Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Markety nas nie wykończyły, kryzys też. Za to dobije nas nasze miasto

06.02.2017 07:00 | 16 komentarzy | mak

Do tej pory było tak, że przedsiębiorcy na własną rękę podpisywali umowy z firmami, które wywoziły im śmieci. Zwykle wyglądało to tak, że gdy kubeł był zapełniony, przedsiębiorca dzwonił do firmy, ta przyjeżdżała, zabierała odpady i wystawiała fakturę.

Markety nas nie wykończyły, kryzys też. Za to dobije nas nasze miasto
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Uszczelnianie systemu

Od 1 stycznia zasady się jednak zmieniły. To miasto przejęło obowiązek odbierania śmieci z terenu tzw. nieruchomości niezamieszkałych. W praktyce oznacza to tyle, że przedsiębiorcy muszą uiszczać comiesięczną opłatę, a wybrana przez miasto firma dwa razy w miesiącu zabiera śmieci. – Argumentem przemawiającym za przejęciem odpadów komunalnych z terenu nieruchomości niezamieszkałych było uszczelnienie obecnego systemu gospodarowania odpadami w zakresie organizacyjnym i finansowym. Umożliwi to skuteczniejszą kontrolę odbierania i zagospodarowania odpadów komunalnych oraz zwiększenie poziomu recyklingu i odzysku odpadów zebranych selektywnie – wyjaśnia Anna Szweda–Piguła, rzecznik Urzędu Miasta w Wodzisławiu.

Wzrost cen

Dla wielu przedsiębiorców taka zmiana oznacza horrendalną podwyżkę. – Przeanalizowałem moje dotychczasowe wydatki. Wcześniej co miesiąc płaciłem średnio 220–230 zł. Teraz zapłacę 682 zł na miesiąc. Różnica jest znacząca – podaje nam swój przykład Janusz Czech, właściciel apteki i budynku przy ul. Księżnej Konstancji. – Do tej pory za worek o pojemności 110 litrów co miesiąc płaciłam 17 zł. Teraz opłata to 42 zł. Kiedy mówię znajomym z innych miast o stawkach, jakie zaczęły u nas obowiązywać, są zszokowani – dodaje właścicielka jednego ze sklepów odzieżowych.

Po najmniejszej linii oporu

Zdaniem przedsiębiorców nowe, narzucone przez miasto przepisy, to pójście „po linii najmniejszego oporu”. Według nich miasto pokazało, że działa w oderwaniu od sytuacji lokalnych przedsiębiorstw. Powodów, dla których tak sądzą, jest kilka. Po pierwsze – wcześniej przedsiębiorcy mieli możliwość negocjowania stawek wywozu śmieci z firmami, z którymi podpisywali umowy. – Firmy przedstawiały swoje oferty, a później negocjowaliśmy i wybieraliśmy najbardziej korzystną. Jeśli chodzi o stawki ustalone przez miasto, to nie wiem kto i jak je negocjował, ale uważam, że są skandaliczne – mówi Janusz Czech. Po drugie – każda branża ma swoją specyfikę i to do niej był dostosowany harmonogram wywozu śmieci. Na przykład restauracje oczekują, że odpady będą odbierane często, bo jest ich dużo i psują się. Nie mogą więc zalegać dwa tygodnie. Z kolei firmy, które wytwarzają głównie odpady z papieru lub tworzyw sztucznych, mogą je przetrzymywać dłużej i dla nich wywóz dwa razy w miesiącu jest niekorzystny. – Mam kubeł o pojemności 1100 litrów. Firma, która odbierała ode mnie odpady, oczekiwała 69 zł za wywóz. Dzwoniłam po nich w momencie, gdy kubeł się zapełnił, na przykład dwa razy na kwartał. Teraz muszę płacić 180 zł co miesiąc. Nieważne, że kubeł jest niemal pusty. I tak przyjeżdżają i opróżniają. Takie rozwiązanie nie jest mi potrzebne i podobnie jak wielu przedsiębiorców nie zgadzam się z nim – podkreśla Kornelia Adamczyk, właścicielka kamienicy w rynku. Dodaje, że zmiany zasad odbioru śmieci boleśnie uderzają w lokalnych przedsiębiorców. – Koszty prowadzenia naszych działalności gospodarczych są ogromne. Podatki od nieruchomości wysokie. Niedawno podłączyłam się do PEC, więc za ogrzewanie też płacę dużo więcej. Każdy szuka oszczędności, zwalniani są ludzie. Jak tak dalej pójdzie, to wszyscy się polikwidujemy – ocenia sytuację.

Miasto nas wykończy

Niektórzy przedsiębiorcy mówią wprost: „urząd nas wykończy”. – Przecież to jest absurd, jakiego świat nie widział. Normalny haracz. Co oni będą robić za te pieniądze? Przecież my tu ledwo zipiemy na Starym Mieście. Urząd nie widzi pustostanów? Radni nie widzą, że kolejne sklepy się zamykają? Ludzie się śmieją, że będziemy powietrze pompować do worków, żeby mieli co wywozić. Markety nas nie wykończyły, kryzys przebiedowaliśmy, ale teraz urząd nas wykończy – nie kryje złości jedna z osób prowadzących niewielki biznes w centrum.