środa, 24 lipca 2024

imieniny: Kingi, Krystyny, Antoniego

RSS

By nie umarła pamięć o ludzkiej tragedii

20.01.2014 13:28 | 0 komentarzy | abs

„Żyjemy dopóty, dopóki żyją ci, którzy o nas pamiętają" – takie motto obrali sobie uczestnicy marszu „Ku pamięci”, zorganizowanego w rocznicę ewakuacji więźniów obozu oświęcimskiego.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Marsz upamiętniający tragiczną ewakuację więźniów obozu koncentracyjnego „Auschwitz” ze stycznia 1945, zorganizowano już po raz trzeci. Grupa pod wodzą Jana Stolarza z Radlina składała się z 13 osób, po drodze kilku piechurów zrezygnowało, ale doszło kilku nowych. Szli z nim mieszkańcy Rybnika, Połomi, Wodzisławia, Pawłowic, Studzionki. W Mszanie do uczestników marszu, podobnie jak przed rokiem, dołączyła kilkunastoosobowa grupa uczniów i nauczycieli tutejszego Zespołu Szkół.

Wyszli w piątek, 17 stycznia, spod bramy obozu w Oświęcimiu. Po dwóch dniach w stanęli nad grobem ofiar Marszu Śmierci na mszańskim cmentarzu.

- To, że w naszą inicjatywę włącza się młodzież dla nas ogromnie dużo znaczy. Właśnie z myślą o młodych pokoleniach ponosimy te trudy, aby nie umarła pamięć o dawnych ludzkich tragediach - opowiada Jan Stolarz, inicjator marszu. Marsz „Ku Pamięci" relacjonowała także niemiecka telewizja ARD.

Uczestnicy podkreślali, że choć trzydniowy marsz jest bardzo trudny, warunki i tak mają o niebo lepsze niż te, w których 69 lat temu musieli iść wygłodzeni, marnie odziani i pilnowani przez esesmanów z psami więźniowie. - Tamtej zimy panowały siarczyste mrozy. Dla nas nawet aura była w tym roku łaskawa - mówi Celina Borek, jedna z uczestniczek marszu.

Co roku grupa idzie w tym samym czasie: od 17do 19 stycznia, i tą samą drogą: spod bramy obozu w Oświęcimiu do Studzionki, gdzie ma miejsce pierwszy nocleg (w domach miejscowych parafian), następnie przez Pawłowice do Jastrzębia Zdroju (nocleg w Zespole Szkół Sportowych), a trzeciego dnia przez Mszanę i Wilchwy na dworzec kolejowy w Wodzisławiu, gdzie więźniowie byli ładowani do wagonów i wywożeni do niemieckich obozów.

- Mieliśmy sygnały, że gdyby marsz urządzić latem, byłoby więcej chętnych, ale to nie o to chodzi. Daty nie zmienimy. Liczymy jednak, że w przyszłym roku, w 70-tą rocznicę marszu śmierci, pójdzie z nami dużo więcej osób - podsumowują organizatorzy.