Robactwo przechodziło przez ściany
Dopiero po interwencji Nowin Raciborskich i TVP Katowice udało się opróżnić mieszkanie starszego mężczyzny, który od lat znosił do niego odpady ze śmietników. Przeczytaj artykuł z wtorkowego wydania naszego tygodnika.
Smród, owady, piętrzące się pryzmy starych szmat i żywności a po wszystkim biegające gryzonie. Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Rybnickiej od ubiegłego roku błagają urzędników o interwencję w sprawie lokatora, który nad ich mieszkaniem urządził najprawdziwszy śmietnik.
Lokatorzy socjalnego budynku, zarządzanego przez Miejski Zarząd Budynków w Raciborzu obdzwonili wszystkie możliwe służby zanim przyszli do naszej redakcji. – Jesteśmy bezsilni. Nasz sąsiad dawno powinien trafić pod skrzydła opieki społecznej. Od lat gromadzi w swoim mieszkaniu wszystko co znajdzie w śmietnikach. Boimy się o nasze zdrowie – mówi Czesław Łubik, który zajmuje lokal pod uciążliwym lokatorem. Lokator spod szóstki to siedemdziesięcioletni rencista. Mieszka samotnie, lecz drzwi do jego mieszkania są niemal cały czas otwarte od czasu wyłamania ich podczas interwencji policjantów. W ubiegłym tygodniu mieszkańcy poprosili urzędników, policję i straż miejską o kolejną interwencję. – Zalało nam mieszkanie. Woda kapiąca z sufitu zniszczyła nam nasze sprzęty. Razem z nią spłynął cały ten brud ze gromadzonych tam odpadów. Teraz w naszych mieszkaniach pojawiają się myszy – opowiada Łubik.
Jak mówią lokatorzy, nie chcą robić starszemu sąsiadowi na złość, jednak boją się o jego zdrowie. Zarówno fizyczne jak i psychiczne. Mężczyzna jednak konsekwentnie odmawia pomocy ze strony Opieki Pomocy Społecznej. Bezradny jest również sanepid. – Wiemy o sytuacji przy Rybnickiej, jednak niewiele możemy zrobić – mówi Katarzyna Syma z działu higieny komunalnej raciborskiego sanepidu. – Jeśli ktoś zachowuje się w ten sposób, to trudno uwierzyć w to aby przejął się naszymi pismami. Na tę chwilę nie ma tam zagrożenia epidemiologicznego a tylko w takim przypadku możemy zdecydowanie działać. Gryzonie i owady oczywiście mogą przenosić choroby, jednak tam problem polega głównie na gromadzeniu przedmiotów – dodaje urzędniczka.
Andrzej Migus dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków w Raciborzu przyznaje, że to jedyna osoba w naszym mieście, która znosi do domu takie ilości odpadów. – Podejrzewamy, że przynosi je ze śmietników. Jednak nie jest łatwo wejść komuś do mieszkania i ocenić, co może zbierać a co nie. Problemy zaczęły się już w tamtym roku, kiedy nie potrafiliśmy się dostać do przewodu kominowego w tym mieszkaniu. Ostatnio odcięliśmy również do tego lokalu wodę. Wiem, że to uciążliwe dla mieszkańców, jednak do czasu kiedy sanepid nie stwierdzi, że odpady stwarzają zagrożenie dla mieszkańców, nie możemy opróżnić tego mieszkania. To zagrożenie jednak może się pojawić w zależności od tego co ten pan przyniesie do mieszkania, dlatego staramy się regularnie pisać do sanepidu w tej sprawie, mając nadzieję, że zdobędziemy podstawy do interwencji – wyjasnia Andrzej Migus.
Halina Sacha dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Raciborzu
Znamy przypadek tego pana. Wielokrotnie proponowaliśmy mu pomoc, między innymi w zakresie wysprzątania jego mieszkania. Ten człowiek za każdym razem odmawiał przyjęcia pomocy. Teoretycznie aby mu pomóc, należałoby go wyrokiem sądu ubezwłasnowolnić. Z praktyki wiem, że sąd tego nie zrobi bo mieszkaniec musiałby stwarzać swoim zachowaniem niebezpieczeństwo dla siebie lub innych lokatorów budynku. Sam zapach jest bardzo uciążliwy dla innych mieszkańców. Nie wiem, dlaczego zarządca budynku nie rozważał możliwości eksmitowania go, jeśli zalega z opłatami. Eksmisja, choćby do domu dla bezdomnych, mogłaby być szansą na jego podleczenie. Później można by go skierować na nowe mieszkanie socjalne gdzie może byłby mniej uciążliwy. Zbieractwo to wbrew pozorom nie takie rzadkie przypadki. Na tę chwilę sytuacja w mieszkaniu przy Rybnickiej jest najpoważniejsza.
(acz)
Komentarze
8 komentarzy
to jak to zuzia jest? stac cie na kompa i internet, a szukasz lokalu socjalnego. a wez sie do roboty
Sanepid to instytucja państwo w państwie Po prostu ciepłe kluchy ,8h i dniówka + kawa i w ramach delegacji odwiedzić sklepy prywatne zakupy itp.
no powiem szczerze że ja bym tam nie mieszkała, nie wytrzymałabym jakby mi co chwila coś kapało z sufitu, obrzydlistwo, jak nie można ruszyc tego pana to bym szukała innego mieszkania, bo ileż mozna się męczyć!?!
to tylko w polsce jest taka beznadzieja,przecież ten pan jest wielkim zagrożeniem dla mieszkańców tam mieszkających i o zgrozo jest nie do ruszenia?To niech ci wszyscy mądrzy urzędnicy z sanepidem na czele przyjdą tam mieszkać,wtedy zobaczymy.Masakra!!!!!Wstyd!!!!!żeby nie było na to rady,a wiem że jest!!!!
Jak czytam o tym to chce mi sie rzygac, ale nie na widok tego syfu ale na mysl o urzednikach. Nagle SANEPID nic nie moze!! ale w knajpie obok potrafia wrabac kare za miski zle ustawione albo otwarte puszki. Na kogo my robimy i na kogo ida nasze podatki?? Jak mozna sasiadow zmuszac do zycia z takim chorym psychicznie czlowiekiem.? Urzedy jak zwykle nie widza problemu i nie potrafia go rozwiazac!
I takie osoby moga wedug naszego prawa (CHOREGO) spokojnie zamieszkiwac Mialam dzisiaj podpisac u mowe o lokal socjalny (2 osoby ja i 17-tni syn)gdzie niema wogole w mieszkaniu biezacej wody) Mamy XXI wiek a socjalne mieszkania sa o 60-lat do tylu Dalej trzeba glosowac na Lenka,Wojnara i ty innych
jak nie ma zagrożenia, gdybym była sąsiadem tego pana i wiedziala co mam nad głową, bądź za ścianą to chyba bym samobójstwo popełniła! Ci ludzie płacą ciężko zarobione pieniądze za czynsz, więc mają prawo wymagac aby administracja sie tym zajęła. A ten Pan z pewnością ma jakieś zaburzenia psychiczne, wystarczy rzut oka na te śmieci (to nie jest w granicach normy!) tu nie trzeba byc nawet psychologiem/psychiatrą aby to stwierdzic. Żal i tego Pana i jego biednych sąsiadów...
Moze ten pan nie miał szafy?