środa, 3 lipca 2024

imieniny: Anatola, Jacka, Ottona

RSS

Thriller w trzecim secie. AZS Rafako przegrało ostatni mecz w tym roku

21.12.2014 18:45 | 5 komentarzy | MAD

Za postawę w trzecim secie siatkarzom Rafako należą się gromkie brawa, za głupie błędy i słabą grę w pierwszych dwóch setach – solidna reprymenda. Jednak biorąc pod uwagę całokształt spotkania, niewiele gospodarzom można mieć do zarzucenia. Po pierwsze mierzyli się z AZS Politechnika Opolska, czyli rywalem nie z pierwszej łapanki, lecz zajmującym drugie miejsce w tabeli II ligi mężczyzn, po drugie – w żadnym z setów nie zostali rozgromieni, lecz – pamiętajmy z przeciwnikiem jakiej klasy się konfrontowali - przegrali różnicą zaledwie kilku punktów.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

AZS Rafako Racibórz – AZS Politechnika Opolska 0:3 (18:25, 21:25, 30:32)

Podopieczni Radosława Gorskiego spotkanie rozpoczęli dobrze, choć bez fajerwerków, których po ostatnich, niezwykle udanych  meczach raciborskiej drużyny, mogli spodziewać się jej sympatycy, którzy licznie zebrali się w sobotę w Rafako Arena. Dobra postawa AZS Rafako na początku pierwszego seta mogła dać nadzieję na pomyślny rozwój akcji. Rywal, w postaci AZS Politechnika Opolska, od samego początku pokazywał jednak, że nie odda wyniku tego meczu bez walki. Oba zespoły toczyły bój o każdą piłkę, co momentami skutkowało tzw. grą punkt za punkt. Przez dłuższą część pierwszego seta to jednak zespół Gorskiego gonił wynik, co nie przychodziło z łatwością. Do połowy seta AZS Rafako nie miał się jeszcze czego obawiać. Wyrównana gra nie zapowiadała późniejszej katastrofy, którą bez wątpienia było stracenie kilku – jak się miało okazać – przesądzających o porażce w tym secie, punktów. Rafako w tej części spotkania pogrążyła zapewne niewybaczalna niedokładność i nieumiejętność dostosowania się do warunków gry postawionych przez rywala.

Drugi set od nieudanej zagrywki rozpoczął Grzegorz Barciak. Przy stanie 1:2 dla gości, szczelny blok utworzyli Adam Nowacki i Mateusz Władarz, czym wyrównali stan gry. W jednej z kolejnych akcji celnym atakiem w środek boiska popisał się Jeremiasz Mazurek, z kolei dobrą akcję defensywną na siatce przeprowadził Władarz, dzięki czemu Rafako prowadziło 5:3. Goście nie stracili jednak gruntu pod nogami i w mgnieniu oka najpierw doprowadzili do remisu, a później – po nieprzyjemnej dla siatkarzy Rafako zagrywce – wyszli na dwupunktowe prowadzenie 9:6, co rozsiało w szeregach gospodarzy niepotrzebny na tym etapie spotkania zamęt, przez który zrobili kilka błędów, prowadzących do straty cennych oczek. Przy stanie 12:10 dobrą zagrywkę posłał Patryk Otlik, jednak dobrze ustawieni rywale przeprowadzili szybki kontratak, po którym zwiększyli swoją przewagę. Przy stanie 15:12 opolanie na dobre nabrali wiatru w żagle. Atakowali z każdej pozycji parkietu, nie tracili żadnej piłki, a dzięki sporej liczbie najgłupszych z możliwych błędów własnych gospodarzy uzyskali wysokie prowadzenie 19:14. Przewaga 22:17, do której w mig doprowadzili przyjezdni, była jasnym komunikatem: tego spotkania za nic nie przegramy.

Uczucie klęski po pierwszych dwóch setach nie pozwoliły raciborskim siatkarzom grać po przerwie bez presji. Chyba sami do końca nie wierzyli, że są jeszcze w stanie zejść z boiska z tarczą. Tę odsłonę meczu rozpoczęli fatalnie, przegrywając w pewnym momencie aż 4:10. Przy stanie 11:13 jakby się obudzili, postawili wszystko na jedną kartę i małą bitwę wygrali, bowiem w dosyć łatwy sposób, korzystając z błędów przeciwnika sukcesywnie zmniejszyli wypracowaną przez niego przewagę punktową. Na wyrównanie 15:15 zapracował Michał Szafirski, który zdobył punkt z zagrywki i właśnie w tym momencie spotkanie nabrało rumieńców. Bez przesady można napisać, że Rafako wróciło z zaświatów, bowiem z pamiętnego rezultatu 4:10, potrafiło doprowadzić do jednopunktowej przewagi 18:17, a po chwili raciborscy zawodnicy prowadzili nawet 23:20. W kolejnej akcji zagrywka gości powędrowała w aut i tablica wyników wskazywała jasno: 24:21, a komentator krzyczał: AZS Rafako ma piłkę setową. Wówczas gospodarzy dopadł siatkarski krach. Sami pewnie nie mają pojęcia co się stało. Wysiadła raczej głowa, bo, jak się później miało okazać, fizycznie mecz wytrzymali. Tajemnicą dla wszystkich pozostaje, w jaki sposób można przegrać niemal wygrany set. Przy stanie 24:23 goście skutecznie zablokowali atak Gąsiora, w kolejnych akcjach zawodnicy obu ekip na potęgę psuli zagrywki. W końcu opolanie, co podkreślił komentujący to spotkanie Piotr Kielar, obronili siódmy „set ball”, co samo w sobie pokazało, jak wielkim potencjałem mentalnym jest obdarzony ten zespół. Przy stanie 30:30 wydawało się, że mecz ten trwać będzie w nieskończoność, jednak goście nie chcieli przedłużać spotkania i dwoma dobrymi ofensywnymi akcjami zakończyli set na swoją korzyść. 

 

fot: David Marcol