To było jak mała Hiroshima. Straty: 35 milionów złotych
Z początkiem lutego Sąd Okręgowy w Gliwicach utrzymał w mocy wyrok uniewinniający suwnicowego, który miał spowodować groźną awarię w Elektrowni Rybnik. Spadający wirnik spowodował straty w wysokości 35 milionów złotych. Wyrok jest prawomocny.
Ósemka do remontu
O tym wypadku przed laty rozpisywała się cała branżowa prasa. Podczas remontu jednego z bloków gdzie wytwarzany jest prąd, doszło do upadku wartego miliony złotych wirnika. Początku sprawy należy szukać przy remoncie jednego z ośmiu bloków w rybnickiej elektrowni. Dokładnie 10 maja 2007 roku pomiędzy Elektrownią Rybnik S.A. a spółką Doosan Babcock Polska Sp. z o.o. zawarto umowę na kapitalny remont turbogeneratora nr 8. N dzień 8 sierpnia zaplanowano transport tzw. wirnika niskoprężnej część turbiny z pola pomiędzy blokami 5 i 6 na blok energetyczny numer 8. Wspomniana część, której łopatki napędza para ważyła ponad 40 ton. Transport miał się odbyć przy pomocy suwnicy. Do jej transportu wyznaczono Ireneusza Turka, doświadczonego suwnicowego z kilkunastoletnim doświadczeniem. Po śniadaniu suwnicowy pobrał klucze do suwnicy z narzędziowni, przejechał nad pole odkładcze gdzie leżał wirnik. Cała ekipa przystąpiła do zamocowania wirnika. Około godziny 14.00 doszło do wypadku. Wirnik wypadł z zamocowania i spadł z wysokości około dwunastu metrów przebijając kolejne poziomy wokół bloku i wbijając się końcówką w posadzkę hali. Ważący kilkadziesiąt ton wirnik, zniszczył spadając na pompę wody zasilającą blok energetyczny numer 6. Zerwaniu uległ również rurociąg z gorącą parą.
Para mogła oparzyć
Prokuratura Rejonowa w Rybniku zarzuciła Ireneuszowi Turkowi nieumyślne sprowadzenie zdarzenia mającego postać gwałtownego wyzwolenia się pary wodnej o ciśnieniu około 6 bar i temperaturze blisko 160 stopni, zagrażające życiu lub zdrowiu ponad dwudziestu pracowników. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Rybniku, który 24 listopada 2009 roku uniewinnił Ireneusza Turka od zarzucanych mu czynów, obligując go jedynie do zapłaty kosztów sądowych. Prokuratura Rejonowa w Rybniku odwołała się od wyroku a Sąd Okręgowy przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Drugi wyrok zapadł 29 marca 2012 roku, został jednak ponownie zaskarżony przez prokuraturę. 4 lutego Sąd Okręgowy w Gliwicach utrzymał wyrok rybnickiej rejonówki dodatkowo obciążając kosztami skarb Państwa. Wyrok jest prawomocny.
Zaczepił trawersą
W toku prowadzonego śledztwa Urząd Dozoru Technicznego przeprowadził badania celem ustalenia przyczyn wypadku. W sprawozdaniu UDT jako prawdopodobną przyczynę wskazano zaczepienie trawersą, przy pomocy której transportowano wirnik, o dolną powierzchnię dźwigarów. – To z kolei doprowadziło do jej zukosowania a następnie zsunięcia się i uwolnienia obejmy. To następnie spowodowało wzrost obciążeń w drugim zawiesiu co doprowadziło do jego zerwania i upadku wirnika - pisał w akcie oskarżenia wówczas jeszcze asesor Rafał Łazarczyk z Prokuratury Rejonowej w Rybniku. Trawersa, to w dużym uproszczeniu uchwyt przypominający stalową belkę, który przyczepiony był do suwnicy i przy pomocy którego przenoszono wirnik.
Brak wyłącznika
Biegli wydający opinię w sprawie podkreślili, że za główną przyczynę wypadku należy uznać brak skutecznego, ustawionego do pracy z trawersą wyłącznika krańcowego mechanizmu podnoszenia. Taki wyłącznik skutecznie uchroniłby przed wypadkiem i szkodami, które ER S.A. oszacowała na blisko 35 milionów złotych. Sędzia Anna Bilecka Pawlica uniewinniając Ireneusza Turka zauważyła, że ustawianie wyłączników krańcowych nie należy do obowiązków operatora. Ich ustawienia były tak zmienione na zlecenie elektrowni, że nie uwzględniały pracy suwnicy ze specjalną trawersą. Sąd również przyznał, że suwnicowy korzystając z bezprzewodowego pilota nie mógł widzieć tego co dzieje się na wysokości 18 metrów, gdzie doszło do zaczepienia trawersy.
Fatalny stan torów
Dodatkowo biegli przyznali, że podtorze po którym poruszała się suwnica powinno być wyłączone z eksploatacji, bo jego stan generujący nadmierne drgania należy uznać za okoliczność sprzyjającą zajściu całego zdarzenia. – Mój klient dopiero po pięciu latach doczekał się sprawiedliwości - mówi mecenas Stefan Zientek, który bronił Ireneusza Turka. – Mój klient musiałby mieć chyba dodatkową parę oczu aby śledzić równocześnie to co się dzieje na dole i na górze. Przed przystąpieniem do pracy w należyty sposób sprawdził działanie suwnicy oraz zgodnie ze sztuką przygotował wirnik do transportu. Ten wisiał pod pełnym naprężeniem kilkanaście minut, aby sprawdzić czy wszystko wytrzyma. Do wypadku doszło już przy transportowaniu – mówi adwokat.
To był cud
Sam Ireneusz Turek nadal pracuje w firmie Doosan Babcock. Mimo całego zamieszania i początkowo rzuconych na mnie oskarżeń nadal pracuję w firmie. Pracodawca obdarzył mnie ogromnym zaufaniem i wyrok sądu jest dowodem na to, że nie popełniłem błędu. Przecież szefostwo mogło w którymś momencie nie przedłużyć ze mną umowy. Chciałem im podziękować za to zaufanie – mówi suwnicowy. Mieszkaniec Rybnika przyznaje, że po wypadku długo bał się ponownie pracować na suwnicy. – Do dziś mam przed oczami ten wypadek i kłęby pary wzbijające się w powietrze. To wyglądało jak mała Hiroshima. Dobrze, ze nikomu nic się nie stało – mówi pracownik. Elektrownia Rybnik nie domagała się od pracownika pokrycia szkód, nie występowała również procesie w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Pomiędzy zakładem a firmą toczy się cywilne postępowanie.
Adrian Czarnota
Komentarze
13 komentarzy
" głupota ! " idzie w parze z nieuctwem - popraw ortografię ! ZAPAMIĘTAJ -- " uje " się nie kreskuje bo się dostaje dwóję !!! - ( dwóję ) tzw. wyjątek w pisowni ..... !!! denerwóje - źle ^^ denerwuje - dobrze !
niewinny
głupota, nie nerwuj sie tak bo se yno niepotrzebnie na zdrowiu ubliżysz.
Hiroshimę to możemy w Polsce mieć jak któraś z białoruskich elektrowni atomowych wybuchnie albo jak Tusk postawi atomówki w Polsce...
A poza tym denerwóje mnie to sensacyjne zdjęcie. Po co je publikować?
Czy ty potrafisz myśleć pędraku poniżej, czy może nie wiesz co się stało w HIROSZIMIE???? Mnie gówno obchodzi skąd się wziął tytuł, mnie interesuje idiotyzm tego pajaca, który w nagłówku publicznej informacji wypisuje takie brednie jak "To było jak mała Hiroshima." dopisując jeszcze bezczelnie "straty: 35 mln" Zacytuję ci dziecko drogie kawałeczek, aby w tej twojej maluczkiej główce coś może zaiskrzyło w kierunku zrozumienia - "Zginęło 78 tys. osób, 14 tys. uznano za zaginione, dalsze 38 tys. odniosło rany. Miasto uległo zniszczeniu w 80 proc. Każdego roku organizowane są w Hiroszimie uroczystości ku czci ofiar wybuchu połączone z międzynarodowymi manifestacjami pokojowymi." - TO SĄ FAKTY O HIROSZIMIE, natomiast małą Hiroszimę to ty niestety masz pod twoją niedojrzałą czuprynką tam gdzie powinien znajdować się rozum. Dziękuję za uwagę, w dalszą płytką polemikę z tobą nie będę wchodził bo nie lubię się garbić by mniej więcej na poziomie z tobą rozmawiać.
Weź jeszcze raz poczytaj tekst, ale do końca to może uda ci się zrozumieć skąd tytuł.
...to znaczy, że głupiutki redaktor ma czelność porównywać jakieś 35 mln spadającej 40 tonowej blachy do tragedii jaką wyrządzono zrzucając bombę atomową na Hiroszimę ???? Człowieku opamiętaj się i nie tylko czytaj ze zrozumieniem, ale SAM POSTARAJ SIĘ POMYŚLEĆ zanim będziesz kolejny raz wchodził w tyłek temu brukowcowi z sztabem prymitywnych pismaków!
Tak to jest jak się jest tumanem, któremu wielki problem sprawia doczytanie tekstu do końca. Ale cóż wymagać dziś od obrazkowego społeczeństwa, które dobrze radzi sobie z jednozdaniowymi paskami w TVN 24 lub dwuzdaniowymi artykułami w Fakcie.
czytanie ze zrozumieniem widać dla niektórych jest czymś abstrakcyjnym. Po przeczytaniu tekstu wnioskuję, że tytuł wziął się od cytowanej w ostatnim akapicie wypowiedzi pracownika, ale może to ja nie potrafię czytać ze zrozumieniem. "– Do dziś mam przed oczami ten wypadek i kłęby pary wzbijające się w powietrze. To wyglądało jak mała Hiroshima. Dobrze, ze nikomu nic się nie stało – mówi pracownik. "
drogi redaktorze ty sobie Hiroszimę poruwnaj lepiej do twego pustego łba. co za głąb może pisać takie artykuły??? człowieku łopatę i odśnieżać chodniki a nie jakieś dyrdymały wpisywać.
coś się autorowi tekstu pomieszało z tytułem artykułu,chyba chodzi o Fukushimę???
znowu blamaż prokuratury rybnickiej