Zabija szybkość i brak wyobraźni - wypadki motocyklistów
W ostatnim czasie Rybnikiem wstrząsnęły informacje o tragicznych wypadkach z udziałem motocyklistów. Co jest główną przyczyną zdarzeń drogowych z kierowcami motorów w roli głównej?
Na to pytanie bez namysłu odpowiada Ryszard Czepczor z wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. – Niestety w prawie każdym przypadku jest to prędkość – mówi policjant i dodaje: – Najczęściej kierowca motocykla traci panowanie nad maszyną i zjeżdża z drogi, uderzając w różne elementy na poboczu. Tak było w przypadku zdarzenia na ul. Kłokocińskiej, gdzie motocyklista uderzył w słup, później w płot. Ewidentnie prędkość była zbyt duża na warunki, które tam panowały na drodze. Podobnie w wypadku na Raciborskiej. W tym przypadku sprawa nie została jeszcze rozstrzygnięta, jednak prędkość była na pewno jednym z czynników. Niedawno mieliśmy również zdarzenie na zjeździe z autostrady, gdzie motocyklista również stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w barierkę. Ranny został kierowca i pasażer. Gdyby kierowcy choć trochę przewidywali co może się zdarzyć, na pewno do takich zdarzeń by nie dochodziło – dodaje Ryszard Czepczor.
Nie wyczują maszyny
W tej kwestii zgadza się również instruktor nauki jazdy z 23-letnim stażem i również motocyklista od 32 lat, Grzegorz Swinka. – Jest wiele osób, które jeżdżą dobrze, jednak należy uczulać wszystkich. Kierowca samochodu, jeśli nigdy w życiu nie jechał na motocyklu, nie ma pojęcia jakimi prawami rządzi się taka maszyna. W cztery sekundy można osiągnąć 100 kilometrów na godzinę, co nawet w przypadku zaawansowanego technicznie samochodu jest nieosiągalne. Motocykle zwykle nie stoją w miejscu, poruszają się w kolumnie pojazdów, czyli około 50 km/h. W momencie, kiedy motocyklista podejmuje zamiar wyprzedzenia kilku pojazdów, otwiera manetkę i po dwóch sekundach pędzi już „stówką”, albo lepiej. Kierowca samochodu, chcący skręcić w lewo, upewnia się w lewym lusterku i nikogo nie widzi. Kiedy zaczyna manewr prosto na niego wpada rozpędzony motocyklista. Wiem z rozmów z policjantami, że prędkości na licznikach motocykli po wypadkach rzadko mają ponad 100 km/h, ponieważ widząc przed sobą niespodziewaną przeszkodę, motocyklista stara się hamować, ale nie ma już na to czasu i dochodzi do wypadku – wyjaśnia Grzegorz Swinka.
Włącz myślenie
– W samochodach jest strefa zgniotu, pasy bezpieczeństwa, poduszki i kurtyny powietrzne, motocyklista ma tylko ramę z silnikiem pod sobą i ubiór ochronny. To zdecydowanie za mało, żeby przeżyć upadek przy takiej prędkości. Zapewne ostatnie zdarzenia i tak nie wszystkich skłonią do refleksji. Jednak być może śmierć nie pójdzie na marne, a rybniccy motocykliści uważniej będą wpatrywać się w licznik prędkości, a przede wszystkim „włączą myślenie”. Wielu kierowców aut nigdy nie prowadziło motocykla, dlatego motocyklista powinien myśleć także i za nich – mówi Swinka.
(ska)