Prokuratura bada okoliczności śmierci w cysternie
Mieszkańcy Borucina pożegnali dziś 40-letniego mieszkańca wsi. Mężczyzna zginął tragicznie na początku tygodnia w Lubuskiem.
Do tragedii doszło tydzień temu na terenie Gorzowa Wielkopolskiego. Mieszkaniec Borucina jeszcze 28 września przyjechał do jednej z firm przy ulicy Pomorskiej. Kierowca przywiózł transport granulatu w cysternie. Po rozładunku zniknął. Przez dwa dni trwały poszukiwania, wreszcie 30 września dokonano makabrycznego odkrycia. W środku cysterny leżały zwłoki 40-latka. Mężczyzna najprawdopodobniej za szybko wszedł do cysterny celem jej wyczyszczenia. Opary związków azotu okazały się dla niego śmiertelne. - Będziemy starali się ustalić czy ze strony pracownika jak i pracodawcy zostały spełnione wszystkie wymogi jeśli chodzi o bezpieczeństwo i higienę pracy. Pojawiają się informację, że mężczyzna za wcześnie wszedł do cysterny. Pytanie, czy to spoczywało tylko na pracowniku i czy pracodawca zapewnił bezpieczne warunki pracy - mówi prokurator Dariusz Domarecki z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim. Sprawę badają również inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy. Jak się dowiedzieliśmy mężczyzna pracował od dwóch lat w niemieckiej firmie jako kierowca przy tzw. silosach. Pogrzeb odbył się dziś, o godzinie 11.00 w parafii św. Augustyna w Borucinie.
(acz)