Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Napad na lombard - Mikołaj i spółka już pod kluczem

15.01.2013 15:35 | 25 komentarzy | acz

Jednego po drugim, wodzisławscy kryminalni wyłapali sprawców grudniowego napadu na lombard w Rydułtowach. Bandyci dusząc pracownicę zrabowali w sumie ponad pół miliona złotych. Mikołaj z kolegami gotówkę wydał na... prezenty.

Napad na lombard - Mikołaj i spółka już pod kluczem
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Materiał wideo:

Takiego napadu nie pamiętają najstarsi wodzisławscy policjanci. Skok na lombard w Rydułtowach był również rekordowy jeśli idzie o wartość zrabowanego mienia - w sumie 530 tysięcy złotych. Przypomnijmy, 6 grudnia ubiegłego roku, kwadrans przed godziną 17.00 do lombardu przy ulicy Plebiscytowej 5 wszedł mężczyzna w stroju świętego Mikołaja. Niosąc coś w ręku wyglądał na klienta, który chce zastawić jakiś przedmiot. Po zbliżeniu się do lady zaatakował pracownicę.

Duszona kobieta próbowała dosięgnąć przycisk napadowy ukryty pod ladą, jednak po chwili do napastnika dołączyło czterech kolejnych mężczyzn. Pracownica została zmuszona do otwarcia sejfu. Następnie skrępowano ją taśmą i zamknięto na zapleczu. W tym czasie złodzieje skradli złoto z gablot i pieniądze z sejfu. Spod lombardu odjechali z piskiem opon ciemnym samochodem.

Przegapili kamery?

Pracownica lombardu sama uwolniła się z więzów, następnie wbiegła na piętro, skąd przez okno zawołała przechodnia. Ten otworzył zamknięte od zewnątrz drzwi uwalniając kobietę. Na miejsce wezwano policjantów. W trakcie przeprowadzonych czynności zabezpieczono nagranie z monitoringu, który zamontowany był w środku lombardu. Kamery zarejestrowały minuta po minucie przebieg napadu. Nie wiadomo czy napastnicy podczas mozolnych przygotowań do napadu sprawdzili czy w środku są kamery. Do lombardu część z nich weszła bez zakrytej twarzy.

Obserwowali lombard

Z naszych ustaleń wynika, że sprawcy nie wiedzieli dokładnie jaki łup znajdą w lombardzie. – Napad był zaplanowany i przygotowany dość starannie - przyznaje prokurator Rafał Figura z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. W ubiegłym tygodniu wodzisławska policja zaczęła zatrzymywać pierwsze osoby, które mogły mieć związek z napadem. Jak się okazuje, cała piątka była doskonale zorientowana w topografii miasta i przez napadem obserwowała lombard. Do wybranego przez siebie obiektu nie mieli daleko, bo cała piątka to mieszkańcy Wodzisławia Śląskiego. Wszyscy bez pracy, w wieku 48, 41, 35, 32 i 31 lat.. – Wśród osób zatrzymanych są osoby karane już w przeszłości. Były to włamania, kradzieże, pobicia i rozboje – wylicza zastępca szefa wodzisławskiej prokuratury.

Brakowało jednego
Pierwsze z zatrzymań miały miejsce już 8 stycznia, utrzymywano je jednak w tajemnicy aby nie spłoszyć pozostałych rabusiów. Policjanci jak po nitce do kłębka w kolejnych dniach zatrzymywali następne osoby, mające brać udział w napadzie. Z końcem ubiegłego tygodnia pod kluczem siedziało już czterech bandytów. – Udało nam się zebrać na tyle mocny materiał dowodowy, że od 10 stycznia na kolejnych posiedzeniach Sąd Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim aresztował na okres trzech miesięcy wszystkich czterech mężczyzn. Sąd podzielił nasze zdanie, że tylko taki środek zapobiegawczy zagwarantuje nam przeprowadzenie bez przeszkód dalszego postępowania - wyjaśnia prokurator. Teraz sąd zadecyduje o tym, czy piąty z mężczyzn, zatrzymany dzisiejszej nocy również spędzi najbliższe miesiące za kratami.

Halo, napadłem na lombard
Do kompletu policjantom z wydziału kryminalnego brakowało w czwartek jeszcze piątego mężczyzny. Jak się dowiedzieliśmy, złodziej wiedział, że jego kompani wpadają i sam skontaktował się z policją. Niewykluczone, że swoim zachowaniem chciał poprawić swoją sytuację. Mężczyzna zadeklarował, że sam zgłosi się na policję, jednak nie pojawiał się na komendzie. Niezależnie od deklaracji bandyty, przez cały weekend policjanci szukali go na własną rękę. Pętla wokół rabusia zacisnęła się w nocy z 14 na 15 grudnia w Strumieniu. – Mężczyzna wyjechał z Wodzisławia i zaczął się ukrywać. Istniała bardzo poważna obawa, że wyjedzie za granicę. Policjanci weszli w posiadanie informacji, że planował ucieczkę do Anglii – mówi osoba zorientowana w sprawie. 

Złoto w worku mikołaja
Suma strat zrabowana przez mikołaja i kompanów przekracza pół miliona złotych. – Z lombardu skradziono wyroby ze złota oraz pieniądze. Ponad dwa kilogramy złota oszacowano na 490 tysięcy złotych. Gotówki było około 40 tysięcy złotych – tłumaczy prokurator . Śledczy nie chcą na razie zdradzać jak wpadli na trop grupy oraz czy złodzieje próbowali się pozbyć gdzieś skradzionego złota. – Pierwsze osoby wpadły po zakrojonych na szeroką skalę czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, prowadzonych przez policjantów. O szczegółach nie możemy mówić, bo cały czas pracujemy nad sprawą – mówi Rafał Figura. 

Pieniądze się rozpłynęły
Jak się dowiedzieliśmy, policjanci i prokuratorzy próbują ustalić gdzie zostało ukryte skradzione złoto. Już wiadomo, że po samej gotówce nie ma śladu. – Zaraz po napadzie, mniej więcej po równo podzielili się pieniędzmi. Jak tłumaczyli po zatrzymaniu, mieli wiele potrzeb przed świętami i właśnie na te potrzeby wydali pieniądze. Słowem, gotówka rozpłynęła się – mówi nam nasz informator. Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śląskim prowadzi postępowanie pod kątem artykułu 280 kodeksu karnego, czyli rozboju. – Za to przestępstwo grozi kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności - mówi prokurator Rafał Figura.


Adrian Czarnota