Żart niskich lotów. Pilot nie wpuścił 61-latka na podkład
Podróżny rzucił żartem, z którego śmiał się tylko on. I tylko przez chwilę. Szybko przekonał się, że konsekwencje będą poważne, a wakacje muszą poczekać.
Kolejny "bombowy" żartowniś przez swoje poczucie humoru nie poleciał na wakacje. W poniedziałek około 2 w nocy na katowickim lotnisku do odprawy biletowo–bagażowej zgłosił się 61-letni Polak, który chciał lecieć do Hurghady w Egipcie. Podczas czynności służbowych prowadzonych przez funkcjonariuszy podróżny oświadczył, że w bagażu rejestrowanym ma bombę.
- Niezwłocznie zareagowali funkcjonariusze Zespołu Interwencji Specjalnych, którzy wylegitymowali pasażera oraz sprawdzili posiadane przez niego bagaże pod kątem ujawnienia przedmiotów niedozwolonych, z wynikiem negatywnym - przekazuje biuro prasowe śląskiej straży granicznej.
Zaistniała sytuacja nie spowodowała zagrożenia i nie doprowadziła do opóźnień operacji lotniczych ani utrudnień w odprawie granicznej.
- Podróżny swoim zachowaniem popełnił wykroczenie z art. 210 ust. 1 pkt 5a Ustawy Prawo Lotnicze, za co został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych. Ponadto kapitan statku powietrznego nie dopuścił go do lotu - dodają funkcjonariusze.
Straż Graniczna traktuje bardzo poważnie wszelkiego rodzaju zgłoszenia o podłożeniu bomby, jak również żarty dotyczące rzekomego posiadania przez podróżnych w bagażu materiałów wybuchowych, które są następnie skrupulatnie weryfikowane. Konsekwencją nieprzemyślanych działań może być nałożenie na osobę mandatu karnego, utrata biletu lotniczego, zatrzymanie, jak również zarzuty prokuratorskie.
źr. SG, o. sqx