Sobota, 19 października 2024

imieniny: Piotra, Pawła, Ziemowita

RSS

Karol Granatyr: Nie ma mowy o żadnych układach [WYWIAD]

26.09.2024 11:02 | 13 komentarzy | ska

Karol Granatyr, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego „Sierpień'80” Konfederacja w Jastrzębskiej Spółce Węglowej mówi o sytuacji w spółce. Odpiera zarzuty działaczy z reprezentatywnych organizacji związkowych JSW, określając je jako kłamstwa i manipulacje.

Karol Granatyr: Nie ma mowy o żadnych układach [WYWIAD]
JSW stoi przed trudnymi wyzwaniami. Fot. Jastrzebieonline/"Solidarność 80"
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Karol Granatyr: Nie ma mowy o żadnych układach [WYWIAD]

Red. - Czy przewodniczący „Sierpnia '80” w JSW ma układy z prezesem spółki i jest skłonny „sprzedać” załogę?

Karol Granatyr. - Kto tu mówi o układach. Przecież to związki reprezentatywne miały zawsze doskonałe kontakty z zarządami JSW na czele z panem Cudnym i były na każde jego zawołanie. Spotykali się, ustalali różne rzeczy w zaciszu gabinetów, zawierali porozumienia. Jeśli chodzi o nasz związek, to o żadnych układach nie ma mowy, a już o „sprzedawaniu” pracowników to w ogóle. Jest to bzdura wyssana z palca. Chciałbym tylko przypomnieć, że jeden z liderów „Solidarności” jawnie wzywał do głosowania na PiS i zachęcał do tego górników. Jak to można nazwać, jeśli nie układy z władzą po to, aby realizować swoje cele?

- Zgadzacie się na utratę gwarancji zatrudnienia dla załogi, czyli zwolnienia?

- Związki reprezentatywne rozpowszechniają plotki, że chcemy zwolnić 8 tys. ludzi. To jakiś absurd. Poza tym my nie jesteśmy od zatrudniania czy zwalniania pracowników. Owszem, zgadzamy się, a nawet żądamy przeprowadzenia audytu, czyli kontroli polityki kadrowej, która była prowadzona przez zarząd JSW w ostatnich latach. Zresztą zarząd przyjmował osoby na zasadzie uzgodnienia z reprezentatywnymi związkami zawodowymi. Można powiedzieć, że szykowano dla nich stanowiska pracy, głównie w biurze zarządu, ale nie tylko. Byli to ludzie z polecenia partyjnego. Z całą mocą chcę podkreślić, że nie dotyczy to wszystkich pracowników administracji. Jest oczywiste, że mają oni swoje zadania do wykonania i są potrzebni.

- Jak miałby wyglądać ten audyt?

- Sprawa jest prosta. Należy sprawdzić kwalifikacje zatrudnionych osób w stosunku do zajmowanego stanowiska, ale też skontrolować, czy istniała potrzeba zatrudnienia danej osoby. Naszym zdaniem zachodzi sytuacja, kiedy przyjęto do pracy zbyt dużą liczbę pracowników administracji. Spójrzmy tylko na Biuro Zarządu JSW, w latach 2015-2016 pracowało tam około 120 ludzi, obecnie jest to ponad 600. Coś jest chyba nie tak, skoro wydobycie spada, a przybywa etatów nieprodukcyjnych.

- Czy problem dotyczy tylko Biura Zarządu JSW?

- Występuje on również w poszczególnych kopalniach i innych zakładach. Również tam do działów administracji poprzyjmowano ludzi, którzy są prowadzeni jako pracownicy dołowi, a często nie mają wymaganego do tego wykształcenia i kwalifikacji. Prostym przykładem jest pani przyjęta bezpośrednio w struktury JSW S.A. na stanowisko kierowniczki działu budowlanego, który przeprowadza remonty budynków kopalnianych, ww. pani zajmuje stanowisko starszego inspektora remontów POD ZIEMIĄ! Co ona tam remontuję? Ciekawe, ile razy zjechała na dół? Są też panie sekretarki zatrudniane przez organizacje związkowe. Wszystkie one zostały przejęte pod JSW. Czy naprawdę była taka potrzeba? Mamy różnych dyrektorów na kopalniach, którzy mają zastępców, każdy z nich sekretarkę, kierowcę i limuzynę. Jak się to wszystko podliczy, to robi się niemało etatów, wypłat i nazywając rzeczy po imieniu zbędnych kosztów. Na to wszystko pracują przecież pracownicy pod ziemią.

- Zarzuca się wam, że zgadzacie się na zabranie pracownikom „barbórek”, nagród. To prawda?

- Bzdura, nie my jesteśmy od decydowania o takich rzeczach i nigdy nikt nas o to nie pytał. Niedługo mają być ogłoszone wyniki JSW za pierwsze półrocze. Podobno mają być tragiczne ze względu na aktualną cenę węgla koksowego, a to grozi utratą płynności finansowej przez spółkę. Coraz częściej mówi się o jakimś programie naprawczym. Nie znamy na razie szczegółów, ale być może będzie wymagał on zawieszania czasowego niektórych dodatków do pensji, aby uchronić spółkę przed upadłością. Jeśli sytuacja będzie tego wymagała, wówczas należy zastanowić się, jaką podjąć decyzję. Wszyscy się chyba zgodzą, że najważniejsze jest uratowanie miejsc pracy w ciągach produkcyjnych i tym pracownikom nic zabrać nie można, bo to oni dźwigają cały ciężar JSW na swoich barkach!

- Czy osoby rozdające wasze ulotki związkowe to „desant” z PGG?

- To jest śmieszne. Sam zaczynałem pracę w Kompanii Węglowej w latach 2009-2017, gdyż miałem gwarancje pracy po ukończeniu szkoły i uzyskaniu tytułu technika górnictwa podziemnego. Później przyjąłem się do SiG i JSW S.A., a przewodniczący z KWK Pniówek całą karierę górniczą od 2004 r. pracuje w JSW, ilu górników w JSW zaczynało w innych, spółkach, firmach czy za granicą? Czy to też desant? Pracujemy w JSW i będziemy dbać o jej dobro.

- Będziecie dalej prowadzić akcję informacyjną wśród pracowników JSW?

- Tak, tym bardziej że dostajemy wiele wiadomości od pracowników z różnych kopalń, którzy podają nam rzeczywiste nieprawidłowości, za co bardzo dziękujemy. Dostajemy konkretne imiona i nazwiska wraz z zajmowanym stanowiskiem pracy i opisem nieprawidłowości. Dotyczy to fikcyjnych stanowisk, czyli tzw. cieśli biurowych, układów związkowych i wielu przykładów niegospodarności. Są ludzie, którzy dołu na oczy nie oglądają, ale prowadzi się ich jako pracowników dołowych, oczywiście z odpowiednią pensją.

- Czy chcecie zwolnić tych pracowników?

- Podkreślam raz jeszcze, że nie my jesteśmy od zwalniania. Jednak, skoro mamy braki na dole i ktoś ma zapisane, że tam pracuje, to proszę pobrać gumowce, ubranie robocze i zjechać na dół, aby rzeczywiście podjąć swoje obowiązki. Pracowników przy wydobyciu brakuje i z pewnością nowe osoby tam się przydadzą.