Jak Śląsk nie chciał papieża
Armatki wodne wycelowane w ludzi, na każdym rogu policyjne patrole. Tak 20 czerwca 1983 r. władza ludowa przyjmowała Ślązaków, witających Jana Pawła II na katowickim lotnisku Muchowiec. Przypominamy te wydarzenia w kontekście beatyfikacji Jana Pawła II, która odbędzie się 1 maja.
W 1979 r., kiedy ustalano trasę pierwszej pielgrzymki papieża do Ojczyzny władze robiły wszystko, by nie znalazł się na niej Górny Śląsk. W zakładach pracy przeprowadzono akcję zbierania podpisów pod listą: „Śląsk nie chce papieża”. Kto nie chciał, nie podpisywał się i głowy mu nie urwali. Ale byli i tacy, którzy w obawie przed utratą pracy, czy innymi konsekwencjami zgadzali się wpisać na listę. Z czasem okazało się, że znalazło się na niej mnóstwo „martwych dusz”. Ale informacja, że nie chcemy papieża poszła w świat. Dla Ślązaków był to policzek.
Milicjant z franciszkaninem
Udało się podczas drugiej wizyty Ojca Świętego w Polsce. Na lotnisku Muchowiec czekał na niego półtoramilionowy tłum. A w nim 44-letnia Izabela Kucharczak z rydułtowskich Radoszów. - Czasy łatwe nie były. Przecież to był stan wojenny. Władze jak mogły utrudniały wyjazd, próbowały zniechęcać ludzi, blokowały przepływ informacji – wspomina. - Ale tej pielgrzymki nie dało się ukryć. Mówiła o niej Wolna Europa, radio Londyn po polsku.
Pani Iza, kiedy tylko dowiedziała się o planowanej wizycie papieża na Muchowcu, od razu zgłosiła się do parafii po wejściówki na spotkanie. Do Katowic pojechała wraz z mężem i znajomymi. Za szybę samochodu zatknęli chorągiewki z wizerunkiem Jana Pawła II. – Pamiętam ten niesamowity entuzjazm. Od Rybnika jechaliśmy już w kolumnie samochodów, tylu nas było.
Służby porządkowe zatrzymały ich na Ochojcu, skąd około 5 km musieli przejść pieszo na lotnisko. Ludzie jak rzeka napływali ze wszystkich stron. Radoszowianka wspomina, że na jednej z wysepek stali razem milicjant i franciszkanin. Takie dwójki milicyjno-kościelne wymyśliła ówczesna władza. Bojąc się rozruchów, do milicyjno-zomowskich patroli włączyła kleryków, młodzież z organizacji kościelnych, bo ich przecież lud nie ruszy.
Las parasoli
Ale ślązakom nawet do głowy nie przyszło, by robić tu jakieś manifestacje. Dla nich było to niesamowite przeżycie religijne, pierwsze w historii spotkanie z papieżem Polakiem. I nie przeszkadzało im nic. Nawet to, że kilkakrotnie nad Muchowcem doszło do oberwania chmury. Do dziś znakiem rozpoznawczym tej pielgrzymki jest las parasoli, widoczny na archiwalnych zdjęciach. Podobnie zresztą jak ogromny krzyż z kwiatów, ustawiony przy ołtarzu.
Kiedy zaczęły nadlatywać helikoptery, ludzi ogarnęło szaleństwo mieszające się ze wzruszeniem. Jeden, drugi, trzeci helikopter i wreszcie ten wyczekiwany – biały, z Ojcem Świętym na pokładzie. Na lotnisku słychać było jeden wielki okrzyk radości: „Niech żyje papież!”. – Tego nikt nie reżyserował. Kochaliśmy Jana Pawła II. Szczególnie my, Ślązacy, tak bardzo zranieni tym, że nie mogliśmy go gościć u siebie podczas pierwszej pielgrzymki – mówi pani Iza. – Papież był dla nas jak powiew wolności w tej ocenzurowanej, udręczonej rzeczywistości.
Papież odjechał, teraz my!
Po nabożeństwie Ojciec Święty pojechał papamobile do katowickiej katedry, gdzie spotkał się z chorymi i inwalidami pracy. Nabożeństwo przez głośniki było transmitowane na żywo na lotnisko Muchowiec. Pani Iza do dziś ma w uszach, wykonywaną wówczas przez śląskich filharmoników „Victorię” – utwór skomponowany specjalnie na tę okazję przez Wojciecha Kilara, nawiązujący do przypadającej rocznicy wiktorii wiedeńskiej i słów króla Jana Sobieskiego pod Wiedniem: "Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył". – Ten szczęk oręża, groza przemarszu wojsk i entuzjazm zwycięstwa, to robiło niesamowite wrażenie – mówi Izabela Kucharczak. – Szczególnie w realiach stanu wojennego.
Po wizycie w katedrze papież wrócił na lotnisko, skąd miał odlecieć do Częstochowy. I choć nie było tego w protokole, jeszcze raz wszedł po stopniach do ołtarza, by pożegnać się ze Ślązakami. Ludzie zaczęli skandować: „Zostań z nami”. Spotkanie zakończyło się po godzinie 21.00. Pielgrzymów wychodzących z sektorów „witały” wozy opancerzone, z silnikami na pełnych obrotach i wycelowanymi w ludzi armatkami wodnymi. Potężne reflektory słupem światła omiatały tłum. - Jakby władza chciała nam powiedzieć: „papież odjechał, teraz jesteśmy my” – zamyśla się pani Iza. - Jakby nas prowokowali. Pomyślałam, będą nas lać tą wodą czy nie? Ale wszyscy zachowywaliśmy się bardzo spokojnie. Nikt nie myślał o wznoszeniu antyrządowych okrzyków, czy odwecie. Było to dla nas upokarzające, no ale wtedy, po papieskich odwiedzinach wszystko mogliśmy znieść. Już wtedy było dla mnie oczywiste, że to spotkanie ze świętym człowiekiem.
Anna Burda-Szostek, zdj. Archiwum bazyliki piekarskiej
Komentarze
19 komentarzy
kochaj go sobie, nikt ci nie zabrania, tylko do wszystkiego trzeba mieć umiar. W naszym kraju jest inaczej, papieżomania przeszła wszelkie oczekiwania. Ciekawe co ten nasz kochany kler jeszcze nie wymyśli, na czym można zarobić, jakie maszkarki (pamiątki) wyprodukować. Powieszą sobie je ludziska nad łóżkami, drzwiami i lusterkami w samochodach i będzie radocha .
go kocham jana pawła 2
no i co że jestem ślązakiem ale za to bardzo do kocham !!!!!!!!!!!!!!!!!
oczywiśćie,że nikt nie zmusza do oddawania czci człowiekowi jakim był JPII,ale i nie zabrania,a powinno się zabraniać,bo tego uczył PJezus.KRZK to fałszywa religia,nawet łamie prawa Boże,zmienia przykazania,czyli wynosi się ponad Boga.To blużnierstwo.
Dlaczego tacy ludzie jak łopserfater czy inni śmią siebie nazywać katolikami.Przecież nikt nikogo nie zmusza do modlitwy czy oddawania czci świętym.Katolik
miał on tak samo sraczkę,czkawkę i bekło mu się nie raz z przejedzenia a jak może za dużo mszalnego to na kaca pił kwas z kiszonej kapuchy-A TERAZ JAZDA LITANIJO DO KAROLA RZYKAĆ,może nie pierdnie.
Nie oddawaj czci stworzeniu tylko swemu Stwórcy,tak uczy Biblia,lecz katolik tego nie słucha.
Katolicy opamiętajcie się!!!!zrobiliśćie sobie cielca z JPII i już go czcicie.W tym wszystkim nie ma absolutnie Boga,Bóg nie pozwoli aby z Niego drwiono.Zacznijcie czytać Biblię i przestańcie wierzyć klerowi który was ogłupia,pozwalacie aby wami manipulowano.To straszne!!!!!
Z tą prawdziwą wiarą w naszym społeczeństwie jest tak jak kiedyś z prawdziwym komunizmem. Historia lubi się powtarzać
na razie mamy przesyt papieżomanii, nie wiem co to się dzieje z tym krajem naszym. Wszyscy rozmodleni, w telewizji tylko, co powiedział Nycz, Pieronek, msze, święconki, a nasz kochany lud jest jeszcze gorszy niż kiedyś. Kościoły coraz mniej zaludnione, młodzież totalnie Kościół olewa. Stare babcie w ławkach i matrony po 50-ce. W młodości grzeszyły aż furczało, a teraz trzeba grzechy odpokutować. To co się w naszym kraju odbywa, to groteska. Dla mnie jest to wszystko śmieszne, z Papieża robi się takiego krasnala ogrodowego, wszędzie go pełno.
Brawo nowiny artykół pokroju Radia Maryja. Ja też byłem przed laty na tym spotkaniu i nie wiem jak w nowinach mozna publikować takie głupoty, że armatki wycelowane były w ludzi!!! Zamiast opisywać urojone wizje pani Izy pokroju "Kopernik też była kobietą" proponuje opisać piękna historię krzyża z dekoracji muchowskiego lotniska który jak ktoś tu pisał został przewieziony do skoczowa pod którym tam JPII wyniósł tam na ołtaże św. Jana Sarkanda
Jakie znacie najbardziej komediowe formy uczczenia JPII? Dla mnie na razie hitem jest sztafeta górników biegających dzień i noc między familokami w Rudzie Śląskiej aby pokonać odległość między Rudą Śląską a Watykanem. No dosłownie pękałem ze śmiechu...
Najbardziej mnie śmieszy dopisywanie tej legendy, że władze blokowały itd... kurat ekipa Jaruzelskiego robiła wszystko aby się podlizywać kościołowi. Pielgrzymki papieskie w tamtych czasach budziły większe zaintewresowanie ludzi niż w latach 90 kiedy Polska była już wolna... No ale niektórzy mają skłonność do bajania...
Zgadzam się,tak pisze,a ciemny ludek słucha sie kleru i modlą się już do stworzenia zamiast do Stwórcy.
W Biblii jest napisane:"nikogo na ziemi nie nazywajcie ojcem świętym.gdyż jednego mamy Ojca który jest w niebie"
do rozsadnego.Proszę czytać teksty ze zrozumieniem.Ta pani opisuje II wizytę J.P. na Śląsku.20 czerwca 1983 był jeszcze stan wojenny.Zniesiono go całkowicie 22 lipca 1983.Chociaż od grudnia 1982 był w stanie zawieszenia ,ale całkowicie zniesiony został właśnie 22 lipca 1983.
Ta Pani Iza to jakaś nawiedzona stara pierdoła ja też tam byłem i jechałem tam zorganizowaną grupą przez zakład pracy który gratisowo dał nam pojazd, a szefem firmy był prawdziwy komunista. ZOMO było ale nie na ulicach tylko w Piotrowicach w koszarach. Parkingi były na Brynowie bo dalej nie było miejsca z natłoku ludzi, na skróty szliśmy przez ogrody działkowe i nikt na ulicy nie swiecił nam w oczy. W koło lotniska rostawione były zomowskie samochody w których zrobione były izby dziecka nie dla porwanych dzieci tylko zagubionych przez szalony natłok ludzi. Pani Izo a krzyż do dzisiaj stoi w Skoczowie gdzie widać go jadąc samochodem z "Wiślaniki" Proponuje troche mniej fantazji choćby ze wględu, że wszyscy kochamy JPII
Redakcjo proponuję zainteresować się innym wątkiem pielgrzymki papieża, tej z 1983 roku. Na Muchowcu papieżowi grała orkiestra górnicza Kopalni 1Maja! W tamtych latach najlepsza orkiestra górnicza w Polsce! Papieża witał marklowiczanin
Tej kobiecie w wywiadzie wszystko się pomyliło. W 1979 nie było stanu wojennego, a poza tym wtedy wszyscy pielgrzymi jechali pociągami do Ligoty i stamtąd pieszo na Muchowiec. Dojazd autem był niemożliwy. Parkngi były tylko dostępne dla milicji i karetek pogotowia. Wtedy papież to była arakcja dzisiaj jestem już tak znudzony tematem, że przełączam telewizor na inny kanał jak pokazują papieża... Po prostu zmęczenie materiału. Nie można w kółko jedno i to samo pokazywać. Włosi mieli setki papieży, a nie ekscytują się nimi codziennie w każdym programie telewizyjnym.