Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

Michał Urgoł: Nie przyszedłem tu z siekierą. Potrzebuję czasu na chłodną analizę [ROZMOWA TYGODNIA]

16.12.2024 11:32 | 15 komentarzy | ska

Z prezydentem Jastrzębia-Zdroju w szerokim wywiadzie omawiamy tematy związane z budżetem miasta, inwestycjami, roszadami w Radzie Miejskiej, zmian personalnych oraz m.in. kontrowersji wokół PKM Nieruchomości.

Michał Urgoł: Nie przyszedłem tu z siekierą. Potrzebuję czasu na chłodną analizę [ROZMOWA TYGODNIA]
Prezydent Michał Urgoł zapowiada, że w budżecie na 2025 rok planuje inwestycje na 100 mln zł.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Michał Urgoł: Nie przyszedłem tu z siekierą. Potrzebuję czasu na chłodną analizę [ROZMOWA TYGODNIA]

Szymon Kamczyk. - Spotykamy się w czasie ostatnich szlifów przed głosowaniem nad budżetem miasta. Jaki będzie 2025 rok?

Michał Urgoł. - Przed nami rok, który śmiało można określić mianem proinwestycyjnego, bo na inwestycje zaplanowaliśmy ponad 100 mln zł. Właściwie powinienem powiedzieć – nie mniej niż 100 mln złotych, ponieważ to kwota minimalna, którą planujemy wydatkować na ten cel. Przez cały 2025 rok organizowane będą konkursy na środki finansowe z Unii Europejskiej, do których będziemy aplikować. Jestem przekonany, iż na koniec przyszłego roku kwota wydatków inwestycyjnych będzie znacząco wyższa, bo przecież w inwestycjach odzwierciedlają się nasze projekty i strategiczne przedsięwzięcia, o których mówiłem w kampanii wyborczej.

Już w tym roku zwiększyłem ilość środków na przebudowę, remonty i utrzymanie dróg i ta tendencja zostanie zachowana w przyszłorocznym budżecie. Przykładem jest m.in. rondo na skrzyżowaniu ulicy Cieszyńskiej z ul. Libowiec. Do tego należy doliczyć kolejny odcinek ul. Wyzwolenia, także remont ul. Jagiełły i Al. Piłsudskiego. Prace przy tym ostatnim projekcie powinny rozpocząć się wraz z końcem zimy, co potwierdziliśmy zawartą na dniach umową. Największym zadaniem inwestycyjnym 2025 roku będzie remont lodowiska. Z uwagi na szeroki zakres prac, to zadanie rozłożone na dwa lata. Inwestycja podyktowana jest stanem technicznym, bo obiekt jest warunkowo dopuszczony do użytkowania przez PINB. Jego konstrukcja wymaga pilnej przebudowy. A jeśli już ma to być tak poważna modernizacja, to w zasadzie postawimy ten obiekt od nowa. Na ten cel udało nam się pozyskać blisko 16 mln zł dofinansowania, co w najbliższym czasie potwierdzimy podpisaniem umowy. Teraz przed nami przetarg i realizacja projektu, którego szacunkowa wartość oscyluje w granicach 50 mln zł.

- To całkiem sporo pod kątem wkładu własnego, ale ta inwestycja chyba jest nieunikniona?

- Od pięciu lat wiadomo, że lodowisko jest w złym stanie. Dłużej nie można było zwlekać, bo istniało poważne ryzyko, że w kolejnym sezonie Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego mógłby już nie dopuścić do rozgrywek. To postawiłoby naszych hokeistów i wielbicieli tego sportu w trudniej sytuacji. Choć modernizacja obiektu rozłożona ma być na 2 lata, to większość prac powinna zostać wykonana po zakończeniu najbliższego sezonu. Mam nadzieję, że wszystko potoczy się zgodnie z planem i w kolejnym sezonie drużyna będzie mogła wrócić na taflę. Z informacji, które posiadam wynika, iż JKH w porozumieniu z Polskim Związkiem Hokeja na Lodzie planuje alternatywne miejsce rozgrywek i treningów na czas remontu.

- Co będzie obejmować ta modernizacja?

- Prace obejmą m. in. termomodernizację obiektu, modernizację dachu, wymianę instalacji oraz dostosowanie budynku do obowiązujących przepisów przeciwpożarowych.

- To będzie już pana budżet, czy jeszcze nie do końca?

- Wybory nie są rodzajem grubej kreski, która drastycznie oddziela jedną kadencję prezydencką od drugiej. Mówiłem to wielokrotnie, ale powtórzę jeszcze raz, wiele się zmieni, ale w formie ewolucji, a nie rewolucji. Doskonale to widać na przykładzie budżetu. W tym roku w zasadzie realizujemy projekt uchwalony jeszcze pod koniec 2023 roku. Niektóre zmiany jak na przykład przesunięcie większej puli środków na drogi są możliwe, z innymi musimy poczekać do przyszłego roku. Realizacja wielu skomplikowanych zadań inwestycyjnych rozłożona jest na lata. W wiele z nich zaangażowane są środki zewnętrzne i wstrzymywanie ich z powodu zmiany prezydenta byłoby pozbawione sensu. Wiele podyktowanych jest potrzebą chwili, jak chociażby pilny remont lodowiska czy budowa szkoły przy ul. Kaszubskiej. Dla mnie przyszły rok jest etapem przygotowań do poważnych zadań inwestycyjnych, do których zobowiązałem się podczas kampanii. Inwestowanie pieniędzy podatnika odbywa się zgodnie z wieloma przepisami, a to czasochłonne i kosztowne procedury, których w dodatku nie da się przyspieszyć.

- Dobrze, więc 100 mln zł na inwestycje. A powiedzmy coś więcej o liczbach z budżetu na 2025 rok. Co pochłonie najwięcej, oświata to zawsze studnia bez dna…

Jeżeli rozmawiamy o liczbach to we wstępnym projekcie zaplanowaliśmy dochody na poziomie 805 mln zł, przy wydatkach wynoszących 857 mln zł. Istotnym wskaźnikiem przyszłorocznego budżetu jest również zaplanowana nadwyżka operacyjna w wysokości 31 mln zł. To dodatkowe środki, które będziemy mogli przeznaczyć na inwestycje. To również istotny krok w kierunku zrównoważenia finansów miasta i dalszego budowania stabilności budżetowej. Zmienił się sposób finansowania samorządów i nie każda gmina po zastosowaniu algorytmów dotyczących potrzeb oświatowych otrzyma subwencję ogólną. Niestety dotyczy to naszego miasta.

Jako swoistą rekompensatę można potraktować zwiększenie udziałów samorządu w podatkach PIT i CIT. Obawiam się, że taki stan rzeczy rodzi problemy natury formalno-prawnej związanej z właściwym oszacowaniem oświatowych potrzeb miasta. Niestety nie wygląda to tak kolorowo, jak przedstawiają to niektórzy politycy w Warszawie. Owszem wpływ do budżetu będziemy mieli o kilkadziesiąt milionów złotych wyższy, ale inflacja i rosnące koszty utrzymania obiektów, jak i samej oświaty mogą spowodować sytuację w której wyższe wpływy nie pokryją jeszcze wyższych kosztów utrzymania oświaty. Oczywiście tak krawiec kraje, jak mu materii staje, więc nie narzekamy i robimy wszystko, by mieszkańcy byli zadowoleni.

- Przy okazji oświaty rodzi się pytanie, czy istniejąca sieć szkół jest odpowiednia do czasów, jakie mamy. W sąsiednim Wodzisławiu już zaczęły się plany na łączenie szkół.

- Demografia nie jest po naszej stronie. Niektóre szkoły mają 1000 miejsc, a uczęszcza do nich zaledwie 300 uczniów. Mamy więc sytuację, która wymaga optymalizacji wydatków związanych z kosztami. Chodzi głównie zmiany administracyjno-infrastrukturalne. Chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić, iż mam na myśli i nie liczbę nauczycieli, a liczbę budynków, które musimy utrzymywać. Może rozwiązaniem jest adaptacja niektórych budynków na edukację profilowaną? Jest wiele projektów, nad którymi pracuje Wydział Edukacji, zastępca prezydenta Andrzej Koba oraz przewodnicząca komisji edukacji Anna Owsiak. Niczego nie chcemy robić sami, dlatego będziemy rozmawiać z dyrektorami szkół, nauczycielami oraz rodzicami, a także przedstawicielami związków zawodowych. Tylko wspólnie możemy wypracować optymalny pomysł na edukację.

- Czy skomentuje pan jakoś roszady i przepychanki w radzie miasta?

- Szanuję rozdział władzy wykonawczej, czyli prezydenta od uchwałodawczej, a więc Rady Miasta. Rządzi się ona swoimi prawami i każdy ma prawo składać wnioski. Tu prezydent (czasem dobrze, a czasem niedobrze) nie powinien i nie ingeruje. Przyglądam się sytuacji i mam nadzieję, że czas pokaże, czy zmiany mają sens. Nie ingeruję jednak w działania poszczególnych klubów i nie zamierzam tego robić.

- Jaki był powód tego, że w zasadzie z godziny na godzinę, podczas sesji rady miejskiej, odwołał pan skarbnika?

- Każda osoba zarządzająca, w tym prezydent ma prawo dobierać kadry tak, by współpraca z nimi była jak najlepsza, a przede wszystkim jak najbardziej efektywna. Po czterech miesiącach sprawowania urzędu, przekonałem się, że mam osobę, która lepiej poradzi sobie z trudnymi zadaniami skarbnika. Uważam, że Pani Agnieszka Marszałek ma lepsze merytoryczne predyspozycje niż jej poprzednik, ale też nie ukrywam, że lepiej mi się z nią współpracuje. Na jej korzyść przemawia również wieloletnie doświadczenie związane z miejskimi finansami. Odwołanie i powołanie skarbnika to nie tyko decyzja tylko prezydenta. Potrzebna jest jeszcze zgoda Rady Miasta. Cieszę się, że moje argumenty przekonały radnych i poparli w głosowaniach moją propozycje zmian na stanowisku skarbnika.

- Powoli następuje wymiana kadry na niektórych stanowiskach kierowniczych. Czy teraz po urzędzie przyjdzie czas na jednostki organizacyjne?

- Pracując z ludźmi uważnie przyglądam się efektom naszej współpracy. Pracownicy piastujący kierownicze stanowiska wiedzą, jakie są moje oczekiwania. Kryteria są wyłącznie merytoryczne. Uważam, że do tej pory upłynęło za mało czasu, aby takie decyzje podejmować. To wymagające wyzwanie, bo zarówno wydziałów, jak i jednostek jest dużo, dlatego aby dokonać rzetelnej oceny, potrzebuję więcej czasu na chłodną analizę. Nie przyszedłem tu z siekierą, nie zmierzam dokonywać kadrowej rewolucji. Takie gwałtowne działania przynoszą więcej szkody niż pożytku.

- Sporo nawiązuję do Wodzisławia, ale właśnie tam usłyszałem ostatnio o planowanej rewolucji, tzn. mocnej restrukturyzacji urzędu, która ma przynieść nawet 3,5 mln oszczędności. Czy w Jastrzębiu też będą potrzebne takie ruchy?

- Jeżeli miałyby nastąpić zmiany, to raczej ewolucyjne. Oczywiście oszczędności musimy szukać zawsze i wszędzie, dlatego nieustająco optymalizujemy pracę urzędu miasta, staranie analizując efekty wprowadzanych zmian. Rozwiązaniem nie są zwolnienia. Pracownik jest cennym dobrem, bo na ludzkiej pracy opiera się sprawne funkcjonowanie tak złożonego organizmu jakim jest miasto. Ludzi warto i trzeba właściwie doceniać. Jeżeli gdzieś jednak administracja jest zbyt „rozdmuchana”, to mamy wiele łagodniejszych sposobów rozwiązywania tych problemów, jak np. naturalne odejścia pracowników na emerytury czy do sektora prywatnego. Pod względem wynagrodzeń trudno jest konkurować jednostkom samorządu terytorialnego z prywatnym sektorem.

- Obserwuje pan zapewne sytuację związaną z nieruchomościami byłego PKM-u. Jakie działania pana zdaniem byłyby najpilniejsze?

- Miasto w MZK reprezentują wiceprezydent Grzegorz Dulemba oraz radny Piotr Szereda. Moje stanowisko w tej sprawie opieram na ich opiniach. PKM Nieruchomości należy do MZK, a zły stan technicznych hal jest efektem ponad 20-letnich zaniedbań. Nie zwalnia to osób zarządzających tymi obiektami z odpowiedzialności. Mam nadzieję, że jest pole do zgody, a efektem mogą być na przykład niezbędne remonty i przywrócenie hal do stanu używalności. Proszę jednak pamiętać, iż w kosztach tych prac muszą proporcjonalnie partycypować wszystkie samorządy, które należą do MZK i są współwłaścicielami jego majątku. Mamy jako miasto bardzo duży udział w MZK i oczekujemy, że nieruchomości – zarządzane przez spółkę córkę MZK, są właściwie zabezpieczone i użytkowane. Niestety obawiam się, że obecnie są z tym duże problemy.

CZYTAJ DALEJ NA STRONIE 2 >>>