Dramat w Gorzycach: Zabezpieczone materiały zbada instytut z Krakowa – ten, w którym badano czarne skrzynki Tupolewa ze Smoleńska
Kobietę czekają dodatkowe badania psychiatryczne.
Magdalena P. usłyszała dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci, natomiast drugi narażenia dziecka na bezpośrednie zagrożenie życia. Grozi jej od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Śledczy nie wykluczają, że kwalifikacja czynu zostanie zmieniona. Kobietę po zatrzymaniu poddano badaniu psychiatrycznemu i zwolniono do domu. Już wiadomo, że przeprowadzone zostaną dodatkowe badania psychiatryczne. Kluczowe w sprawie mogą być wyniki badań materiału pobranego w domu kobiety. To ślady zabezpieczone w miejscu porodu, a także ślady ludzkiego ciała znalezione w popiele z pieca. Badania przeprowadzane są w Instytucie Ekspertyz Sądowych im. Prof. dra Jana Sehna w Krakowie. To tutaj badano czarne skrzynki prezydenckiego Tupolewa. - Na wyniki badań poczekamy ok. 6 miesięcy. Takie informacje uzyskaliśmy z Krakowa – mówi Wojciech Zieliński, prokurator prowadzący sprawę. Dodaje, że wykonanie ekspertyzy jest skomplikowane i wymaga czasu.
Co wydarzyło się w Gorzycach przy ul. Raciborskiej
Niedziela 29 stycznia dom jednorodzinny przy ul. Raciborskiej w Gorzycach (wieś Osiny). Zbliża się 21.00, skurcze porodowe nasilają się. Kobieta zdecydowała, że skoro urodziła już trójkę dzieci to z czwartym poradzi sobie sama i urodzi w domu. Przygotowuje się więc do porodu. Obok wersalki kładzie kocyk, nożyczki. Poród trwa godzinę. W domu jest cicho, kobieta nie krzyczy. Na świat przychodzi dziewczynka. Matka na chwilę zostawia noworodka, idzie się umyć. Po ok. 30 minutach wraca. Dziecko już nie oddycha. Magdalena P. bierze je na ręce i schodzi do piwnicy. Wrzuca maleństwo do kotła centralnego ogrzewania. Teściowe mieszkający w tym samym budynku nic nie słyszą, o ciąży nie wiedzieli. Nic nie zauważyły także dzieci rodzącej. Cała trójka już śpi. Tak wydarzenia tragicznej nocy opisuje sama kobieta.
Nie prosili o pomoc
Sprawa wyszła na jaw po anonimie, który trafił do Ośrodka Pomocy Społecznej w Gorzycach 7 lutego. Jedna z sąsiadek doskonale wiedziała, że Magdalena P. jest w ciąży. - Kiedy ją ostatnio widziałam to po prostu wyglądała źle. Zapytałam o dziecko. Odpowiedziała, że dostała krwotoku i jej spłynęło. Poinformowałam opiekę bo wydawało mi się, że Magda potrzebuje pomocy. Do głowy mi nie przyszło, że doszło do czegoś takiego. To musiał być szok poporodowy. Innego wytłumaczenia nie widzę – mówi kobieta, która chce pozostać anonimowa.
W domu przy Raciborskiej zjawili się pracownicy OPS. Po rozmowie z kobietą zawiadomili policję. Kobietę aresztowano. - Ta rodzina nie była objęta naszą opieką. Nikt nie zwracał się do nas o pomoc. Gdyby tak było to jakieś działania na pewno byśmy podjęli – przekonuje Janina Dąbrowa, kierownik OPS-u w Gorzycach.
Nie chciała wychowywać dziecka
Dalsze czynności odbywały się pod nadzorem prokuratora. W środę 8 lutego strażacy zebrali do pojemników zmarznięty popiół pod domem kobiety. Były w nim ślady ludzkiego ciała. Materiał przekazano do badań. Ekspertyzie poddano także ślady zabezpieczone w domu kobiety. W czwartek 9 lutego kobietę przesłuchano w Prokuraturze Rejonowej w Wodzisławiu w obecności psychologa. - Magdalena P. dokładnie wyjaśniała co zrobiła. Krok po kroku opisywała przygotowanie do porodu, sam poród i to co się stało potem. Mówiła co zrobiła z noworodkiem. Powiedziała, że spaliła je w piecu. Nie potrafiła wyjaśnić dlaczego to zrobiła. Stwierdziła jedynie, że nie chciała wychowywać kolejnego dziecka. Mówiła, że zamierzała oddać je do okna życia – mówi Wojciech Zieliński, prokurator prowadzący sprawę. Dodaje, że nie było żadnych przesłanek, by kobietę zatrzymać w areszcie. Zwolniono ją do domu.
To tylko jedna z wersji
Kobieta usłyszała dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci, natomiast drugi narażenia dziecka na bezpośrednie zagrożenie życia. Grozi jej od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Dokładne wyjaśnienie tego co się stało nie będzie możliwe. Przeprowadzenie sekcji zwłok nie wchodzi w grę. Nie ma ciała dziecka. Śledczy w dużej mierze muszą opierać się na zeznaniach kobiety. - Uważamy, że przyjęta przez nas kwalifikacja jest jedyną możliwą przy tym materiale dowodowym, którym dysponujemy - podkreślił prokurator Zieliński.
Przyznanie się kobiety do spalenia dziecka nie zamyka sprawy. W sobotę 10 lutego posesję, na której stoi dom ponownie sprawdzili policjanci. Przyjechali z georadarem, czyli urządzeniem do przeszukiwania gruntu. Policjanci rozgrzebywali ziemię. – Pracownikom OPS kobieta powiedziała, że zakopała dziecko pod ziemią, więc sprawdzamy również i tą wersję – wyjaśnia prokurator Zieliński.
Nie potępiają, współczują
Z naszych informacji wynika, że Magdaleny P. po wyjściu na wolność zatrzymała się u dalszej rodziny. Trójką dzieci zajmują się dziadkowie. O sprawie poinformowano sąd rodzinny, który przeprowadzi własne rozeznanie sprawy.
Kobieta pochodzi z Czyżowic, wychowywała się w ubogiej rodzinie. Choć jest 12 lat po ślubie, ostatnio sama opiekowała się dziećmi, jej mąż na co dzień pracuje w Holandii. W domu bywa rzadko. Mieszkańcy Osin są w szoku. Nad oburzeniem przeważają wyrazy współczucia. Kobieta z trójką dzieci mieszka razem z teściami i szwagrem w jednym domu.
- Teściowie to osoby w starszym wieku, schorowane. Teść ma problemy ze wzrokiem, teściowa z poruszaniem się. Szwagier buduje dom, prowadzi interes. Sporo czasu spędza więc poza domem. Wyjeżdża często za granicę – powiedziała nam sąsiadka rodziny P.
Pani Magdalena w okolicy ma raczej dobrą opinię. - Serce mi się krajało kiedy widziałam jak codziennie zaprowadzała swoje dzieci do szkoły i przedszkola. To kawał drogi. Opiekowała się dziećmi, teściami. Nie było widać, żeby piła czy nawet paliła – mówi jedna z mieszkanek Osin.
Większość z mieszkańców wsi zastanawia się jak kobiecie udawało się ukryć ciążę przed domownikami. Jak to możliwe, że o porodzie pod wspólnym dachem nikt nie wiedział? Wiele wskazuje na to, że odpowiedzi padną nieprędko. Po aresztowaniu Magdaleny P. żadna z osób, z którymi ona mieszka nie chciała z nami rozmawiać. Nikt nie otwierał drzwi.
Artur Marcisz, Rafał Jabłoński
Więcej o sprawie w Nowinach Wodzisławskich i Nowinach Raciborskich
Komentarze
14 komentarzy
wyglada na to wiekszosc uwaza to za normalne sprawa wycisza sie i wszyscy zapomna
buaaaaaaaaaaaahahahahahahhahhahha co za tytuł co za wiocha
Tusk Vision Network i inne media proTuskowe wykorzystały do maksimum dramat w Sosnowcu po to by odwrócić uwagę od problemów w służbie zdrowia, od ACTA, od horrendalnych cen paliwa, od rosnącego bezrobocia (13 procent na Zielonej Wyspie chyba nie tylko mi wydaje się co najmniej dwakroć za wysokim wynikiem), i od wielu innych problemów do których wrażliwemu na słupki Tuskowi spada ich wysokość. Stała się tragedia, trzeba ją opisać, ale żeby ją wałkować od niemal dwóch tygodni? Może mam uwierzyć, że to przypadek?
Dobrze TVN nie rozdmuchał tego tak jak w sosnowcu bo było by nie ciekawie bo oni z igły robią kombajn
Ona nie, ale jej dzieci moim zdaniem już tak....Więc w szkole będą napiętnowane.
po to są dziennikarze żeby informować ludność o takich przypadkach przecież nie żyjemy w komunie żeby wszyscy siedzieli cicho ,jak se piwa naważyła to niech je wypije ze smakiem NIEMA DLA NIEJ WYTŁUMACZENIA ,POPEŁNIŁA ZBRODNIE NIE ZASŁUGUJE NA SPOKÓJ
Nikt nic nie widzi nikt nic nie słyszy nie wtrącaj się to są zwroty które dzisiaj są MODNE a kogo to obchodzi że K T O Ś cierpi ja mam ciepło ja mam dobrze i nie wtrącam się a jeszcze jestem katolikiem .
jak zakopała skoro ziemia jest i była zamarznięta???
Na końcu się okaże że dziecko sprzedane w Holandii. Dla mnie to wszystko dziwne, raz że spalone a potem że niby zakopane w ogródku. Po za tym jakieś to dziwne, matka się wyprowadziła do rodziny a dzieci zostawiła schorowanym teścią. To kto z nimi teraz do szkoły i przedszkola chodzi i kto się nimi opiekuje, skoro ona musiała sie zajmować teściami? Swoją drogą, to gdyby szła w zaparte, to by jej nic nie udowodnili. Nie rozumiem tylko dziennikarzy, podaliście ulicę, gdzie indziej jest zdjęcie domu. Teraz każdy zapewne wie o który dom chodzi, a przecież jej dzieci są niewinne, być może że szwagier i teściowie też, więc po co niszczyć całą tą rodzinę po przez podawanie prawie adresu?
pol roku bedziemy czekac a potem wszystko ucichnie jak w Smolensku masz racje
buhhhhaaaaaa ,z tupolewa ??? nic nie wiemy i z gorzyc też się nie dowiemy taki kraj ma w odbycie obywateli
jak jednej matce daruja co coraz wiecej bedzie takich przypadkow
Popieram mojego poprzednika , zostawcie ta sprawę w spokoju , nie bierzcie jej na swoje sumienie , nie my jestesmy od osadzania !!!!!!!!!
DEJCIE JUZ TEMU SPOKOJ WYPOWIEDZI BYLO PONAD MIARA TYLKO MEZOWI ZROBIC KASTRACJE.koniec tematu