środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Pijany związkowiec uciekał przed policją?

11.01.2014 09:56 | 8 komentarzy | acz

Wodzisławski sąd zajmie się sprawą związkowca z górniczej Solidarności, który 30 grudnia wsiadł za kółko pod wpływem alkoholu i próbował zgubić policję na terenie kopalni.

Pijany związkowiec uciekał przed policją?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

30 grudnia wodzisławska policja jak co dzień kontrolowała trzeźwość kierowców na terenie powiatu. Tego dnia w ręce stróżów prawa wpadło czterech pijanych szoferów. Jedna z kontroli miała miejsce na ulicy Korfantego w Radlinie. – 30 grudnia około godz. 8.25 policjanci z wydziału ruchu drogowego zwrócili uwagę na kierowcę forda transita, który na ich widok zmienił tor jazdy i wyraźnie przyśpieszył – mówi komisarz Magdalena Wija z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim.

Szybki skręt na kopalnię
Kierowca szybko wjechał na teren kopalni przez bramę towarową. Policjanci widząc dziwne zachowanie kierowcy postanowili go zatrzymać. – Żadnego spektakularnego pościgu nie było. Policjanci sprawnie zatrzymali forda i wylegitymowali kierowcę poddając go również badaniu trzeźwości – mówi policjantka.

Szybko okazało się, że kierowca miał powody, aby próbować czmychnąć policji. 53-letni kierowca wydmuchał na urządzeniu 0,35 promila. Taki poziom alkoholu nie jest przestępstwem a jedynie wykroczeniem. Mimo to kierowca będzie musiał tłumaczyć się ze swojego zachowania przed sądem.

Pytajcie na policji
Sprawa ma jednak drugie dno. Jak ustaliliśmy, za kierownicą forda okazał się Grzegorz S., szef  Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność KWK Marcel. Postanowiliśmy zapytać go o poranek 30 grudnia. – Rzeczywiście byłem kontrolowany przez policję tego dnia, jednak była to zwykła rutynowa kontrola, nic nadzwyczajnego – bagatelizuje Grzegorz S. Nie dowiedzieliśmy się, czy związkowiec ma zwyczaj wjeżdżania do pracy na teren kopalni przez bramę towarową. Kiedy powiedzieliśmy, że znamy wynik badania alkomatem związkowiec nie chciał komentować swojego stanu. – Proszę zadzwonić na policję, tam jest święta prawda. Przez 30 lat pracy związkowej dorobiłem się wielu wrogów i to pewnie ktoś nich powiadomił was o tym – uciął Grzegorz S.

(acz)