Bandyta spod rybnickiego cmentarza wkrótce stanie przed sądem
Do Sądu Rejonowego w Rybniku wpłynął akt oskarżenia w sprawie Mateusza C. 25-latek oskarżony jest o brutalny napad na mieszkankę Rybnika.
Nawet dwanaście lat więzienia grozi bandycie, który napadł na kobietę w pobliżu rybnickiego cmentarza. Przypomnijmy, do brutalnego rozboju doszło pod koniec września ubiegłego roku. Mieszkanka Rybnika została zaatakowana kiedy wysiadała ze swojego volkswagena golfa. Grożąc nożem, zażądał oddania kluczyków z samochodu, a następnie brutalnie wyciągnął kobietę z pojazdu. - Sprawca działał bardzo brutalnie, szarpał kobietę, uderzał jej głową o ziemię dodatkowo próbując wyrwać kluczyki uszkodził ścięgna i nerwy w dłoni - mówi Prokurator Jacek Sławik, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku. Do napadu doszło 29 października. 3 października w lesie w dzielnicy Kamień grzybiarz znalazł porzuconego w lesie volkswagena golfa.
Tego samego dnia policjanci zatrzymali Mateusza C. niepracującego, bez wyuczonego zawodu. Jak ustalono, przed rozbojem utrzymywał się z kradzieży paliwa na stacjach w regionie. - Podjeżdżał na stację gdzie tankował i odjeżdżał bez płacenia. Paliwo potem odsprzedawał - mówi prokurator Jacek Sławik. Za to był między innymi juz karany. Kiedy mężczyzna napadł na kobietę, powinien już dawno odbywać zasądzoną karę pozbawienia wolności, bo sąd nakazał wykonanie jednego z wyroków. Zawieszona warunkowo wówczas kara została odwieszona, bo Mateusz C. nadal wchodził w konflikt z prawem. Oskarżony po skazaniu za przestępstwa przeciwko mieniu do zakładu karnego na odsiadkę się jednak nie zgłosił, więc wydano za nim list gończy.
Prokuratura Rejonowa w Rybniku zarzuciła mężczyźnie cztery kradzieże i rozbój na kobiecie.- Skradzionym golfem 6 w kolejnych dniach po rozboju - 30 września i 1 października dopuścił się czterech kradzieży paliwa. Kradł w Jastrzębiu, Wodzisławiu, Mikołowie i Łaziskach - wylicza prokurator. Mężczyźnie za rozbój grozi do dwunastu lat więzienie. Od chwili zatrzymania przebywa w Zakładzie Karnym w Raciborzu.
Adrian Czarnota