Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Monopolowy albo bar na każdym kroku

07.02.2014 11:56 | 19 komentarzy | mas

Radni zastanawiają się, czy w Radlinie jest za dużo punktów, które oferują alkohol.  - Zazwyczaj alkoholizm rozpoczyna się od piwa - uważa radny Blanik.

Monopolowy albo bar na każdym kroku
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na sesji 28 stycznia radni przyjęli program profilaktyki, rozwiązywania problemów alkoholowych i przeciwdziałania narkomanii na ten rok. Przy tej okazji wywiązała się dyskusja o dostępności do alkoholu w mieście, czyli liczbie sklepów i lokali, które go sprzedają. - Uważam, że takie programy są ważne i na pewno wiele dają, ale nie będą skuteczne, jeśli w mieście co 50 czy 100 m jest możliwość wejścia do baru albo monopolowego. Zazwyczaj alkoholizm rozpoczyna się od piwa. W tym wypadku można powiedzieć, że pokusa czyni alkoholika. Zatem moje pytanie, czym się kierowano ustalając limity punktów sprzedaży napojów alkoholowych? - interesował się radny Ludwik Blanik. Dodał, że nie chce zakazać sprzedaży alkoholu, ale ograniczyć miejsca jego dostępności.

Aktualizacja listy
Okazało się, że limity uchwalili w 2010 r. właśnie radni tej kadencji. W przypadku gastronomii górna granica to 35 punktów (obecnie w Radlinie działają 24 takie miejsca), a w przypadku punktów detalicznych limit to 50 (a jest ich 39). Jednak należy mieć świadomość, że ilość funkcjonujących w Radlinie punktów gastronomicznych i detalicznych zmieni się w przeciągu kilku kolejnych dni lub ttygodni, ponieważ aktualizacja listy dokona się po uiszczeniu opłat, na co przedsiębiorcy mieli czas do końca stycznia.

Nie zostawiać luzu
Dalsza część dyskusji radnych dotyczyła tego, czy nie można by obniżyć limity punktów oferujących alkohol. To jest możliwe, ale przepisy jasno mówią, że przyznanych już przedsiębiorcom pozwoleń na sprzedaż alkokolu nie można cofnąć, jedynie czekać na ich wygaśnięcie. - Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by ustalić limity na poziomie obecnej liczby sklepów i lokali. Chodzi o to, by nie zostawiać „luzu” - włączył się w rozmowę radny Henryk Rduch. To by jednak skutkowało tym, że gdyby miał powstać na przykład jakiś duży sklep, nie mógłby sprzedawać alkoholu, co by pewnie zniechęciło inwestora. - Wydaje mi się, że nie powinniśmy sztucznie ustalać limitów. Rynek to reguluje. Moim zdaniem jeśli ktoś chce sobie wypić, to i tak wypije. Lepiej niech idzie do lokalu i zrobi to kulturalnie, zamiast pić w miejscach publicznych, między blokami. Nie chciałbym, żeby przez tworzenie mniejszych limitów powstawały miejsca, jak kiedyś „chiński mur” - powiedział z kolei radny Andrzej Likos.

Stanęło na tym, że radni przeanalizują sytuację, pochylą się nad problemem i albo pozostawią limity takie, jakie obowiązują, albo je zmienią.