Bądźmy świadkami Ewangelii, jak nauczał Jan Paweł II
Publikujemy tekst napisany przez o. Jana Franosza, franciszkanina z Płoni, który pojechał do Rzymu na beatyfikację Jana Pawła II.
Jest rok 1998.
Wrzesień. Udajemy się z pielgrzymką do Rzymu. Po drodze „czaruje” nas świat pięknej Wenecji, złoto i renesans Florencji, św. Katarzyna ze Sieny wita nas w swoim domu, Orvieto odsłania przed nami cud eucharystyczny i w końcu Rzym pokazuje antyczny świat cesarstwa rzymskiego. Dotykamy grobów apostolskich zagłębiając się w historię chrześcijaństwa. Nadchodzi w końcu najważniejszy dzień pielgrzymki. Sobota. Jedziemy do Castel Gandolfo, gdzie o godzinie 7.00 uczestniczymy we Mszy świętej odprawianej przez Papieża dla Polaków. Jest tylko ok. 200 osób. Po Mszy cudowna informacja. Ojciec święty podchodzi do każdej grupy i rozmawia z nami. Fotografowie robią zdjęcia, ale najważniejszy jest On. Gardło ściska wzruszenie. Słowa przygotowane więzną w gardle. Nic więcej już nie jest ważne. Spotkaliśmy się z Ojcem Świętym. (…) Pozostało zdjęcie… Wiele razy spoglądałem na nie. Przypominałem sobie to spotkanie.
Jest rok 2011
Kiedy Stolica Apostolska ogłosiła datę beatyfikacji Jana Pawła II, stało się jasne, że muszę tam być.
Po drodze zatrzymujemy się na krótko u św. Antoniego i dalej mkniemy ku wiecznemu miastu. Nadchodzi dzień 1 maja 2011 roku. Nocą wędrujemy ku Watykanowi. Z upływem każdej minuty nasza grupa rozrasta się w coraz większy tłum. Jak strumienie wlewamy się w jedno koryto rzeki ludzkiej płynącej ku morzu ludzi wypełniających plac św. Piotra. Kiedy minuty przeradzają się w godziny oczekiwania i powolnego posuwania się w pamięci przewijają się obrazy z papieskich pielgrzymek, ze spotkań z Nim. Tyle obrazów i wspomnień, słów, nauk… tyle Jego obecności.
Odszedł z tej ziemi do domu Ojca sześć lat temu, a jednak ciągle jest i trwa w świadomości tylu milionów. Obok mnie stoją i idą ludzie tworzący różnokolorowy tłum z różnych krajów. Słyszę język francuski – to wysoki mężczyzna niesie flagę francuską gromadząc pod nią swoich pielgrzymów, obok Afrykańczycy, Hiszpanie, Włosi, Niemcy i oczywiście wielu Polaków. Falujący tłum śpiewający pieśni i modlący się. Zbliża się godzina 9. Wszystkie drogi prowadzące do Watykanu są przepełnione tłumem, ciągle gęstniejącym. Nikt ich tutaj nie zmuszał do przyjścia, niczego nie rozkazywał, wręcz przeciwnie - piętrzono trudności, straszono niedogodnościami… a jednak, Ten Jeden Człowiek swoją miłością zaraził tak wielu, że nie widzieli innej możliwości jak przyjść powiedzieć o tym całemu światu! Powiedzieć swoją obecnością! Godzina 10. Rozpoczyna się uroczysta Msza święta Beatyfikacyjna. Przed oczyma przesuwają się wspomnienia, kiedy odczytywany jest życiorys Jana Pawła II i w końcu Papież Benedykt XVI wypowiada formułę ogłaszającą Jana Pawła II błogosławionym i oczom milionów ukazuje się piękny portret nowego błogosławionego. Portret uśmiechniętego Jana Pawła II, ze wzrokiem szukającym człowieka i patrzącym na to co piękne w człowieku.
I znowu wzruszenie ściska gardło, do oczu napływają łzy wzruszenia, a w pamięci odżywają wspomnienia… Mam zdjęcia gdzie witam się i rozmawiam z Człowiekiem Świętym… Ze świadkiem Chrystusa żyjącym na co dzień Ewangelią … i nagle nasza rzeczywistość poszerza swoje horyzonty o miłość, która po raz kolejny odniosła zwycięstwo. Żadna przeszkoda nie pokonała Tego człowieka. Gniew, nienawiść i zło były mu obce. Przebaczenie i miłosierdzie uczyniły go pięknym. Cierpienie i choroba a w końcu śmierć tylko zbliżyły Go do Ojca który jest w niebie. Ten portret bł. Jana Pawła II zaprezentowany podczas Mszy beatyfikacyjnej oddaje doskonale obraz jaki zapamiętałem, piękno człowieka błogosławionego – szczęśliwego… ; niech to szczęście będzie jak najbardziej zaraźliwe, niech zaraża mnie i świat cały… Niech wzruszenia i łzy przemienią się w postanowienia bycia szczęśliwym świadkiem Ewangelii, jak nauczał i wskazywał bł. Jan Paweł II. Nie zamykajmy się na Prawdę tego życia, którą głosił, idźmy Drogą, którą On szedł i Żyjmy jak On pokazał!
Błogosławiony Janie Pawle II – módl się za nami.
o. Jan Franosz
Zdjęcia: o. Jan Franosz i Urszula Kalus, raciborzanka, która również była w Rzymie na beatyfikacji
Komentarze
15 komentarzy
Ojcze Janie z Raciborza-Płoni, no i po co było się zadawać z gazetą opanowaną przez sektę? czyż nie ma katolickich gazet prezentujących autoryzujących wypowiedzi?. Nie warto wchodzić do szamba opanowanego przez sektę!!!.
Maryśka lecz się na głowę. Tobie bliżej do psychiatryka niż do Jezusa.
"..nic już nie jest ważne,spotkałem łojca świntego..."-cyt. z pamięci w/w "artykuła"---Człowieku ałtorze kimkolwiek jesteś,lub za kogokolwiek się uważasz jesteś na DRODZE DO WIECZNEGO POTĘPIENIA.Wołaj do Boga ŻYWEGO(on nie jest BOGIEM trupów i zmarłych),wołaj do JEZUSA SPRAWCY I DOKOŃCZYCIELA WIARY a ON ci się OBJAWI i może cię ZBAWIĆ od pogaństwa i mocy demonicznych.JEZUS JEST PANEM!
Bóg dał człowiekowi swój testament w postaci Biblii nie po to,żeby leżał na półkach zakurzony,lecz po to by człowiek go czytał i dowiedział się,co Bóg mu przygotował.W tym testamencie możemy wiele dowiedzieć się o Bogu,poznać JEGO NATURĘ,KTO TEGO TESTAMENTU NIE CZYTA,TEN NIE WIE NIC O BOGU,potrafi tylko kojarzyć człowieka czytającego Biblię ze św.Jehowy.Zgadzam się z tym co ktoś poniżej napisał,że księża nie głoszą ewngelii,sami do Królestwa Bożego nie wchodzą,i jeszcze iinym zabraniają wejść.Dlatego warto czytać Biblię jako Słowo Boże,poznaję się wtedy prawdę którą jest JEZUS-On wyzwolił człowieka od piekła,to On powiedział,że "jeśli się kto nie narodzi na nowo nie wejdzie do Królestwa Bożego"-WARTO SIĘ SLUCHAĆ BOGA A NIE CZŁOWIEKA.KRZK WIEDZIE SWÓJ LUD NA POTĘPIENIE.
Ja zawsze uważałem, że zarówno katolicyzm robi wodę z mózgu ludziom i uczy różnych bzdur jak chociażby kult świętych, spowiedź uszna czy wiara w czyściec i odpusty ale świadkowie Jehowy którzy nie przetaczają krwi i wyznaczają sobie różne daty z proroctwami które po prostu źle interpretują też mają źle w głowach. Po prostu mądry człowiek szuka innej drogi - ani nie szerokiej prowadzącej na zatracenie którą idzie zepsuty i niereformowalny kościół katolicki, z drugiej strony wystrzega się szaleńców typu ŚJ. Najbardziej przechlapane mają księża, biskupi, kardynałowie, papież i strasi zboru ŚJ - nie tylko że sami nie chcą wejść do Bożego Królestwa to jeszcze zamykają drzwi dla owieczek które mieli prowadzić.
to pisze kilka tych samych osób pod róznymi ksywkami.
taaa... a Świadkowie Jehowy rozpanoszyli się na forum. Dla zainteresowanych, proszę poczytacie sobie świadectwa osób, którym udało się wyjść z tej grupy wyznaniowej... naprawdę przerażające.
Czytam Biblię kilka lat i nigdy nie słyszałam,żeby papież polak głosił coś z ewangelii,dopiero przez czytaniu Biblii poznaje się Boga,papież tego nie głosił.
to prawda,czytałam o tym w gazecie,to okropne co ci w sutannach wyprawiają,to niezgodne z ewangelią.
Juz kler katolicki kombinuje i chce wynieść na ołtarez siatkarkę Mróz.
bałwochwalstwo.bałwochwalstwo,w Polsce na porządku dziennym,figurki,obrazy,relikwie-to wielka obraza Boga.
jan masz rację,to jest chore co wyprawia kler z watykanem na czele,stawiają się na miejscu Boga,ale do czasu.
Zobacz jak pięknie śpiewał Jan Paweł II: http://www.youtube.com/watch?v=KajTXhPUqCM
Kościól katolicki obraża Boga Wszechmocnego,gdzie pisze w Biblii,by jakiś grzesznik,którego ustanowiono świętym miał się teraz wstawiać za ludżmi?to jest herezja,niezgodne z ewangelią którą głosił sam Chrystus.Jedynie Jezus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a lużmi,KRZK to wszystko powykręcał,ale odopwie za to przed majestatem Boga.
A może bądżmy świadkami Jezusa Chrystusa i Jego ewangelii,a nie świadkami zwykłego człowieka,który nie głosił ewangelii biblijnej,tylko koronował bałwany(obrazy,rzeżby)-to grzech bałwochwalstwa.