Piątek, 6 września 2024

imieniny: Beaty, Eugeniusza, Zachariasza

RSS

04.11.2023 14:41 | 0 komentarzy | sqx

Ktoś płaci "dużym banknotem", potem rozmienia pieniądze? Uważaj! - przestrzega policja. Oszuści posługują się tą metodą w sklepach, restauracjach czy stacjach benzynowych, korzystając przy tym z dobrej wiary pracowników.

Na czym polega oszustwo "na 200 złotych"?
Właściciele i kierownicy placówek handlowych i gastronomicznych powinni uczulać swoich pracowników. To zazwyczaj ci ostatni z własnej kieszeni muszą pokrywać manko kasowe.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W tym przypadku narzędzie oszustwa najczęściej stanowi banknot 200-złotowy. Metody różnią się między sobą.

- Najczęstsza polega na zwrocie towaru po wydaniu reszty, z prośbą o zwrot banknotu, w czasie której ginie pewna suma z reszty. Oszuści wzbudzają zaufanie, są bardzo grzeczni, działają szybko, wprowadzają jednak tyle zamieszania, że sprzedawca traci ciąg liczenia i spełniając kolejne prośby – traci 100 złotych - wyjaśniają mundurowi.

Jak działa to oszustwo?

1. Banknot 200 złotych: Oszuści płacą za towar banknotem o nominale 200 złotych.

2. Prośba o rozmienienie: Następnie proszą o rozmienienie takiego samego nominału na mniejsze banknoty lub monety.

3. Dodatkowa prośba: Często oszuści mają jeszcze jedną prośbę, na przykład o wymianę banknotu na inny nominał lub zakup dodatkowego towaru.

4. Zamieszanie: W trakcie zamieszania i rozpraszania uwagi pracownika sklepu, oszuści wymieniają banknot o nominale 200 złotych na inny, na przykład 100 złotych.

5. Strata dla poszkodowanego: Ostatecznie osoba, która padła ofiarą oszustwa, traci tylko 100 złotych, podczas gdy oszuści zyskują 100 złotych.

Metoda "na 200 zł" jest stosunkowo prosta, ale niestety skuteczna, zwłaszcza gdy oszuści wykorzystują zamieszanie i rozpraszanie uwagi. Dlatego ważne jest, aby być ostrożnym i uważnym podczas transakcji pieniężnych, szczególnie z nieznajomymi osobami. Właściciele i kierownicy placówek handlowych i gastronomicznych powinni uczulać swoich pracowników. To zazwyczaj ci ostatni z własnej kieszeni muszą pokrywać manko kasowe.

źr. Policja