Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Życie pędzlem zapamiętane

24.08.2012 11:43 | 2 komentarze | eos

Od 31 sierpnia Muzeum w Raciborzu będzie miejscem wystawy gliwickiej malarki Marii Bereźnickiej-Przyłęckiej. Ekspozycja ŚWIATŁOCIENIE jest przeglądem jej twórczości ostatnich trzech lat. Artystka zaprezentuje 47 prac, a wśród nich obrazy z gorącym światłem Grecji, srebrną taflą polskich jezior i zielenią mazurskich łąk.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Artystka obecnie mieszkająca w rodzinnych Gliwicach, mocno związana jest z Kietrzem, gdzie przeżyła 25 ważnych, również dla swej twórczości lat. Szerokie przestrzenie Bramy Morawskiej do dziś przewijają się w jej pracach.

Artystka obserwując pory dnia i roku, w szczególności zaś towarzyszące tym momentom zmiany, tworzy swoisty zapis otaczającej rzeczywistości. Budując nastrój kolorami i grą światła, stara się pokazać radość istnienia, czasami zacienioną smutkiem czy zwątpieniem. Umiejętnie przelewa na płótno wiosenne przebudzenie z szarości, letnie rozleniwienie słońcem i jesienno-zimowe przygasanie kolorów razem z podążającym ku ciemności dniem.

– To taki rodzaj pamiętnika, którego malarski zapis nie zawsze musi być chronologiczny. Mieszam wspomnienia z marzeniami, odczuciami przeszłymi albo wyobrażonymi – jak we śnie. Dlatego w moich obrazach owoce przywołują smaki, kwiaty ulotność piękna, w wodzie odbijają się przeszłe chwile, a trawy wiatrem przenoszą zapachy – mówi o swej twórczości Maria Bereźnicka-Przyłęcka.

Odebrała solidne wykształcenie u prof. Antoniego Starczewskiego (gobelin i dywan) i prof. Stanisława Fijałkowskiego (malarstwo) na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, które do dziś pozwala na nieskrępowany indywidualizm w wyborze twórczych środków wyrazu.

Nie ucieka od symboliki. Towarzyszące jej od zawsze jabłko jest szczególne, gdyż w tych malarskich spektaklach próbuje odpowiadać na pytania o całość, rozdzielenie, samotność, spotkanie. Podobną wieloznaczność odnalazła w cytrynie, zwłaszcza w tej zielonej, która zafascynowała ją w Grecji. Owoc ten bowiem kojarzy się jej z świeżością i darem gaszenia pragnień.

Poszukując nowych inspiracji artystka nie stroni od podróży, również tych na plenery i wystawy. Najważniejsi są jednak dla niej ludzie spotykani na różnych etapach drogi. Przypadkowi – poznani w podróży, jak i ci, którzy są przy niej prawie stale. Dlatego każdy wernisaż jest wielkim świętem, radością ze wspólnych spotkań. Z pewnością będzie tak i w Raciborzu, gdy podczas wystawy powrócą wspomnienia i ludzie z minionych lat.