Dziwak, za którym uczniowie poszliby w ogień
Niektórzy patrzą na niego z politowaniem. Nie używa komórki, nie ma w domu telewizora, jeździ do pracy rowerem i otwarcie mówi o swojej przyjaźni z Jezusem. Mają go za dziwaka z innej bajki, a on ciągle robi swoje. Uwielbia przebywać z młodymi ludźmi, uczyć ich i prowadzić do sukcesu. Bez wątpienia Tomasz Wardenga jest jednym z najlepszych nauczycieli w Polsce.
W Zespole Szkól Technicznych w Wodzisławiu uczy przedmiotów budowlanych. Od 18 lat przygotowuje uczniów do ogólnopolskiej Olimpiady Wiedzy Technicznej oraz Olimpiady Wiedzy i Umiejętności Budowlanych. Nie zdarzyło się, by wśród laureatów zabrakło jego podopiecznych. Ich liczba zbliża się już do setki. Bywają lata, w których całe podium należy do uczniów wodzisławskiej „Budowlanki”. Obserwując od lat ten fenomen postanowiliśmy sprawdzić kim jest człowiek, który za tym wszystkim stoi. Idziemy więc do szkoły na spotkanie z Tomaszem Wardengą.
Dzieci
Jest dzień rekolekcji szkolnych, mimo to pan Tomek po południu prowadzi czterogodzinne kółko matematyczne. Przygotowuje kolejnych olimpijczyków do finałowej rozgrywki, która już w kwietniu. Zajęcia odbywają się na zapleczu klasy. W środku kilku młodych ludzi dyskutujących nad skomplikowanymi zadaniami. Wśród nich Tomasz Wardenga. Za ścianą na materacu śpi 4-letni Konrad, jego syn. – Jest chory, żona z racji innych obowiązków nie mogła się nim zająć, więc wziąłem go ze sobą do szkoły. Tutaj czuje się świetnie – mówi nauczyciel, który na zajęcia do ZST nierzadko zabiera ze sobą także 14-letnią Kasię, 11-letniego Tymoteusza i 7-letnią Faustynę. Ma czworo dzieci. – Razem czujemy się świetnie. Ja pracuję z młodzieżą, one się bawią. Potem wspólnie idziemy na basen czy do sauny – dodaje nauczyciel.
Mistrzowie z „pałą” na półrocze
Dodatkowe zajęcia odbywają się od 1994 r. Na początku przychodziły pojedyncze osoby. Z czasem uczniów przybywało. Zainteresowanie wzrosło, gdy pierwszy z nich został laureatem ogólnopolskiej olimpiady. – Oni wiedzą w co grają, dlatego zamiast korzystać z wolnego czasu przychodzą tutaj. Może przyjść każdy - mówi pan Tomek. Szybko dodaje, że nie trzeba być prymusem. – Zdarzają się wybitne osoby. To średnio jeden uczeń na dwa roczniki. Najczęściej jednak najwyższe cele osiągają przeciętni, a nawet słabi uczniowie. Nie brakowało takich, którzy z matematyki mieli oceny niedostateczne na półrocze. Dzięki zaangażowaniu i ciężkiej pracy udowadniali sobie i innym na co ich stać – wspomina nauczyciel.
Zajęcia organizowane zima i wczesną wiosną to już bezpośrednie przygotowania do najważniejszych egzaminów – finałów ogólnopolskich olimpiad. – Męża nie ma w domu całymi dniami, jednak nie narzekam, ponieważ wiem, że to ma wielki sens. Cieszę się z sukcesów jego podopiecznych – mówi pani Bożena, żona Tomasza Wardengi.
Prawda, uczciwość i wzajemna pomoc
- Bardzo dobrych wyników nie udałoby się osiągnąć koncentrując się jedynie na nauce przedmiotów ścisłych – uważa pan Tomek. Potrzeba czegoś więcej. Dlatego jasno określa zasady obowiązujące w grupie. To prawda, wzajemna pomoc, totalna lojalność i uczciwość. – Moi uczniowie wiedzą, że na kłamstewka nie ma miejsca. Jeśli ktoś mówi, że wykonał w domu określoną pracę, to ja wiem w stu procentach, że tak było. W przeciwnym razie nie byłoby mowy o sukcesie. Poza tym osoby lepsze na danym etapie wspierają tych słabszych - starsi młodszych. Nie ma miejsca na ocenianie innych za placami. Mówimy sobie wszystko w oczy i się nie obrażamy. Jesteśmy wobec siebie uczciwi. Kiedy trzeba wstawiam się za moimi uczniami u dyrektora szkoły czy u innych nauczycieli. Jestem także do dyspozycji, gdy któryś z moich podopiecznych ma problemy – przekonuje Tomasz Wardenga.
Więzi powstające w grupie są bardzo silne. Rodzi się przyjaźń, która trwa długie lata. – Wśród uczniów czuję się świetnie. Przy nich się uczę. Kiedy popełniam błędy, oni mnie poprawiają. Uważam, że na tym polegają zdrowe relacje. Wzajemne upominanie się ze względy na przyjaźń. O to właśnie chodzi – uważa nauczyciel. Zasady, o których mówi przekazał mu Józef Świerczek, były nauczyciel „Budowlanki” w Rybniku, gdzie kształcił się pan Tomek. – To wyjątkowy człowiek. Przygotowywał mnie do olimpiad tak ja przygotowuję dzisiaj moich uczniów. Od niego się tego nauczyłem. Kształtowało mnie także harcerstwo. Poza tym widzę w tym wszystkim działanie Boga, który daje talenty – mówi szczerze Tomasz Wardenga.
Wiara
Kółka matematyczne po godzinach to głównie solidna praca nad zadaniami, choć nie tylko. Olimpijczycy rozmawiają ze swoim nauczycielem o polityce, moralności czy wychowaniu. Nie uciekają przed tematami damsko-męskimi, ideologicznymi, religijnymi. – Nierzadko razem się modlimy. Nigdy nie ukrywam, że z Jezusem jest mi po drodze i on może nam pomóc także podczas najważniejszych egzaminów. To jedna z moich zasada dochodzenia do sukcesu – mówi pan Tomasz. - Oczywiście nikogo do modlitwy nie zmuszam i szanuję poglądy moich uczniów. Nigdy nie usłyszą ode mnie, że muszą być katolikami. Staram się po prostu, by byli dobrymi ludźmi i patriotami. Najprostszą drogą, by to osiągnąć jest wykonywanie swoich obowiązków przy maksymalnym zaangażowaniu i wykorzystaniu swoich umiejętności. Swoje zadania należy wykonywać jak najlepiej, nawet te najdrobniejsze. Chciałbym ponadto, by moich uczniowie zrozumieli, że postawa człowieka powinna być spójna z tym co się mówi. Nie może być inaczej – podkreśla nauczyciel i dodaje, że braki w nauce można szybko uzupełnić, z brakami w wychowaniu jest już znacznie gorzej.
Młodym ludziom te zasady odpowiadają. - Do Pana Tomka mamy bardzo duże zaufanie. Wiemy, że możemy na nim polegać. Jest nie tylko bardzo dobrym nauczycielem ale i człowiekiem. Rozmawiamy z nim na różne tematy. Ma wielka wiedzę i się nią z nami dzieli. Poza tym pokazuje po prostu jak żyć. Nie przedstawia przykładów z księżyca, ale mówi o sobie. Przestrzega przed błędami, które sam w życiu popełnił – twierdzi Adam Barteczko finalista dwóch olimpiad – budowlanej i technicznej. W podobnym tonie wypowiada się Ewelina Langrzyk, tegoroczna finalistka olimpiady budowlanej. - To nie są zwykłe lekcje. Atmosfera jest zupełnie inna, swobodna, bez napięć i stresu. To z pewnością ułatwia naukę – mówi Ewelina.
Telewizor i komórka
Pięciokilometrową drogę do szkoły pan Tomasz pokonuje najczęściej rowerem. – Mam samochód, ale traktuję go jako zwykłe narzędzie, takie jak lepszy młotek czy szlifierka – mówi. Nie posiada natomiast telefonu komórkowego i telewizora. – Jeśli ktoś szuka kontaktu ze mną, może zadzwonić do domu lub do szkoły. Nie mam komórki, ponieważ nie jest mi ona potrzebna. Nie wyobrażam sobie odbierania telefonu na lekcjach. Jestem w tym czasie do dyspozycji uczniów. Skoro nie pozwalam na używanie telefonu na lekcjach, to sam nie mogę postępować inaczej. Zasada jest prosta. Gdy któremuś z uczniów zadzwoni telefon podczas zajęć stawia ciasto – uśmiecha się nauczyciel, który nie ma także… telewizora. Jak mówi, chce być panem własnego czasu. – Mówienie, że telewizor jest pożeraczem czasu nie jest tylko sloganem. Poza tym to niebezpieczne medium, które działa i dobrze i źle. Niestety jest w stanie wtłoczyć nam wszystko, czy tego chcemy czy nie. Nikt nie jest w stanie się przed tym obronić – twierdzi. A co z bajkami dla dzieci? – Mamy ich sterty. Nie mogę przecież ograniczaj moim dzieciom dostępu do tego typu rozrywki. Są bajki, jest komputer, więc problem nie istnieje – odpowiada pan Tomasz.
Rafał Jabłoński
Komentarze
39 komentarzy
"Jeśli Bóg jest na 1. miejscu, wszystko jest na swoim miejscu.Trzymam się tej zasady i myślę, że to w życiu bardzo mi pomogło"
Brawo Kamil VIDEO https://twitter.com/ZielonaGaska/status/817435039382335488
tez czytam i sie dziwie jaki on jest super . chodzilem do tego technikum od 1995 do 1999 roku - gdzie po 4 latach pan W. "uwalil mnie" jak to lubił mawiać z konstrukacji. lekcje wygladaly tak ze klasa musiala sama "uczyć sie" a on wychodził z olimpiczykami na zaplecze i tam odbywala sie nauka. znam bardzo wiele osób z tamyych czasów, które po kilku latach nauki dowiadywały sie ze się nie nadają - i on to wiedzial od początku. niezliczone próby poprawy oceny na różnych lekcjach, upokarzanie słowne oraz "żółte koszulki lidera" które trzeba było nosić gdy chciało się zaliczyć po raz kolejny sprawdzian. Co do katoliocyzmu to chyba nie dawno sie obudził bo wtedy nie było o tym mowy . Czlowiek który sam jest ekscentrykiem nie znosił indywidualistow i ludzi myślących inaczej niż on. Z ciastami widze ze zluzował . bo kiedyś na każdej lekcji musiało być ciasto - przynoszone przez uczniów. Mi ten czlowiek zniszczył zycie - przez niego nabawiłem się fobii szkolnej - o "terminie dowiedzialem się kilka lat później". Mam nadzieję że nazbieram kiedys sil i odwiedze tego człowieka i powiem mu to w twarz . i myślę że zebrało by sie parę osob które chcialo by także mu to powiedzieć.
Szkoła zawsze miała wysoki poziom - ale nie trzyma sie ludzi przez 3 lub 4 lata po to by ich usadzić. Po roku mozna zmienic szkołę i iść dalej- po 4 klasie technikum niestety nie jest tak latwo .
dupa se podetrzyjcie tym artykułem bo to nima cało prowda
straszny
ja ze strachu tez muwiłam ze jest ok bo jesli komus zalezy na zakonczeniu i sukcesie musi tak mowiec
wcale nie jest miły usmiechniety rzyczliwy dobry i uwielbiany
dobra mina do złej gry
ja też tego pana zapamietam na bardzo długo tylko ze negatywnie. prez cztery lata wracaja ze szkoły niebyło dnia zebym pzrez niego niepłakała. na korytarzu to jest wyscik sczurow zeby tylko darzyc do pierszej lawki zeby zdac, a nalekcji jezeli jestes słaby to musisz pogodzic sie z ponizaniem przez nauczyciela. gnebi słabszych faworyzuje dobrych którzy mogli by mu podnieśc reputacje, zmusza uczniu do chodzenia do koscioła i na pielgrzymki jesli jestes niewierzący to jestes skonczony niewiem co ma wspolnego wiara z budownictew ale masz inne wyznanie religijne to musisz pogodic sie z pała na półrocze. ponatto grilowanie w klasie kiełbase podczas sprawdzianu nie jest dobrym pomysłem zeby potem uczen musiał chodzic cały dzien smierdzacy to co on wyczynia to jest skandal. ale jesli masz juz dość i mu to powiesz to ci odpowie pan wardega : " to idz do dyrektora zobaczymy czy mnie wyrzuci z takom ilościom olimpijczyków" czuje sie bez karnie. ja byłam słabsza staral sie zawsze jak mogłam ale niedawalam sobie rady z jego ponizeniem i pogarda wkoncu wylondowalam u psychiatry i nadal zarzywam antydepresanty. dziekuje panu byl to moj najgorszy okres w zyciu kazdy przed panem czepał gaciami niby wesoło a jednak strasznie
Niestety niebawem matura i szkołę musiałem już pożegnać, ale pana Tomka nie zapomnę i będę go bardzo ciepło wspominał, mimo że uczył mnie tylko dwa lata. Człowiek jedyny w swoim rodzaju, autorytet dla wielu. Uczy jeszcze klasę mojej dziewczyny, a poznałem ją właśnie na lekcji konstrukcji z panem Wardengą :) Na pewno będę go ciepło wspominał, a i szkołę odwiedzę nie raz, bo prawdę powiedziawszy nauczycieli - "kumpli" w niej nie brakuje... :)
nauczyciel jedyny w swoim rodzaju.. wielka osobowość.
dla wszystkich nie zadowolonych uczniów: za czasów budowlanki, też narzekałam na Pana Tomka. Po latach wiem, że to był, jest i mam nadzieję, że będzie najlepszym nauczycielem pod słońcem. niesamowity motywator! raz podskoczysz - nosisz ciasto całe 4 lata za byle co ;) zależy Ci, żeby zdać? przyjdź w sukience ślubnej :D ...warto było! docenicie to po latach!
"PAN WARDENGA TO POTĘGA, CHOĆ WYGLĄDA JAK WŁÓCZĘGA" mimo pewnych zgrzytów, choćby takich, że jako pierwsza w klasie przynosiłam ciasto-karniaka za komórkę... i tak wspominam go bardzo dobrze i cieszę się, że spotkałam w moim życiu kogoś takiego, jak Pan Tomasz! Jestem dumna, że miałam takiego nauczyciela ;)
A który wodzisławski nauczyciel to nie dziwak?Parunastu mnie uczyło to wiem.Wszyscy mieli zryte pod beretem.
choć znalazłem na swojej drodze nauczyciela który mi przekazał dużo lepszej jakości wiedzy strikte budowlanej, lecz to dzięku niemu uświadomiłem sobie że ja na pewno chce zostać inżynierem i mi się to uda gdy będę ciężko pracował czyli "jak sie uczyć to sie uczyć a jak sie nie uczyć to sie nie uczyć a nie udawać że się uczy - bo to strata czasu" „Sumą sumarów” będę go bardzo dobrze wspominać.
W artykule jest błąd. Pan Tomek nie prowadzi kółka matematycznego, tylko kółko przygotowujące do Olimpiady Wiedzy i Umiejętności Budowlanych.
Wiele temu człowiekowi zawdzięczam. Dzięki jego poświęceniu dzisiaj mogę studiować na wymarzonej uczelni. To on mnie nauczył wiary w siebie.
kochani co się dziwicie? jak się komuś nie chce urzyc na szkole sie rzuca kamieniami to nauczyciel nawet najepszy bedzie beee... i te komentarze nie fajne wlasnie pisza Ci no ale co zrobic. nauczyciel tez moze byc fajny przekonałam sie o tym wiec niestety nawet te komenatrze nie zmienia mojej opini. pozdrowienia dla Pana Tomka :)
ciasto się stawia jak zadzwoni telefon a nie za to żeby nie było pały ,chodziłam do tej szkoły i P TOMEK jest fajnym nauczycielem
Miał okazje wypowiadał się ,dlaczego nie wyraził poparcia dla Tv trwam. troche żal, bo czasy dla katolikow trudne bardzo
tak jak polscy posłowie: na niczym się nie znam, ale bardzo chętnie sie tym zajmę. Nowiny chętnie takich poslów popierają,
Nie znam się, to się wypowiem
Niech mu pan Bóg da wieczne zycie. buahahahahaha
widzę sami katolicy, gratuluje zaprzaństwa wobec Boga nienawidzę tych którzy mówią o Bogu a skłócają ludzi tacy jak z Nowin.
nie zgadzam się co do większości komentarzy. Pan Tomek uczył mnie konstrukcji, nigdy nie było lekko bo wymagał, a na jego lekcjach nie było możliwośći aby spisać od kogoś. Momentami i płakać się chciało, co było tak ciężko. Nigdy nie myłam pupilem, w jedej klasie to i zagrożenie było z tego przedmiotu ale do dziś dnia wspominam Pana Tomka, jedyny w swoim rodzaju nauczyciel, choć potrafił zaleźć za skórę będę go wspomoniąć mile. Na lekcajh było wesoło, całkiem inna atmosfera niż u innych nauczycieli. Można z nim zazartować nawet na jego temat, i przyjmuje to z uśmiechem, a innemu nauczycielowi nie można nic powiedzieć. Szlak mnie bierze jak czytam te niektóre komentarze podemną, aby wypowiadać się na temat pana Tomka, trzeba go najpierw osobiśćie poznać i być na jego lekcjach :) jeden z moich ulubionych nauczycieli
a ja ateistow i co z tego?
Komentarz poniżej pewnego poziomu [Wyświetl komentarz]
nienawidzę kościoła katolickiego
ciasto za pała
wszystko co złe to "szajs" a jak ktoś inaczej myśli to gada "bzdury". To jak na chrześcijanina za mało pokory. Sukcesy mistrzów to nie wszystko żeby być dobrym belfrem.
a gdyby miał do pracy 35 kilometrów tak jak ja, to też jeździł by rowerem??? - wtedy miałby inne poglądy!!! taki hipokryta!
ciekawe jacy uczniowie chyba tylko jego pupile których jest garstka bo masa uczniów po prostu go nie lubi, taka jest prawda.
Nauczyciele nic nie robią i zarabiają ogromną kasę, uczą tylko 4 godzinny dziennie i popijają kawkę.
Panie Tomku- życzę wytrwałości i kolejnych sukcesów Pańskich uczniów!
Ciesze się, że sie poznaliśmy.
Pozdrawiam Pana i Pania Bożenę.
Jarek Świta.
Nauczycielem trzeba być z powołania a nie tylko z zawodu. Ten artykuł doskonale to potwierdza... Szkoda że takich ludzi jest mało w szkołach :(
znowu idioci dorwali się do klawiarury
Litość bierze jak czyta się takie głupie komentarze,tu nawet cud nie pomoże panie "litości"
ale czy on na pewno jest katolikiem a nie heretykiem
o nieeeee. i belfry lenie juz pisza komentarze, tez mi wzor hahaha
Brawo Panie Tomaszu. Takich wzorców dzisiaj potrzebuje młodzież, a nie zblazowanych celebrytów. Młodzież nie zawsze wie gdzie ma pójść i co robić. Często trzeba ich pociągnąć do robienia czegokolwiek. Panu jaki widać się to udaje u za to wielkie uznanie.
Mija prawie godzina od zamieszczenia artykułu. Gdzie są ci krzykacze, którzy twierdzą że nauczyciele nic nie robią i zarabiają ogromną kasę, uczą tylko 4 godzinny dziennie i popijają kawkę?
Szkoda, że nauczycieli z pasją jest jak na lekarstwo, powodzenia.