Protest na Północnej w Żorach - przewoźnicy walczą o swoją branżę
Ponad 60 ciągników siodłowych blokowało dziś fragment DW 935 w Żorach między rondami Kradziejówka i Rowieńskim. Protestujący chcieli zaapelować w ten sposób do rządu o zwrócenie uwagi na problemy trapiące branżę transportową.
Protestujący twierdzą, że branża transportowa jest na skraju wydolności. Właściciele firm transportowych narzekają na nieuregulowany rynek pośredników, działające mimo sankcji firmy z rosyjskim i białoruskim kapitałem, a także zbyt wysokie koszty zatrudnienia pracowników. Jak mówią, od czterech lat ich koszty znacznie wzrosły, przez co polscy przewoźnicy są coraz mniej konkurencyjni na europejskim rynku.
- Mamy w sumie 7 postulatów, trzy najważniejsze to: dofinansowanie ze strony państwa do odprowadzanych przez przedsiębiorców składek ZUS, dofinansowanie obowiązkowej wymiany tachografów, i kontrole nieuczciwej konkurencji z krajów trzecich - mówi Piotr Konwerski, założyciel Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych Trans, organizator żorskiego protestu.
Tego typu protesty odbywają się od kilku dni w różnych regionach Polski. Podobne Stowarzyszenie organizowało dziś pikietę w województwie zachodniopomorskim. Z kolei zaplanowana na dziś demonstracja w Pawłowicach ostatecznie nie doszła do skutku.
Utrudnienia na ulicy Północnej trwały od 15.00 do 18.00. Na czas protestu żorska policja wyłączyła z ruchu drogowego cały objęty pikietą odcinek, przez co kierowcy zmuszeni byli do korzystania z objazdów przez centrum miasta.
- Jeśli tutaj nic nie wywalczymy, pojedziemy na Warszawę - zapowiada Piotr Konwerski.