Piątek, 1 listopada 2024

imieniny: Seweryna, Wiktoryny, Warcisława

RSS

Trener Szweda: Potencjał wielu klubów jest marnotrawiony

25.11.2016 19:00 | 0 komentarzy | kozz

Sebastian Szweda, to młody, 26-letni trener pochodzący z Rybnika o oryginalnym spojrzeniu na piłkę nożną, podkreślający znaczenie taktyki i organizacji gry jako najistotniejszych aspektów piłki nożnej. Bardzo wcześnie zakończył własną przygodę piłkarską, zauważając wiele braków merytorycznych w prowadzeniu zespołów i odkrywając szereg prawidłowości, istniejących w futbolu, które zamierza stale wykorzystywać, funkcjonując w piłce w roli trenera. Obecnie zdobywa uprawnienia na kursie UEFA A, szkoli najmłodszych adeptów w ROW-ie Rybnik oraz pracuje w nowoczesnej firmie TrainerPRO, specjalizującej się w wielopłaszczyznowym rozwoju trenerów oraz profesjonalizacji klubów. Trener Szweda po rozstaniu się z Naprzodem Syrynia opowiada o piłkarskiej rzeczywistości niższych klas rozgrywkowych, której doświadczył i którą od lat obserwuje. Z rybnickim szkoleniowcem rozmawiał Maciej Kozina.

Trener Szweda: Potencjał wielu klubów jest marnotrawiony
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

- Co trener chciałby osiągnąć, wytykając nieprawidłowości w klubach?

- Chciałbym, żeby treść mojego przekazu, przynajmniej skłoniła włodarzy środowiska piłkarskiego do przemyśleń. Nawet tych, którzy zarządzają klubami w najniższych klasach rozgrywkowych. Ważna jest edukacja i wpływanie na kształtowanie właściwej świadomości zawodników ze strony klubu. Czy w klubach, które znajdują się na niskich poziomach rozgrywkowych, znajdziemy utalentowanych dzieciaków czy młodzież? Oczywiście, że tak. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie: jaką oni mają szansę dostania się do większej piłki - choćby w wieku juniora - z ukształtowanym przez klub poziomem świadomości? Po pierwsze, tacy zawodnicy nie będą mieli odpowiednio zbudowanej kwestii rozumienia gry, bo prawdopodobnie zespoły, do których należeli, opierały się o grę indywidualną, a nie zorganizowaną. Po drugie, nabyte wartości oraz wiedza, dotycząca piłkarskich aspektów pozaboiskowych jest na niewystarczającym poziomie. W ten sposób pozbawia się prawidłowego - wydawałoby się - rozwoju piłki - począwszy od tej lokalnej. Tak więc standardy, jakie panują w naszej rzeczywistości piłkarskiej, przybierają znamiona patologiczne.

- Jak to zmienić?

- Tylko ciężką pracą i chęcią rozwoju klubów. Przykład zatrudnienia trenera jest tu odpowiedni. Nie można oczekiwać od trenera dobrych wyników w ciągu miesiąca czy dwóch. Ocena pracy trenera pod tym kątem powinna nabierać znaczenia po około roku pracy. Jest szereg innych kryteriów, które pozwalają merytorycznie zweryfikować umiejętności szkoleniowe trenera.

- Ludzie zasiadający w zarządach klubów są niekompetentni?

- Tak właśnie jest. Ludzie prowadzący kluby nie powinni zasiadać w jego strukturach, nie posiadając kompetencji związanych z zarządzaniem oraz rozumieniem gry chociażby na poziomie ogólnych zależności boiskowych. W przeciwnym razie, podejmowane decyzje nie będą adekwatne w stosunku do możliwości rozwojowych, jakie każdy klub posiada. Obecnie włodarze wydają większą część pieniędzy na zawodników, zamiast przeznaczyć je na funkcjonowanie długofalowe klubu, zatrudniając między innymi dobrych trenerów. Proszę jednak zapytać panów prezesów, jak scharakteryzują "dobrego trenera"? Umiejętności ludzi zarządzających, dotyczących weryfikowania szkoleniowca przed zatrudnieniem są żadne, dlatego bazuje się na szeptanym polecaniu trenerów. To błędne koło, które potwierdza patologiczną sytuację.

- Czyli uważa trener, że na każdym poziomie rozgrywkowym może funkcjonować profesjonalny klub?

- Uważam, że na każdym poziomie rozgrywkowym można zarządzać i pracować w sposób zbliżony do profesjonalnego. Wiadomo, że to kwestia celów strategicznych. Jeśli B-klasowy klub istnieje po to, żeby w weekend miejscowi kibice mieli rozrywkę, a zawodnicy mogli rekreacyjnie się poruszać, to oczywiście bezzasadnym byłoby krytykowanie takiego przykładu. Jeśli jednak w klubie A-klasowym czy klasy okręgowej celem jest znalezienie się na wyższym poziomie rozgrywkowym i są na to odpowiednie środki, to pierwszym krokiem powinno być zbudowanie odpowiedniej strategi. Nie na rok, w którym trzeba koniecznie awansować, marnotrawiąc potencjał finansowy na zawodników, którzy rzekomo zrealizują cel. Wystarczy rozłożyć pracę na etapy i konsekwentnie realizować założony plan, a nie patrzeć na wyniki, zmieniając co chwilę trenerów. Funkcjonowanie klubu na zasadzie "tu i teraz" jest chorobą polskiej piłki. Marka TrainerPRO przeprowadziła swego czasu badania statystyczne, obrazujące średni czas pracy trenera w Polsce w centralnych ligach oraz w innych krajach europejskich. Wyniki są bardzo niekorzystne dla rodzimej piłki. Otóż średni czas pracy szkoleniowca w polskim klubie to około 9 miesięcy, w Niemczech – 19 miesięcy, we Włoszech – 20 miesięcy a w Anglii 30 miesięcy. Wszystko oczywiście bierze się z braku pracy koncepcyjnej w Polsce, a jeśli ona już jest, to się jej absolutnie nie docenia i nie rozumie. A to jedyna droga do faktycznego postępu. To problem włodarzy, którzy nie potrafią współpracować długoterminowo, nastawiając w ten sposób klub i zespoły na notowanie nieukierunkowanego "rozwoju". W ten sposób tworzony jest problem o wiele bardziej głęboki, ponieważ brak fachowości w decyzjach decydentów kształtuje poziom polskiego futbolu.

- Dlaczego w zasadzie trener rozstał się z klubem z Syryni?

- Nie otrzymałem argumentów, uzasadniających decyzję o zaprzestaniu prowadzenia przeze mnie zespołu.

- Podejrzewa trener o co mogło chodzić? Może właśnie chodziło o niepogodzenie się z wprowadzaniem profesjonalizacji do klubu?

- Ludzie zarządzający dowiedzieli o moim podejściu do pracy szkoleniowej przed przystąpieniem do współpracy. Poznali kierunek, w jakim rozwój zespołu miał następować, a samo podniesienie standardów, wpływających na stopniową profesjonalizację, spotkało się na początku z akceptacją i zadowoleniem. Wydaje mi się jednak, że przestraszono się dalszej profesjonalizacji pracy i tego, że każdy musiałby się bardziej angażować. Drugą kwestią było oczekiwanie regularnych zwycięstw po niecałych 4 miesiącach pracy, nie zważając na bieżące i istotne wydarzenia, które miały miejsce. Ponadto jako zespół, nie otrzymaliśmy żadnego konkretnego celu w kontekście ostatecznego wyniku. To w drużynie wyznaczyliśmy sobie wewnętrzny cel, jakim było powtarzalne prezentowanie charakterystycznego stylu gry i organizacji, która nie ma powszechnie miejsca w rozgrywkach klasy okręgowej. Na tej podstawie chcieliśmy zająć miejsce w czołówce tabeli. Apetyty włodarzy zaczynały rosnąć w miarę jedzenia, bo liderowanie przez jedną czy dwie kolejki wygenerowało w ich umysłach możliwość awansu do IV ligi. Cyferki, świecące na tablicy wyników, potrafią serdecznego i uśmiechniętego człowieka przemienić we wściekłego autokratę, który podejmuje pod wpływem emocji niedorzeczne dla przebiegu pracy szkoleniowej decyzje. Ja jednak, pracując nad swoją świadomością, dojrzałem do przekonania, by nie bać się straty pracy. Bez względu na okoliczności, ważne, by zawsze pozostawać sobą. Nigdy też nie będę obojętny na deprecjonowanie fachowo wykonywanej pracę szkoleniowej i sprowadzania jej do kategorii niższego rzędu.

- Żałuje trener, że rozstał się z klubem w takich okolicznościach?

- Jestem bardzo zadowolony z okresu trudnej i intensywnej pracy w Syryni. Na pewno wzbogacił mnie on jako trenera o cenne doświadczenia, a te właściwie spożytkowane mogą tylko rozwijać. Przykro tylko, że pozbawiono klub i zespół sposobności wejścia na inny poziom i wyrwania się z mizernych standardów. Trudno też wyobrazić sobie, by w najbliższym czasie zostały poczynione starania o zmianę klubowej rzeczywistości na lepszą. 

- Gminy powinny bardziej spojrzeć na kluby, którym przekazują niemałe pieniądze?

- Oczywiście, że można wypracować system weryfikacyjny wydatkowanych pieniędzy. Weryfikacja musiałaby być merytoryczna, a nie tylko w oparciu o tą przedstawioną na papierze, bo takowa nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Decydentami są włodarze klubów i to oni mają istotny wpływ na aktualny ich stan. Myślę, że każdy się zgodzi z tezą, że podmioty wspierające finansowo kluby, nie powinny dopuścić, by przeznaczone środki były marnotrawione.