środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Cztery tysiące zł położą Izbę Gospodarczą w Wodzisławiu? Poszło o kąpiele morsów

24.04.2014 09:58 | 5 komentarzy | tora

Zarząd powiatu wodzisławskiego wystąpił do Izby Gospodarczej w Wodzisławiu o zwrot dotacji udzielonej na projekt „Zimna woda zdrowia doda – Morsuj razem z nami”. To kwota 3960 zł z odsetkami. Zarząd jednogłośnie zdecydował nakazać zwrot dotacji, ponieważ ustalił, że Izba nie zrealizowała zasadniczej części projektu, do której się sama zobowiązała, a ponadto nieprawidłowo wykorzystała przekazaną dotację.

Cztery tysiące zł położą Izbę Gospodarczą w Wodzisławiu? Poszło o kąpiele morsów
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Nie było badań, testów
Podczas kontroli projektu okazało się, że nie przeprowadzono badań profilaktycznych osobom chcącym skorzystać z zimnej kąpieli, a zaplanowanych do wykonania przez personel medyczny, m.in. pomiar ciśnienia krwi, temperatury ciała i badanie poziomu cukru. Nie przeprowadzono testów sprawnościowych przed i po kąpieli. Ćwiczenia rozgrzewające przeprowadzono bez nadzoru lekarza. Nie przeprowadzono kursu pierwszej pomocy dla topielców i przy hipotermii. Projekt zakładał wygłoszenie przez lekarza prelekcji na temat wpływu zimnych kąpieli i ich regularności na stan zdrowia. W zamian prelekcję wygłosił trener sportowy, na miarę swojej wiedzy - jak wyjaśniła podczas kontroli Izba. Projekt zakładał zakup przez Izbę butów, czapek i rękawiczek dla uczestników morsowania. Nie zostały jednak użyte w dniu imprezy, a później, jak wyjaśniała Izba. Na dodatek Izba, mimo że otrzymała na to pieniądze ze starostwa, nie ubezpieczyła uczestników, a im samym kazała składać oświadczenie, że biorą udział w morsowaniu na własną odpowiedzialność i zrzekają się wszelkich roszczeń w przypadku choroby lub wypadku.

Morsowanie się odbyło
Z decyzją władz powiatu kompletnie nie zgadza się Krzysztof Dybiec, prezes Izby Gospodarczej w Wodzisławiu. - Morsowanie na Balatonie się odbyło. Owszem, nie udało nam się zrealizować części zadania. Mianowicie nie dotarł lekarz, który miał przebadać uczestników kąpieli przed wejściem do wody i po wyjściu. Lekarz był z firmy zewnętrznej. Nie dotarł z powodów od nas niezależnych. Z tego też względu zwróciliśmy już starostwu około 1100 zł. Potem był audytor ze starostwa, przeprowadził kontrolę, my złożyliśmy wyjaśnienia, a efektem było wypowiedzenie nam umowy. Absolutnie nie zgadzamy się z tą decyzją. Wezwanie do zwrotu dotacji uważamy za bezpodstawne - mówi Krzysztof Dybiec.

Wolna interpretacja
Tymczasem Wojciech Raczkowski, rzecznik prasowy powiatu wyjaśnia, że nie można tak swobodnie podchodzić do realizacji zadania. Morsowanie było projektem zgłoszonym przez Izbę Gospodarczą do konkursu na zadania z ochrony i profilaktyki zdrowia. Wpisane do projektu punkty jak prelekcja przeprowadzona przez lekarza, badania, testy sprawnościowe zaważyły na tym, że Izba Gospodarcza w ogóle dostała pieniądze z powiatu. Bez tego projekt morsowania mógłby przepaść w konkursie. Dlatego władze powiatu nie przyjmują do wiadomości wyjaśnień, że nic takiego się nie stało, bo przecież morsowanie się odbyło. - Izba twierdzi, że niezrealizowanie znacznej części zadania wyniknęło z nieprzybycia lekarza, ale nie dysponuje żadnym dokumentem potwierdzającym, że w ogóle lekarza zamówiła (brak jakiejkolwiek pisemnej umowy, zlecenia itp.) - dodaje Raczkowski.

Kontrole zniechęcają?
Krzysztof Dybiec mówi, że z tego co wie to tego typu kontrole są rzadkością. - Dlatego zamierzamy też wystąpić o udostępnienie informacji publicznej ile było tego typu kontroli, kto i ile miał zwrócić środków. Organizacja ma na celu wykonanie określonych zadań. Robi to bezinteresownie, a w ten sposób się organizacje zniechęca. Głównym celem tego projektu było zaktywizowanie ludzi do kąpieli w zimnej wodzie. A to wyszło bardzo dobrze. Impreza cieszyła się dużym powodzeniem, czego dowodem jest fakt, że powstały dwie grupy morsów, a spodziewaliśmy się jednej. Moim zdaniem bezsensem byłoby powiedzieć ludziom, że odwołujemy całą imprezę tylko dlatego, że lekarz nie dotarł. Odbiłoby się to wizerunkowo na izbie i powiecie, na rzecz którego realizowaliśmy to zadanie - mówi Krzysztof Dybiec. Twierdzi, że do tej pory Izba zrealizowała na rzecz powiatu trzy bądź cztery projekty i nie było problemów z rozliczeniem. Morsowanie było pierwszym przedsięwzięciem, gdzie wystąpiły problemy.

Chęci a kompetencje
- To nieprawda, że kontrole są rzadkością. Każde zadanie zlecone organizacji pozarządowej, której z  budżetu powiatu udzielono dotacji, jest kontrolowane, zawsze na podstawie złożonego przez organizację sprawozdania, a  zazwyczaj również na miejscu danej imprezy czy wydarzenia. W przypadku gdy zostaną ujawnione jakieś nieścisłości lub nieprawidłowości organizacja jest wzywana do złożenia wyjaśnień lub dokonania korekty złożonych dokumentów. Zazwyczaj na tym etapie wszystkie wątpliwości i  nieprawidłowości udaje się wyjaśnić. Zdajemy sobie sprawę i doceniamy, że za realizację zadań odpowiadają społecznicy, osoby bardzo zaangażowane, ale często mające trudności w odnalezieniu się w gąszczu przepisów. Stąd zdarzają się pomyłki i nasza w tym rola, aby pomóc sprawę wyjaśnić i prawidłowo rozliczyć dotację. Tak samo postąpiliśmy w  przypadku Izby. Wezwaliśmy ją dwukrotnie do złożenia wyjaśnień i dostarczenia dokumentów. Niestety w toku czynności kontrolnych ujawniano nieprawidłowości, których nie udało się usunąć. Nie tylko nie zrealizowano istotnej części projektu, ale też nieprawidłowo wykorzystano część dotacji, inną jej część zwrócono po terminie. Było też wiele błędów w dokumentacji. Dlatego w celu ostatecznego wyjaśnienia sprawy wysłaliśmy do siedziby Izby kontrolerów, którzy potwierdzili skalę nieprawidłowości. Z tego powodu Zarząd nie miał wątpliwości i jednogłośnie postanowił zerwać z  Izbą umowę i zażądać zwrotu dotacji. Gdyby tego nie zrobił naraziłby się na zarzut naruszenia dyscypliny finansów publicznych - odpowiada Wojciech Raczkowski.
Izba nie zamierza dobrowolnie zwracać pieniędzy. - Izba utrzymuje się ze składek członkowskich. Zwrot 4 tysięcy, bo tyle pozostałoby z dotacji oznaczałoby właściwie likwidację Izby - mówi prezes Dybiec.