Strażacy ostrzegają – sami siebie narażamy
W poniedziałek 29 sierpnia raciborscy strażacy wyjechali do kolejnej potrawy, którą roztargniony lokator zostawił na kuchence. Zdarzenie z pozoru niegroźne, ale kosztujące sporo nerwów strażaków siedzących za kierownicą wozów bojowych.
Tym razem do zadymienia mieszkania doszło przy ulicy Katowickiej. Zgodnie z procedurami do prawdopodobnego pożaru w budynku wielorodzinnym skierowano kilka wozów bojowych. Kierowcy strażackich wozów sklinali na czym świat stoi próbując przejechać przez zastawione samochodami wąskie osiedlowe uliczki. - To zdarzenie po raz kolejny pokazało, że ludzie nie dbają o swoje bezpieczeństwo – mówi Stefan Kaptur, dowódca jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Raciborzu. - Dojdzie do tego, że któregoś dnia nie będziemy mogli podjechać pod blok i skutecznie ratować. Nie raz zdarzało się, że strażacy nie mogli rozstawić sprzętu i dzwonili od góry do dołu po domofonie prosząc o przestawienie pojazdów. Część kierowców spokojnie oglądała całe zamieszanie z okna wylicza Kaptur. Prawo pozwala strażakom w stanie wyższej konieczności na zniszczenie samochodów uniemożliwiających prowadzenie akcji ratunkowej. Strażacy jednak się tego nie podejmują. - Nigdy nie wiemy jak poważne będzie zdarzenie do którego jedziemy, nikt nie chce ryzykować i płacić – mówi strażak. W zdarzeniu przy ulicy Katowickiej dymem podtruła się lokatorka mieszkania. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
(acz), fot. Adrian Czarnota
Ludzie:
Stefan Kaptur
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych raciborskich strażaków ostatnich dekad
Komentarze
4 komentarze
Spoldzielnie powinny zapewnic odpowiednia ilosc miejsc parkingowych. Przeciez ludzie furmankami nie poruszaja sie po miescie. Trzeba gdzie zaparkowac auto. Chyba w antryju nie zaparkujesz!!!
Zdjęcie jest ze zbiorów redakcji, akurat w tym wypadku osiedle Chabrowa w Rybniku. Pozdrawiamy:)
eee to zdjęcie to mogli naszym strażakom a nie z neta.../
Dzisiaj jest 30. Poniedziałek to był 29