Niedziela, 6 października 2024

imieniny: Artura, Brunona, Fryderyki

RSS

Uważajcie na wadliwe windy w Rybniku! Matka i córka utknęły [WIDEO]

30.06.2016 16:15 | 50 komentarzy | KP

W tej sytuacji na szczęście obyło się tylko na strachu, choć w końcu może dojść do tragedii. O złym funkcjonowaniu nowych wind w blokach Rybnickiej Służby Mieszkaniowej tym razem przekonała się pani Danuta Borysewicz wraz z chorującą na porażenie mózgowe córką.

Uważajcie na wadliwe windy w Rybniku! Matka i córka utknęły [WIDEO]
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Materiał wideo:

- Staję przed drzwiami windy. Drzwi otwierają się. Jest. Wsiadam. Dojeżdżam na parter, ale drzwi nie otwierają się. W windzie jestem ja - mama i Karolina. Jesteśmy w drodze na Warsztaty Terapii Zajęciowej. Drzwi nie otwierają się. Nerwowo naciskam guzik. Bez skutku. Jadę na inne piętro. Próbuję. Nadal nic. Powietrze gęstnieje - w przenośni i dosłownie. Nerwowo i duszno - pani Danuta krok po kroku opisuje sytuację na swoim profilu na Facebooku, do której doszło wczoraj rano w bloku przy ulicy Wawelskiej 23 w dzielnicy Maroko-Nowiny. - Mamo, otwórz windę, kocham ciebie. Jesteś mamą. Zaczyna się płacz. Łomoczę w drzwi na każdym piętrze, które mijamy. Karolina wpada w panikę. Sąsiedzi walą w drzwi. W windzie echo potęguje hałas. Ściągają nas inni sąsiedzi idący do pracy. I tak długie 20 minut. Karolina nie rozumie, co się dzieje. Winda drży. Poczucie zagrożenia staje się coraz większe. Winda jeździ w tę i z powrotem. Karolina wpada w histerię. Dzięki Bogu, sąsiad zadzwonił po pomoc i przekazał nam, że do pół godziny pomoc nadejdzie. Nadeszła szybciej. W windzie byłyśmy około 20 minut - relacjonuje mama Karoliny. - Z naszą windą jest tak: na kogo wypadnie na tego bęc. Dziś wypadło na nas. Jak trafi na starszego lub schorowanego człowieka to będzie zgon - podsumowuje.

Dziś, kiedy nerwy i emocje już nieco opadły, pani Danuta tłumaczy, dlaczego w momencie, gdy drzwi się nie otworzyły, od razu nie zaalarmowała odpowiednich służb. - Internauci piszą w komentarzach, że zamiast robić raban i kręcić filmik, powinnam zająć się dzieckiem i od razu dzwonić po pomoc. A przecież taka była moja reakcja. Usiadłam obok córki i chciałam wezwać pomoc, jednak na moim telefonie wyświetlił się komunikat "brak połączenia sieciowego". Dlatego w przypływie emocji i w akcie desperacji nagrałam to, co działo się w windzie. Nie robiłam tego dla mediów - tłumaczy pani Borysewicz i wzbogacona o to traumatyczne doświadczenie przestrzega pozostałych lokatorów przed wadliwymi windami. - Na czas, kiedy są takie niepiwne, radzę, by rodzice uczulały swoje dzieci, by te, wchodząc do klatki, dały znać przez domofon, że pojadą windą. Skoro mnie, starszej osobie, puściły nerwy, to jaka może być reakcja małego dziecka uwięzionego w windzie? Dlatego też bardzo źle bym się czuła, gdybym nikomu nie powiedziała o tym, co się stało. W sąsiedztwie mieszkają zarówno małe dzieci, jak i osoby starsze, dla których uwięzienie w windzie mogłoby być naprawdę strasznym przeżyciem - kończy pani Danuta Borysewicz.

Przypomnijmy, że o problemach z nowymi windami w blokach Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej informowaliśmy jako pierwsi już w lutym tego roku w artykule Lokatorzy RSM mogli zginąć w nowych windach. Dziś próbowaliśmy skontaktować się z władzami spółdzielni, jednak otrzymaliśmy informację, że wiceprezes, upoważniony do udzielania informacji w tej sprawie, znajduje się poza siedzibą RSM. Zostaliśmy poproszeni o kontakt w dniu jutrzejszym.