno w życiu, jak i w przestrzeni wiary. Dziś jednak wątpienie traktuje się jako coś lepszego od pewności. Kwestionowanie, wątpienie, podważanie pewników jest przedstawiane często jako stan pożądany. A przecież jeśli pojawiają się wątpliwości, czy te dotyczące życiowych wyborów, czy w wierze, to moralnym obowiązkiem człowieka jest szukanie sposobu na ich pokonanie. Kierowanie samochodem we mgle jest śmiertelnie niebezpieczne. Życie we mgle tym bardziej. Tymczasem współczesna kultura z upodobaniem produkuje mgłę, w której zacierają się granice między prawdą a fałszem, dobrem a złem, pięknem a brzydotą. Jedynym pewnikiem jest brak wszelkich uniwersalnych prawd. Benedykt XVI mówi o „dyktaturze relatywizmu”.

Wątpliwość jest postawieniem pytania, zwątpienie jest rezygnacją z jakiejkolwiek odpowiedzi. Zwątpienie oznacza zgodę na pogrążenie się w bezsensie, w chaosie własnych myśli czy uczuć. Taki stan jest niebezpieczny. Nikt nie potrafi długo żyć, nie widząc sensu.

Co mamy czynić?

Najkrócej – nie bać się pytać innych o radę i nie bać się dawać rady tym, którzy jej potrzebują. Nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. Nieraz emocje lub jakieś życiowe zapętlenia przesłaniają prawdę. Wtedy komuś z boku łatwiej jest ocenić sytuację i podsunąć radę. Bywa, że już samo podzielenie się z drugim swoimi wątpliwościami przynosi ulgę. Kiedy nazywamy swoje trudności, próbujemy je opisać, wtedy zaczynamy je  porządkować. W trakcie opowiadania o sobie może nawet pojawić się rozwiązanie. Warunkiem takiego otwarcia  jest obecność kogoś obok, kto życzliwie mnie słucha. Dobra rada jest owocem dobrego słuchania... Żaden książkowy poradnik nie zastąpi dobrej rady przyjaciela.

Odczytać wolę Bożą

Z perspektywy wiary dobra rada jest pomocą drugiemu w odczytaniu Bożej woli w wątpliwościach. W tradycji Kościoła od zawsze istniało szukanie rady u ludzi uznawanych za duchowy autorytet. Ludzie szukali porady u mnichów, ascetów, spowiedników. W Kościele rozwinęło się tzw. kierownictwo duchowe, łączące się czasami ze spowiedzią u stałego spowiednika. Dobrą radę dotyczącą podejmowania decyzji można streścić tak: gdy nie wiesz, co wybrać, pytaj siebie, z czego będzie większa chwała Boga. Im większej chwały dozna Bóg, tym większe będzie dobro dla ciebie i innych. To wybieraj.