Kościół wydłuży okres przygotowań do ślubu
Okres przygotowania narzeczonych do małżeństwa w Kościele katolickim wydłuży się z trzech do sześciu miesięcy - informuje Rzeczpospolita.
Wielu młodych ludzi za mało poważnie podchodzi do sakramentu małżeństwa. Biorą ślub kościelny, chociaż są niewierzący, tylko dlatego, że taka jest tradycja lub oczekuje tego rodzina. Te dodatkowe trzy miesiące przygotowań mają ożywić w młodych wiarę, może niektórych na nowo związać z Kościołem. – Chodzi o pogłębienie rozumienia sakramentu małżeństwa, pogłębienie wiary narzeczonych. Zrozumienie, że ślub to nie kwestia ładnego zdjęcia, ale zobowiązanie wobec Boga, drugiego człowieka i wspólnoty kościelnej – mówi ks. Przemysław Drąg, krajowy duszpasterz rodzin.
30 maja tego roku, na Kongresie Rodzin w Mediolanie Benedykt XVI ogłosi dokument, w którym znajdą się nowe zalecenia dotyczące przygotowania narzeczonych do sakramentu małżeństwa. Projekt dokumentu jest jeszcze w fazie konsultacji. Papież rozesłał go do wszystkich biskupów na świecie.
Najważniejsza zmiana dotyczy czasu, w jakim narzeczeni muszą zgłosić w parafii chęć zawarcia związku małżeńskiego. Teraz jest to najczęściej – tak jak w Polsce – trzy miesiące. Będzie, jak w USA – pół roku.
W dokumencie prawdopodobnie znajdzie się przypomnienie, że jeżeli ksiądz prowadzący badanie kanoniczne (sprawdzający, czy nic nie stoi na przeszkodzie, by narzeczeni zawarli ważne małżeństwo – czyli iż mają wolę i zdolności do zawarcia związku) stwierdzi, że nie spełniają takich warunków, może odmówić pobłogosławienia małżeństwa. Benedykt XVI podkreślał to w styczniu ubiegłego roku w przemówieniu do Roty Rzymskiej. Miałoby to zapobiec błędnemu kołu: zbyt łatwemu dopuszczaniu do małżeństw osób niespełniających kanonicznych warunków zawarcia małżeństwa, a potem łatwemu stwierdzeniu jego nieważności.
W tej chwili rocznie do sądów cywilnych wpływa 70 tys. wniosków rozwodowych, czyli rozpada się 30 proc. zawieranych małżeństw. Do sądów kościelnych wpływa ok. 5000 spraw z prośbą o unieważnienie małżeństwa.
Dokument papieża Benedykta XVI przypomni też o trzystopniowym przygotowaniu do małżeństwa. – Pierwszy, tzw. dalszy, odbywa się w rodzinie i na katechezie, drugi, czyli bliższy zawarciu małżeństwa, na kursach przedmałżeńskich organizowanych w starszych klasach szkół i trzeci, bezpośredni – kilka miesięcy przed zawarciem związku, gdy narzeczeni mają m.in. wykłady z etyki seksualnej, naturalnego planowania, pogłębienia komunikacji – mówi ks. Przemysław Drąg.
(źródło: rp.pl)
Komentarze
29 komentarzy
Nt. kościelnego procesu o nieważność małżeństwa zapraszam również na mój blog: https://rozwody-koscielne.eu/
dr Arletta Bolesta
adwokat kościelny
a.bolesta@op.pl
To mam to gdzieś wezme cywilny albo wcale :)
A i jeszcze jedno: etyka seksualna, naturalne planowanie dzieci, itp. - każdy ma prawo do innych poglądów niż ma kościół, wiele katolików przestaje chodzić do tej instytucji dlatego, że sprawy osobiste i własne zdanie się nie liczy bo zostają nam narzucone jasne postępowania. A gdy nie zrobi się czegoś tak, jak mówi kościół to wtedy już się popełniło grzech i jest się naprawdę złym katolikiem. Oh. Dlaczego na przykład będąc w długim, kilkuletnim związku mam brać ślub gdy nie stać mnie na mieszkanie, opłaty i założenie rodziny? Dlaczego mam decydować się na dziecko nie mając pracy? Wtedy jestem nazywana złym katolikiem i namawia się mnie do nawrócenia. Nie mówię już o tym, że gdy przyjdzie okazja zamieszkać ze swoim partnerem przed ślubem by móc lepiej żyć (w większym mieście - więcej możliwości pracy niż u nas tutaj na wsi) wymagają od nas ślubu, bo przecież "nie można żyć na kocią łapę", "nie można mieszkać i sypiać z mężczyzną przed ślubem". A gdy za to chcę wziąć ślub kościelny i przy okazji dziecko jest już w drodze, to i tak muszę czekać na jakieś głupie nauki, potem na zgodę księdza, muszę udawać, że ciąża jest nieplanowana bo nie każdy ksiądz chce wtedy udzielić ślubu.
Zastanówcie się ludzie co naprawdę jest dla Was ważne, czy głupi kościelny ślub by rodzina Was pod nosem nie wyśmiewała, czy prawdziwa miłość.
Ślub można zawrzeć w Urzędzie Stanu Cywilnego, nie jest nam do niczego potrzebny ten cały cyrk zwany kościołem.
Dla mnie chore jest to, że te całe nauki przedmałrzeńskie prowadzone są przez kogoś, kto za dużo nie może nic powiedzieć o malżeństwie. Na przykład w Czyżowicach prowadzi je pewna pani, a raczej panna, bo nie jest zamężna i nigdy nie była, dzieci nie ma więc co ona może powiedzieć o życiu w rodzinie? CHORE! No i strata czasu, trzeba odbębnić tak jak wizytę u nielubianej cioci, bo kościół ślubu nie udzieli. TRAGEDIA!
dobre
Według mnie to nic nie zmieni... Jeśli będą chcieli się rozejść to i tak się rozejdą, a jeśli jakiś ksiądz stwierdzi,że nie udzieli błogosławieństwa młodym to będą żyć na ślubie cywilnym.
Oj, to "bębenki" będą u niektórych po prostu bardziej widoczne. Trzeba będzie zaprojektować nowe fasony sukienek.
Jesteś facetem bez jaj skoro każda zalicza Cie tylko jeden raz,widocznie do niczego się nie nadajesz Durniu!!!!
Tak z ciekawosci, moze ktos sie orientuje - te "nauki" to sa platne ?
kościelne zezwolenie na prywatne pie......
A po co małżeństwo, skoro kobiet można sobie mieć ile wlezie. Nie rozumiem po co faceci się żenią. Kurde, za chwilę to jak będą mieli ochotę na mleko, to sobie krowę kupią. Ludzie kupują krowy żeby na nich zarabiać, a nie żeby się tylko mleka napić. Więc zawsze się zastanawiam po co faceci się żenią, sam jestem facet i nie widzę sensu żeby się ożenić.
Ja jestem za wydłużeniem nauk przedślubnych, może gdyby mnie były dane te 3 dodatkowe miesiące to nie zrobiłbym największego błędu w życiu.
co dziwne, wszyscy pochodzimy z nieprawego łoża! Dopiero sobór trydencki zdefiniował sakrament małożeński, a wszysto sprzed to poprostu rozpusta!
ni i co kiedys jak sie poznalo kogos to po 2 miesiacach mozna bylo rozpoczac przygotowanie do slubu trwajace 3 miesiace wiec trzeba bylo sie powstrzymac od seksu przez 5 miesiecy (patrzac jako katolik...), a teraz dopiero po 8 miesiacach mozna sobie pozwollic!? toz to przeciez czyste namawianie do grzchu
dziękuję za minusy, ale proszę: Sobór trydencki: od 18 stycznia 1562 do 4 grudnia 1563 (sesje od siedemnastej do dwudziestej piątej), za pontyfikatu papieża Piusa IV, zdefiniowano pojęcie Eucharystii, sakrament kapłaństwa i małżeństwa oraz czyściec. Stwierdzono konieczność sporządzenia indeksu ksiąg zakazanych oraz postanowiono szereg reform Kościoła. Dekrety soboru trydenckiego zostały zatwierdzone przez Piusa IV (1564) i dały podstawę dla rozwoju późniejszej katolickiej nauki i teologii. - No patrzcie, do tego czasu nawet czyśca nie bylo!
a od kiedy kościół wprowadził sakrament ślubu? W bibli jakoś nic nie pisze o rabinach którzy kasują za ślub. Nic także nie pisze o formie sakramentu.
do eswu - mnei akurat temat kasy interesuje najmniej - martwisz sie, że kościół dostanie mniej pieniędzy? Ja wcale. Temat wyszedł od papieża, więc przypuszczam, że kościół liczy się ze spadkiem ślubów kościelnych. Mnie chodzi o jakość małżeństwa jako związku dwóch ludzi - ogólnie widać, że coraz więcej jest rozwodów, kościół próbuje znaleźć jakieś rozwiązanie
do szczęśliwego małżonka. Pamiętaj,że jeśli spadnie liczba zawieranych ślubów,to automatycznie spadnie na dół ilość kaski jaką kościół zarabia-a to już nie jest tak mało :) w przeciętnej, miejskiej parafii tylko w sobotę jest jakieś 5 ślubów. Policz sobie od każdej pary średnio 500,to popatrz jaką ładną kwotę uzyskaliśmy :) Nie chciałbyś zarabiać takiej kasy w jeden dzień? Ba! "pracując" tylko do 16,bo później już w naszej okolicy ślubów nie ma. To jest oczywiście kwoty od "młodych",a do tego jeszcze dochodzi ogólnonarodowa zrzuta do koszyczka :)
Fakt,mlode mamuski sa...masakra jakas,ale faceci niech sie przyznaja co i z kim robia za granica w tej "niby" pracy!!!!
Lepiej by zrobili, jakby wprowadzili obowiązek mieszkania z przyszłym małżonkiem przez 6 miesięcy. Wytrzymasz i żyje się dobrze = ślub, nie wytrzymasz, kłócicie się często = nie ma ślubu. Z tego się biorą rozwody.
przede wszystkim ślub kościelny to przywilej, sakrament, pewna jakość, a nie kupa prezentów, sesja zdjęciowa, obrączki i potańcówa do rana. Nikt nikogo do ślubu kościelnego nie zmusza. A niech spadnie liczba ślubów kościelnych. Lepiej mniej dobrych małżeństw niż dużo bylejakich, które za chwile kończą się rozwodami.
W USC czeka się miesiąc i kosztuje bodajże 80 zł. Oferta jakże atrakcyjna.
i bardzo dobrze! Sami doprowadzają do niechęci wobec siebie! Ludzie będą mieli gdzieś czekanie pół roku aż jaśnie pan w sutannie wyrazi zgodę na ślub. Pójdzie jeden z drugim do USC i święty spokój z jakimiś kretyńskimi naukami i opłatami "co łaska,nie mniej niż 500" !
Strzał w kolano przez kościół katolicki. Zrobili i nie pomyśleli jak urzędasy.
bardzo dobrze, powinno być i dłużej!!!
żeby tylko po zmianie kościół nie stracił na ilości zawieranych ślubów kościelnych.Niejedna para zniechęcona dłuższym terminem oczekiwania może zdecydować o życiu w wolnym związku.Kij ma zawsze dwa końce.
Rozpada sie 30% małżeństw bo w większości przypadków chłop musi jechać za granice aby coś godnego zarobić przynajmniej na 8-10 miesiecy a jak to często bywa,młode mamuski (czy przyszłe mamy) tyle bez chłopa nie wytrzymaja a jak radosny mąż wraca z zagranicy to juz widzi nową maszynke do golenia w kiblu,,i finito jestem rocznik 81' nie ma roku aby jakiś kolega się nie rozwodził a zawsze przez to że chciał godnie utrzymać rodzine a pannie figle w głowie z innym fagasem.
i potem bedzie narzekanie, ze mlodzi nie chca slubu koscielnego... ze wola sluby w urzedach.
Poj.. bało ich całkowicie.