Piątek, 27 grudnia 2024

imieniny: Jana, Żanety, Fabioli

RSS

Kres Babińca. Pani Celino, co dalej?

08.04.2017 19:00 | 0 komentarzy | woj

Informacja o tym, że Stowarzyszenie Kobiet Aktywnych „Babiniec” kończy swoją działalność przeszła bez większego echa. W krótkim komunikacie podano, że przyczyną jest mała liczba aktywnych członków.

Kres Babińca. Pani Celino, co dalej?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

O szczegóły zapytaliśmy Celinę Nowakowską, która od początku jest liderką Babińca. – Babiniec miał przestać funkcjonować już z końcem 2016 r. ale byliśmy w trakcie realizacji zadania publicznego, które trzeba dokończyć. W czerwcu kończymy dystrybucję żywności dla potrzebujących, rozliczymy się z tego zadania i kończymy – mówi szefowa „Babińca”.

Czy naprawdę brakowało rąk do pomocy?

Zaczynaliśmy 9 lat temu w grupie osób, które miały pomysły i zapał do pracy. Jednak Stowarzyszenie to nie tylko działanie ale dużo zbędnej papierologii, która gasi zapał i entuzjazm, jest też odpowiedzialność za podjęte zobowiązania, a tego ludzie się boją, dlatego w międzyczasie osoby odchodziły i zaprzestawały działać. Zauważyłyśmy wiele problemów i potrzeb w naszej gminie więc się zaangażowałyśmy. Pracy było i jest bardzo dużo. Odpowiadając na niektóre z potrzeb, sama napisałam, koordynowałam i rozliczyłam 20 projektów aktywizujących mieszkańców. Przy tym wszystkim brakowało mi najbardziej wsparcia, a odpowiedzialność była wielka. Dziś czuję satysfakcję ale i... zmęczenie. Kiedyś np. otrzymałam pismo z Urzędu Marszałkowskiego, w którym informowano, że mam zwrócić 12 tys. zł przez to, że sama byłam autorką i koordynatorką jednego z projektów. Bardzo się tego przestraszyłam i modliłam się aby tę decyzję cofnięto. Był to projekt unijny więc kontrole były restrykcyjne, przeszłam wtedy bardzo stresujące chwile. To jeden z wielu przykładów męczącej biurokracji. Są kontrole, wytykanie błędów, krytyka, odpowiedzialność, a ja to przecież robiłam z serca, dla ludzi i nie raz dopłacałam z własnego portfela. W końcu doszło do tego, że w stowarzyszeniu zabrakło osób mogących mnie odciążyć w tych zadaniach. Szkoda, że nie miałam większego wsparcia z samorządu. Dzięki niemu prężnie działa i rozwija się założony przeze mnie Uniwersytet Trzeciego Wieku przy MOKSiR.