Drogą Główną Południową marszałek pokazał gdzie ma nasz region
Informacja o losach finansowania Drogi Głównej Południowej, która ma przebiegać przez powiat wodzisławski zaskoczyła naszych samorządowców. - Ta decyzja pokazuje gdzie władze województwa mają nasz region – mówi jeden z nich.
W poniedziałek 15 kwietnia odbyło się spotkanie części samorządowców z naszego powiatu z marszałkiem województwa Mirosławem Sekułą (PO), zorganizowane przez posła PO Krzysztofa Gadowskiego. Rozmowy miały dotyczyć możliwości remontu dróg wojewódzkich, przebiegających przez powiat wodzisławski. Spotkanie zostało jednak zdominowane przez ostatnie doniesienia, dotyczące losów Drogi Głównej Południowej, przebiegającej m.in. przez gminy Mszana, Godów, Wodzisław, Pszów i Rydułtowy. Droga ma odciążyć drogi lokalne i lepiej skomunikować region z autostradą A1. Jak już informowaliśmy, Urząd Marszałkowski opublikował listę inwestycji, które będą realizowane w ramach nowego rozdania środków unijnych w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014-2020. DGP, która ma strategiczne znaczenie dla południowej części województwa znalazła się dopiero na rezerwowym miejscu listy projektów. Szanse na to, że uzyska ona dofinansowanie są niewielkie. Dlatego samorządowcy pytali o nią na spotkaniu z marszałkiem. Głos w sprawie zabrał również poseł Krzysztof Gadowski. - Kontynuacja inwestycji mającej na celu skomunikowanie Pawłowic, Jastrzębia-Zdroju, Wodzisławia Śląskiego, Pszowa, Rydułtów i Raciborza z autostradą A1 będzie korzystnym impulsem dla rozwoju tych miast i gmin, zwłaszcza, że realizowany jest już odcinek DGP biegnący przez Jastrzębie-Zdrój – zauważył Gadowski. I przypomniał, że jastrzębski odcinek DGP zostanie oddany do użytku już w tym roku. Rozpoczęła się również budowa II etapu Drogi Głównej Południowej do granicy z powiatem wodzisławskim i gminą Mszana. W obliczu informacji z zeszłego tygodnia nie wiadomo jakie będą jednak dalsze losy tej inwestycji.
Kupić wyborców z Rybnika?
Na spotkaniu marszałek Sekuła zapewniał, że przesunięcie w czasie inwestycji nie oznacza zaprzestania realizacji tego projektu. Zapewnił, że jest on istotnym elementem realizowanej w województwie infrastruktury drogowej i na pewno będzie zrealizowany, tyle że w nieco późniejszym terminie. I najlepiej żeby droga była wykonywana w etapach. Bo wydanie na nią za jednym zamachem 900 mln zł wyczerpałoby w znacznym stopniu alokację na projekty drogowe w województwie. - Przypominamy, szacunkowa łączna kwota inwestycji to 2,61 mld zł, przy ok. 1,9 mld zł zakładanego dofinansowania – czytamy na stronie internetowej Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. DGP mają nie sprzyjać również fakt wysokiego skomplikowania technologicznego tego zadania, długi czas realizacji (przez co może nie udać się osiągnąć wskaźników RPO), a także protesty mieszkańców gmin przez które DGP ma przebiegać. Ale samorządowcy mają wątpliwości. Oficjalnie mówią, że rozumieją to problemy, że mają nadzieję na to iż pieniądze się jednak znajdą. Nieoficjalnie przyznają, że są bardzo zawiedzeni. - Skoro droga ta nie otrzyma finansowania teraz to później środków już może nie być. No chyba że na DGP pójdą środki krajowej, ale skoro większe miasta nie mogą się doprosić o wsparcie z budżetu państwa to co dopiero taki 50-tysięczny Wodzisław – mówi nam jeden z nich. Nasi samorządowcy są zdziwieni również tym, że o wiele niżej notowana wcześniej inwestycja tj. przebudowa drogi z Rybnika do Żor, będąca fragmentem drogi Racibórz-Pszczyna znalazła się na wysokim 4. miejscu listy rankingowej. Być może to nie przypadek, biorąc pod uwagę, że w niedzielę 21 kwietnia w Rybniku odbędą się wybory uzupełniające do senatu, w których PO również wystawiła swojego kandydata. Tym bardziej, że inny odcinek drogi Racibórz-Pszczyna, który przebiega w pobliżu Raciborza nie miał tyle szczęścia i znalazł się na rezerwie.
Na drogi wojewódzkie też pieniędzy nie ma
Samorządowcy dowiedzieli się również, że nie ma szans na to by drogi wojewódzkie w Pszowie, Wodzisławiu i Mszanie doczekały się gruntownej przebudowy. Bo naprawa drogi biegnącej przez Zawadę to koszt rzędu 100 mln zł. A na to nie ma pieniędzy. Marszałek wyjaśniał, że budżet województwa jest zbyt mały, aby wszystkie problemy rozwiązać. - Tymczasem jednak kolejne grube miliony trafią do Koleji Śląskich, które w tym roku trzeba dotować kwotą rzędu 60 mln zł - irytuje się nasz rozmówca. A jak wskazał audyt wykonany na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego Koleje te są fatalnie zarządzane. Sprzęt kupowany jest po zawyżonych cenach, a prezesi dostają w nagrodę nawet 90 tys. zł odprawy. Koleje zatrudniają też grupę około 20 doradców i pełnomocników, co w kontekście fatalnego zarządzania brzmi jak groteska.
Artur Marcisz
Ludzie:
Krzysztof Gadowski
Poseł na Sejm RP