W Łukowie przy kawie opowiadali o historii
Blisko 60 osób uczestniczyło w pierwszym Podwieczorku Łukowskim, który odbył się w sali strażnicy OSP. Podczas spotkania mieszkańcy przypomnieli sobie historię miejscowości oraz obejrzeli stare dokumenty.
Zorganizowaniem spotkania zajęła się radna Barbara Watoła, która przypadkowo przejęła w sołectwie rolę kronikarza. Mieszkańcy zaczęli przynosić jej stare zdjęcia i dokumenty, które zaczęła katalogować. Jednym z celów podwieczorku było zebranie informacji o osobach znajdujących się właśnie na fotografiach. Mieszkańcy mogli także obejrzeć część zbiorów w specjalnie przygotowanych fotoramach. Fotografie zostały także wyświetlone na projektorze multimedialnym w dużym formacie. Przy okazji spotkania najstarsi mieszkańcy mieli szansę na uraczenie gości opowieściami i legendami z Łukowa, m.in. o utopach z umiłowaniem do palenia fajek. Warto podkreślić, że w spotkaniu uczestniczyli mieszkańcy w pełnym przekroju wiekowym, od dzieci, przez młodzież, aż do starszych, przez co spotkanie stało się wielopokoleniowe. – Mam nadzieję, że Podwieczorki Łukowskie staną się już tradycją i pozwolą na propagowanie lokalnej historii – mówi z zadowoleniem Barbara Watoła.
(ska)
Komentarze
5 komentarzy
godom wom, yno wyłonczom prond, a dziepro sie wom bydzie stawiać!!
łukowiok powiec mi ile miałeś wtedy wypite? Po flaszce człowiek tez bele co widzi :)
jakby wyłączyli prąd, i ludzie nie mieliby telewizorów czy komputerów, bardzo wiele rzeczy by ożyło , bo widzieli by oczami. nie telewizorami
@łukowiok - być może Ci wierzę. Napisz do Fundacji Nautilus, oni zbierają podobne historie w całym kraju. Być może okaże się, że ktoś miał podobne doświadczenie. Tylko nie bój się o tym napisać, zresztą oni szanują jeśli ktoś nie chce upubliczniać swoich danych. Pozdrawiam!
Utopki żyły!. To nie legenda, sam doświadczyłem spotkania z nim. Było to ok. roku 1959 - go. Wracałem z zabawy weselnej od Słaniny, przechodziłem obok stawów . Było ciemno, choć trochę gwiazd świeciło. Nagle ze stawu wyszła jakaś postać. Mnie zamurowało,- usłyszałem - jakby stukot koni i nagle poczułem jakiś ciężar na swoich plecach. . Strach miałem odwrócić się, żeby spojrzeć na to coś i tak niosłem go na plecach kilkadziesiąt metrów, potem zeskoczył i pognał do drugiego stawu. Uwierzcie !