Pies auta nie naprawi, kot nie wywiezie śmieci. Stan polskiej demografii odbija się na rynku usług
Mechanik obiecywał naprawę auta w listopadzie, a to wciąż nienaprawione? Firma budowlana miała stawiać dom wiosną, ale plac budowy nadal pusty? Rozmaite fora internetowe zalewają skargi na wykonywane przez różne firmy usługi. Często chodzi o terminowość zleceń. Skąd się biorą problemy? Najkrócej rzec ujmując: z braku pracowników. Ten zaś problem ma swoje źródło w polskiej demografii, która zaczęła się załamywać wiele lat temu. Efekty tego zaczynamy coraz boleśniej odczuwać.
Pracuje najwięcej Polaków w historii badań...
Na początek nieco danych. 72% organizacji w Polsce ma trudności w znalezieniu pracowników z odpowiednimi umiejętnościami - o 2 punkty procentowe więcej, niż jeszcze rok temu. To najważniejsza teza opublikowanego w 2023 r. raportu międzynarodowej firmy doradztwa personalnego ManpowerGroup pt. „Niedobór talentów”. Przy czym na półkę z bajkami można odłożyć powielane dość często tezy, że za brak pracowników odpowiadają m.in. programy socjalne, wśród których głównym winowajcą ma być osławiony program Rodzina 500 plus, obecnie 800 plus. Z opublikowanych w listopadzie wstępnych wyników ankietowego badania aktywności ekonomicznej ludności (BAEL) wynika, że w III kwartale br. w Polsce pracowało 16 mln 870 tys. osób. To największa liczba pracowników w historii tych badań w Polsce. W 2023 r. pracowało aż o 180 tys. osób więcej niż rok wcześniej. Zarazem dane te kontrastują z konsekwentnym spadkiem zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje podmioty z co najmniej 10 pracownikami. W tym sektorze w III kwartale liczba pracujących wynosiła średnio 6 mln 823 tys. Było to o 11 tys. mniej niż w II kwartale i o 2 tys. mniej niż rok wcześniej.
... a rąk (i głów) do pracy wciąż brakuje
Co to oznacza w praktyce? Sprawdźmy to na przykładzie sektora gospodarki odpadami komunalnymi. Już cztery lata temu branża alarmowała, że około 75% działających w Polsce przedsiębiorstw komunalnych zmaga się z problem znalezienia kandydatów do pracy z kompetencjami odpowiadającymi na ich potrzeby. I nie chodzi tylko o specjalistów, których również brakuje, ale także o kandydatów do fizycznych prac, takich jak obsługa śmieciarki czy linii sortowniczej. Można rzec podstawowych, bez których jednak, żadna firma komunalna nie będzie działać. Rok temu Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości w swoim raporcie alarmowała, że nowych pracowników poszukiwało 20% przedsiębiorców z branży materiałów surowcowych, a więc firm zajmujących się m.in. sortowaniem i kompostowaniem odpadów. "Prawie połowa z nich mierzyła się z trudnościami rekrutacyjnymi. Ich przyczyną było małe zainteresowanie ofertami pracy” - informowała PARP. Sektor komunalny nadal głodny jest pracowników. Z grudniowej analizy ManpowerGruop, prezentującej plany rekrutacyjne firm na czas od stycznia do końca marca 2024 wynika, że największe zapotrzebowanie na nowych pracowników zgłaszają pracodawcy z branży energetyki i ... usług komunalnych. W tych branżach konieczność zatrudnienia nowych pracowników widzi prawie co trzecia firma. Ale czy znajdzie?
40 lat temu rodziło się 700 tys. Polaków. Dziś 300 tys...
Oczywiście, można zastanawiać się jaki wpływ na problem ze znalezieniem pracowników w poszczególnych branżach mają takie czynniki jak wysokość zarobków, prestiż pracy itp., gdyby nie to, że są to przyczyny raczej wtórne. Jak przekonują eksperci, coraz bardziej widoczny brak pracowników w branżach usługowych, a więc tych, które spełniają potrzeby konsumentów wynika przede wszystkim z polskiej demografii. O fatalnych prognozach demograficznych naszego społeczeństwa sporo się mówi. I niewiele robi. I nie chodzi nawet o to, by negatywne tendencje poprawić - bo tego podobno nie da się już zrobić - co przynajmniej je wyhamować. Skutecznych działań jednak brak. Tymczasem już zaczynamy odczuwać skutki zapaści demograficznej. W czasie wyżu demograficznego z początku lat 80. ubiegłego wieku, co roku w Polsce rodziło się około 700 tys. dzieci. Na przełomie wieku urodzeń było około 350 tys. rocznie. W kolejnych latach tendencja spadkowa uległa tylko pewnemu przyhamowaniu, ale nie udało jej się odwrócić. W efekcie w 2022 r. w Polsce urodziło tylko 305 tys. dzieci. Najmniej w historii badań polskiej demografii. Z prognoz na ten rok wynika, że w 2023 r. urodziło się poniżej 300 tys. dzieci. Te dane, szanowni państwo konsumenci, mają przełożenie na rynek pracy, a co za tym idzie na coraz gorszą dostępność usług.
Do końca dekady ubędzie milion pracowników.
"Brak rąk (i głów) do pracy stanowi jedną z najczęściej deklarowanych barier rozwoju przedsiębiorstw" - pisze dr Sonia Buchholtz, adiunktka w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, ekspertka ekonomiczna Konfederacji Lewiatan i autorka artykułu "Demografia – największe wyzwania rynku pracy wciąż przed nami". Jak tłumaczy, skoro rodzi się nas coraz mniej, to w konsekwencji 20-25 lat później na rynek pracy wchodzą coraz mniej liczne roczniki. "Tymczasem uprawnienia emerytalne zyskują osoby urodzone w latach 1955-1960, kiedy to standardem były jeszcze rodziny wielodzietne. Dysproporcja między wielkościami zasobów wchodzących na rynek pracy i wychodzących z niego powoduje, że polskie zasoby pracowników systematycznie się kurczą. W 2019 roku na rynek pracy weszło ok. 400 tys. osób, natomiast wyszło z niego ok. 550 tys. Tylko jednego roku rynek pracy zubożał więc o około 150 tys. potencjalnych pracowników, czyli populację dużego polskiego miasta, np. Bytomia czy Zielonej Góry" - tłumaczy obrazowo w swoim artykule Sonia Buchholtz. Jak dodaje, w świetle szacunków Eurostatu (urzędu statystycznego Unii Europejskiej), do 2050 roku demografia nie będzie sprzyjała polskiemu rynkowi pracy (później zaś prognozowanie przypomina coraz bardziej wróżenie). Przez trzy kolejne dekady pracowników będzie tylko ubywać. - "Tylko w latach 2020-29 zmiana struktury wieku ludności doprowadzi do skurczenia rynku pracy o milion pracowników, dekadę później o niemal 700 tys., w dekadzie 2040-49 – niemal o 2,2 mln osób." - przestrzega Buchholtz. – Prognozy demograficzne na podstawie obecnych trendów są nieubłagalne. To rodzi ogromne napięcia na rynku pracy, w służbie zdrowia, finansach publicznych, czy systemie emerytalnym, w zasadzie wszędzie – zaznacza cytowany przez "Rz" Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Dłuższa praca, migracja?
Oczywiście można zachęcać pracowników np. do pracy mimo nabycia wieku emerytalnego. O ile jednak jest to możliwe do realizacji w przypadku pracowników biurowych, to już trudno sobie wyobrazić w przypadku pracowników zajmujących się ciężkimi, fizycznymi zajęciami. W pewnych branżach, wymagających stosunkowo dobrego zdrowia i tężyzny, korzystanie z emerytów nie jest zwyczajnie możliwe. A może remedium na problemy będą migranci zarobkowi? Sonia Buchholtz uważa, że z wielu względów nie będzie to łatwe. Dlaczego? Skala potrzeb polskiego rynku pracy będzie rosła, a najłatwiejsze zasoby pracy zostały już pozyskane, w dodatku konkurencja o nie w starzejącej się Europie trwa, a Polska nie należy w tym wyścigu do faworytów. Poza tym, aby napływ migrantów był trwały, potrzeba konsekwentnej integracji ludności napływowej. To zaś jest wyzwaniem natury politycznej: bo im więcej migrantów, tym o trudniej o ich integrację z miejscową społecznością. "Migracja to rozwiązanie, które warto brać pod uwagę w odniesieniu do najbardziej palących potrzeb rynku pracy, a także pojedynczych zawodów." - konkluduje ekspertka.
Dlaczego rodzi się mało dzieci?
Odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest prosta. W Polsce dzieci rodzi się mało z różnych przyczyn. Z badań zrealizowanych przez Centrum Badań i Analiz Rynku na zlecenie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wychodzi, że nie są to tylko i wyłącznie kwestie finansowe. Wśród przyczyn wymienia się również obawy przed dyskryminacją rodziców w miejscu pracy oraz brak stabilności zawodowej. Analizy wskazują również na inne bariery: brak odpowiedniego partnera, konieczność zmiany stylu życia czy odpowiedzialność związaną z wychowaniem. Życie nie lubi jednak próżni. Zamiast dzieci Polacy mają coraz więcej zwierząt. Jest to zresztą zjawisko dość powszechne w całym świecie zachodnim. Niemniej niska dzietność rodzi swoje konsekwencje. Brak rąk do pracy to tylko jedna z nich. O pozostałych napiszemy w innych artykułach.
Komentarze
2 komentarze
To jak z alkoholem. Dzisiejszego Grzesia imprezowego zupełnie nie obchodzi jutrzejszy Grześ skacowany.
Jutro będzie się mówiło- gdybym to ja wiedział wcześniej , ale tak naprawdę wszyscy wiedzą wcześniej i mają to gdzieś....
Każdy ma dziś po 3-4 auta na placu. A mechaników jakoś nie przybyło, a nawet ubyło. Dzieci coraz mniej. Jak są to po jednym w rodzinie. A każdy rodzic w dodatku ma ambicje, by dziecko było co najmniej magistrem. Dzieci zaś mają ambicje być influenserami. I tak się urządzamy w czarnej dupie choć o tym jeszcze nie wiemy.