Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

Roman Foksowicz: Chodzi o zemstę, a prezydent Urgoł milczy [ROZMOWA TYGODNIA]

25.11.2024 07:36 | 30 komentarzy | KaBa

Minęło już pół roku od wyborów samorządowych, które całkowicie zmieniły układ sił politycznych w jastrzębskim samorządzie. Miejsce prezydent Anny Hetman zajął Michał Urgoł, a ona sama przesiadła się do ław opozycyjnego Klubu Radnych Koalicja Samorządowa. Roman Foksowicz, były już zastępca pani prezydent, szefuje największemu klubowi w Radzie Miasta i mówi o tym, jaka panuje w niej sytuacja.

Roman Foksowicz: Chodzi o zemstę, a prezydent Urgoł milczy [ROZMOWA TYGODNIA]
Roman Foksowicz uważa, że w Radzie Miasta Jastrzębie-Zdrój nie dzieje się dobrze. Fot. UM Jastrzębie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Katarzyna Barczyńska-Łukasik: Czy już przyzwyczaił się pan do zamiany gabinetu prezydenta miasta na miejsce radnego?

Roman Foksowicz: Tak, nie mam z tym najmniejszego problemu. Może perspektywa patrzenia na różne sprawy i moja wiedza o mieście jest większa, ale chodzi wciąż o to samo, o pracę na rzecz naszego miasta. Przy czym moje wcześniejsze doświadczenie jest w tej nowej roli bardzo przydatne. Zresztą to dla mnie nic nowego, bo już kiedyś przecież byłem radnym.

Jak wygląda współpraca w Radzie Miasta, gdzie najważniejsze powinno być dobro Jastrzębia-Zdroju i jego mieszkańców?

Na początku było całkiem obiecująco. Nasz Klub Radnych Koalicja Samorządowa otrzymał stanowisko wiceprzewodniczącej rady miasta, którą jest Alina Chojecka. Także nasi radni zostali wybrani na funkcję przewodniczących i wiceprzewodniczących niektórych komisji. Na początku kadencji myśleliśmy, że rzeczywiście, mimo naturalnej różnicy poglądów, poprawne współdziałanie strony rządzącej i nas, opozycji będzie możliwe. Liczyliśmy na merytoryczną pracę na rzecz mieszkańców i dla rozwoju miasta. Niestety, już po kilku miesiącach jest rozczarowanie. 

Zmienił pan zdanie w tej kwestii?

Niestety, tak. Zupełnie świeżą sprawą jest nagłe odwołanie z funkcji wiceprzewodniczącej Komisji Edukacji Rady Miasta Iwony Rosińskiej i zastąpienie jej Andrzejem Matusiakiem, który zresztą sam złożył wniosek w tej sprawie. Pani radna jest członkiem Klubu Górnicze Miasto Jastrzębie-Zdrój, ale startowaliśmy ze wspólnej listy i obydwa kluby ściśle ze sobą współpracują. Jak już mówiłem, nagle bez wcześniejszych sygnałów czy rozmów nastąpiło odwołanie.  Uważam, że to zemsta za to, że radna zachowała niezależność i nie zdecydowała się na współpracę z Klubem PiS czy jego - można powiedzieć odnogami - Klubem Radnych Nowe Jastrzębie i Wspólnotą Samorządową. Tutaj żadne względy merytoryczne nie mają znaczenia. Zresztą tak samo było z radnym Grzegorzem Mosoniem i jego odwołaniem z funkcji zastępcy przewodniczącego Komisji Rewizyjnej RM. Przeciwnikiem jest każdy, kto ma inne zdanie. To wystarczy. Tu po prostu chodzi o zemstę.

Jak wygląda praca w komisjach, których obrady nie są transmitowane ?

Z tym jest różnie. Niestety, zdarzają się i wcale nie tak rzadko, sytuacje, kiedy przedstawiciele opcji rządzącej, popierającej prezydenta niegrzecznie odnoszą się do radnych opozycji. Usiłują wydawać polecenia służbowe urzędnikom, do czego ma prawo wyłącznie ich przełożony – prezydent. Zresztą na posiedzeniach komisji on sam bywa nieczęsto. Raczej woli się nie odzywać, nie zabierać głosu, jeśli nie jest to konieczne.

Składacie państwo wiele interpelacji, czyli zapytań do prezydenta

Zgadza się, korzystamy z tego podstawowego prawa radnego. Jednak i tutaj jestem sporo rozczarowany. Zdarza się, że otrzymujemy odpowiedzi na poziomie ogólników, można powiedzieć na okrągło, bo coś przecież odpisać trzeba. Bywa tak, że musimy dopytywać po kilka razy, żeby dowiedzieć się jakichś konkretów. Tak nie powinno być.

Mówi pan o sytuacji w radzie miasta, a jak układa się współpraca z organem wykonawczym – prezydentem Urgołem?

Jaka współpraca? Na pierwszy rzut oka wydaje się poprawna. Prezydent pojawia się na sesjach rady miasta, na komisjach – już w mniejszym stopniu. Zwykle ma niewiele do powiedzenia. Raczej woli słuchać niż brać udział w dyskusji. Kiedyś na sesji zadałem mu pytanie, to odpowiadać zaczął radny Andrzej Matusiak, wchodząc bez jakichkolwiek uprawnień w jego rolę. Wtedy zapytałem: kto tu jest prezydentem?  Oczywiście nie doczekałem się odpowiedzi.

Może jednak to dobry znak, że prezydent dystansuje się od poczynań niektórych radnych?

Nie zapominajmy, że prezydent, choć oficjalnie bezpartyjny, wywodzi się z tego środowiska. Jastrzębski PiS udzielił mu poparcia i forsował jego kandydaturę podczas kampanii wyborczej. Przez pięć lat poprzedniej kadencji pracował w Klubie Radnych PiS. Był wiceprezesem z nadania PiS, a nie z konkursu Jastrzębskiej Spółki Ubezpieczeniowej, fotografował się z politykami PiS.  To jest jego zaplecze polityczne, bo innego nie ma. Oczekiwałbym, że prezydent Urgoł będzie częściej zabierał głos sprawach dotyczących miasta. Jasne, że nie ma on formalnego wpływu na organ władzy samorządowej, jakim jest rada miasta, ale przecież to ludzie z jego bezpośredniego otoczenia są odpowiedzialni za to, co tam się dzieje. Niezależny prezydent zdobyłby się na jakiś komentarz, czy chociażby nie byłby zaskoczony różnymi sytuacjami. Obserwując prezydenta Urgoła podczas sesji mam wrażenie, że czasami i on jest zdziwiony rozwojem wypadków i nie ma własnego zdania.

Czy jednak jesteście państwo otwarci na współpracę, na merytoryczną dyskusję?

Nadal jesteśmy otwarci na rzeczowe rozmowy o mieście. Jednak mam coraz mniejszą nadzieję, że w radzie miasta, na posiedzeniach komisji jest to możliwe. Co do prezydenta, poza sesjami nie mamy żadnego kontaktu, aby przedyskutować merytorycznie choćby najważniejsze sprawy. Naszym obowiązkiem jako radnych jest podejmować wszelkie działania i odpowiadać na inicjatywy mające na celu rozwój miasta. Na razie wygląda to, jak wygląda. Zobaczymy, co czas pokaże.