środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

"Tam, gdzie jest popyt, jest i podaż". Rozmawiamy z pedagogiem o zjawisku patostreamingu [WYWIAD]

14.12.2023 18:45 | 0 komentarzy | juk

Z dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Żorach Joanną Kowalkowską rozmawiamy o zjawisku patostreamingu. O ich twórcach, ale także o osobach, które oglądają tego typu treści. 

"Tam, gdzie jest popyt, jest i podaż". Rozmawiamy z pedagogiem o zjawisku patostreamingu [WYWIAD]
Joanna Kowalkowska zwraca uwagę, żeby uczyć dzieci krytycznego podejścia do treści spotykanych w sieci, uwrażliwiać ich na to, że nie wszystko w sieci jest prawdą i że zawsze, gdy coś go zaniepokoi może zwrócić się z tym do rodzica.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Co Pani zdaniem skłania ludzi, zwłaszcza nastolatków do oglądania patostreamów?
- Ludzie w sieci szukają rozrywki, ciekawostek, atrakcji. Lubią też podpatrywać zachowania i reakcje innych. Na potrzeby zaspokajania tych słabostek rozwinęły się wszelkie portale społecznościowe. A że w sieci najlepiej "sprzedają się" treści mocne, budzące silne emocje, stają się one bardzo popularne wśród nastolatków i dzieci, które bezkrytycznie je oglądają. Wrzucają też do sieci swoje zdjęcia. To, co kieruje takimi młodymi widzami to ciekawość, potrzeba mocnych wrażeń, ale i potrzeba bycia na bieżąco, "na czasie" wśród rówieśników, którzy dzielą się ze sobą sensacyjnymi wiadomościami i emocjami, wymieniają stale informacje co i gdzie widzieli. Potrzeba bycia takim samym, zachęca do oglądania mocnych treści nawet osoby, które z własnej woli nigdy by tego nie oglądały.

Psycholog Maria Rotkiel w jednym z wywiadów próbowała wytłumaczyć ten fenomen twierdząc, że ludzie od zawsze uwielbiali obserwować głupotę, zło, przemoc i dziwność. Zgadza się Pani z tym?
- Tak, trudno zaprzeczyć, że ludzie od zarania dziejów chętnie oglądali igrzyska, egzekucje, turnieje rycerskie, palenie czarownic na stosach. Zło jest z jednej strony przerażające a z drugiej atrakcyjne, niesie bardzo silne emocje, które gdy mijają niosą ulgę i odprężenie. Przecież jako widzowie niektórzy z nas chętnie oglądają horrory, filmy akcji prezentujące sceny przemocy, sporty walki i inne treści niosące mocny przekaz, budzące grozę, odrazę, wstręt. Te emocje oglądane w bezpiecznym zaciszu pokoju nie są już takie groźne, w dowolnym momencie można się wyłączyć, wylogować, czyli dają władzę, stają się atrakcyjne.

Oglądanie patostreamów może mieć zatem wpływ na psychikę widzów, szczególnie tych najmłodszych?
- Oglądanie patostreamów przynosi dzieciom niezaprzeczalne szkody. Jest szczególnie niebezpieczne dla dzieci i młodzieży, które nie mają pomysłu na siebie, są samotne, mają trudności w nawiązywaniu bezpośrednich relacji z rówieśnikami, potrzebują atencji i uwagi. Odrzucenie, brak uwagi najbliższych popycha dzieci do poszukiwania sposobu na siebie w sieci, szukania mocnych wrażeń, patologicznych treści. Oglądanie przez dzieci obrazów nasyconych dużą dawką zła i przemocy po pierwsze uodparnia dzieci na takie widoki, podnosi ich tolerancję na zachowania patologiczne, "oswaja" przemoc i banalizuje ją. Po drugie częste oglądanie patostreamów daje poczucie, że zło jest wszędzie, a przemoc jest wszechobecna. Odbiera to poczucie bezpieczeństwa, podnosi poziom stresu i lęku. Po trzecie gdy dziecko, jako obserwator zidentyfikował się ze swoim idolem i darzy go sympatią, może podświadomie przyjąć jego model postępowania, gdyż ulega wrażeniu, że jest to moralnie uzasadnione.

Przyjrzyjmy się tej drugiej stronie. Co może motywować twórców patologicznych filmów do udostępniania tego typu treści?
- Rozwój mediów społecznościowych wykreował modę na pokazywanie codziennego życia innym. Dzisiejszy odbiorca Internetu napotyka w sieci różne treści od naukowych i edukacyjnych po patologiczne i skrajnie dewiacyjne i może je świadomie podglądać. Patostreaming jest nowym zjawiskiem. Patotwórcy są osobami, które potrafią wpływać na zachowanie szerokich rzesz odbiorców, mając szerokie zasięgi medialne. Silne emocje towarzyszące w chwili transmitowania wydarzenia, które pozwalają twórcom na rozładowanie wewnętrznego napięcia i tym samym poprawę własnego samopoczucia budzą potrzebę kolejnych takich działań. Bezpośredni kontakt z obserwatorami i otrzymywane lajki, to kolejny motor do działania. Nadawcy patotreści stają się idolami w przestrzeni internetowej. Zainteresowanie ich transmisjami, ilość donejtów, które otrzymują, utwierdzają ich w przekonaniu, że są sławni, atrakcyjni, lubiani i ważni. Działalność patostreamerów przynosi im też wymierne dochody, które są źródłem ich utrzymania, a jednocześnie stanowi ogromną nagrodę i bodziec do kontynuowania działalności.

Właśnie. Sylwester Wardęga, jeden z pierwszych polskich youtuberów, w wywiadzie dla „Newsweek Opinie” podał kiedyś, że analiza jednej z publikowanych transmisji popularnego patostreamera wykazała, że twórca otrzymał od fanów 3 tys. zł w przeciągu 10 minut wideo. Przyznał nawet, że najpopularniejsi polscy patostreamerzy mogą zarabiać od 15 do nawet 40 tys. zł miesięcznie. Takie kwoty mogą kusić młode osoby, by iść w ich ślady?
- Odpowiedź jest oczywista. Działanie, które w krótkim czasie i osiągane niewielkim wysiłkiem daje tak wymierne skutki, jest bardzo atrakcyjne dla młodych ludzi. Tym bardziej że ich wartości moralne nie są jeszcze ukształtowane i nie oceniają oni takich czynów w kategorii moralne–niemoralne, lecz tylko opłacalne lub nieopłacalne.

Wydawać się może, że patostreamerzy unikają poczucia winy, wstydu oraz odpowiedzialności za swoje działania. Pokazała to sytuacja z patostreamerem Kawiaqa, który jest właśnie z Żor.
- Internet jest trudnym do kontrolowania medium, więc prezentowanie w nim szkodliwych treści jest możliwe pomimo zastrzeżeń i możliwości blokowania czy usuwania kont lub określonych informacji. Celowo prezentowane filmiki mają krótki czas, transmisje trwają zaledwie kilka lub kilkanaście minut, są trudne do zablokowania czy nagrania, a więc nie mogą stanowić dowodu na popełnianie zabronionego czynu czy przestępstwa. Tylko niewielki ułamek tego typu treści zostaje uchwycony i ukarany, a przede wszystkim nagłośniony jako czyn karalny. Niewiele jest informacji na ten temat, a więc młodzi widzowie mają wrażenie, że twórcy są bezkarni.

Na podstawie wypowiedzi niektórych patostreamerów można odnieść wrażenie, że nie postrzegają oni swojej aktywności jako zagrażającej, nieodpowiedniej, złej. Co takie stwierdzenia mogą o nich świadczyć?
- Patostreamerzy często rozpoczynają swoją działalność, wzorując się na swoich idolach, których patosteramy oglądali wcześniej. W wyniku częstego oglądania przemocy czy zachowań patologicznych nastąpiło u nich znieczulenie na agresję i dewiacje, znacznie zmniejszył się ich poziom empatii i wrażliwości, nie dostrzegają więc oni szkodliwych skutków swojej działalności.

Jakie mechanizmy powodują, że ludzie decydują się na publiczne upokorzenie innych w sieci?
- Patotwórcy, żeby zainteresować odbiorców, zaspokoić ich potrzebę podglądactwa eksponują swoją seksualność, pokazują patologię swojej rodziny, alkoholizm, przemoc, upokarzają swoich bliskich i znajomych w sieci, atakują też obcych ludzi. To jest działanie na najniższych instynktach, czyli agresji, przemocy, zaspokajaniu biologicznych potrzeb w tym popędu seksualnego. Ludzie ci świadomie eksponują swoją prywatność, intymność, w znaczący sposób przekraczają granice swoje i filmowanych osób. To przekraczanie norm, działanie na granicy prawa albo już poza prawem jest właśnie głównym czynnikiem, który przyczynia się do tak dużej popularności tego zjawiska. Odbywa się to oczywiście kosztem utraty godności i niejednokrotnie naruszeniem zdrowia prezentowanych osób.

Uważa Pani, że ten trend utrzyma się w Internecie?
- Tam, gdzie jest popyt, jest i podaż. Uważam, że dopóki odbiorcy będą chcieli oglądać i płacić za treści patologiczne będą one produkowane przez patostreamerów. Pytanie, jak daleko są gotowi się posunąć? Jak bardzo aktorzy są gotowi przekraczać granice własnej prywatności, a nawet intymności. Myślę, że trend ten będzie się utrzymywał i ewoluował zgodnie z zapotrzebowaniem środowiska.

Dlaczego patostreamy są tak bardzo niebezpieczne?
- Dzieci i nastolatki nie są w stanie w pełni oddzielić oglądanych obrazów od rzeczywistego życia, mają miej lub wcale nie mają doświadczeń w kwestii oglądanych treści. Bezpośrednio po obejrzeniu brutalnych obrazów, wulgaryzmów i języka nienawiści zachowań pełnych dewiacji mogą starać się naśladować oglądane sceny. Świadomość, że treści te prezentują ich idole, osoby, które dzięki temu zyskały popularność, dają dzieciom przekonanie, że nie są one takie złe, a więc są usprawiedliwione, co zupełnie zafałszowuje im świat wartości i postawę etyczno- moralną.

W jaki sposób rodzice mogą więc ustrzec swoje dzieci przed oglądaniem patologicznych treści w Internecie?
- Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że cyfrowy świat niesie ze sobą możliwości i zagrożenia. Nie unikniemy kontaktu naszych dzieci z niebezpiecznymi treściami. Z dziećmi warto rozmawiać, spędzać czas. Uczyć dziecko krytycznego podejścia do treści spotykanych w sieci, uwrażliwiać dziecko, że nie wszystko w sieci jest prawdą i że zawsze, gdy coś go zaniepokoi może zwrócić się z tym do rodzica. Należy zwracać uwagę na ilość i jakość czasu, który dziecko spędza w sieci. Dobrze jest być dla dziecka wzorem, wskazywać mu wartościowe treści, by nauczyło się wybierać, co jest dobre i co go rozwija, próbować wspólnie spędzać czas z dzieckiem w sieci. Jestem przekonana, że świadome budowanie z dzieckiem relacji, dawanie mu wsparcia i poczucia bezpieczeństwa jest tym, co ochroni je przed ucieczką w cyfrowy świat patologii i przemocy.

Rozmawiała Justyna Koniszewska

Zobacz także: