Pijany i agresywny 44-latek pociął szkłem ratowniczki pogotowia z Raciborza [ZDJĘCIA]
Pojechali na ratunek, sami zostali zaatakowani. Agresywny pacjent pociął kawałkiem szkła członków zespołu ratownictwa medycznego z karetki, która wiozła go do szpitala. 44-latek odpowie za atak na funkcjonariuszy publicznych.
O zdarzeniu, do którego doszło ostatniego czerwca, na facebookowym profilu ZRM z Raciborza poinformowała jego kierownik, Alicja Mikołajczyk. Brutalna napaść skończyła się dla ratowniczek medycznych interwencją chirurgiczną i zwolnieniem lekarskim.
Zespół podstawowy pogotowia przed 15:00 pojechał do pacjenta, który wg zgłaszającego leżał nieprzytomny, obok niego znajdował się rower, a sam poszkodowany prawdopodobnie ma niedowład prawej strony ciała. Dwie ratowniczki oraz studentka trzeciego roku ratownictwa, po przyjeździe na miejsce, prawidłowo oceniły stan pacjenta, jednoznacznie wskazujący na znaczne spożycie alkoholu.
Mężczyzna nie reagował na żadne bodźce zewnętrzne, zespół zdecydował o zabraniu go do izby przyjęć raciborskiego szpitala. Nagle jednak, w czasie transportu 44-latek oprzytomniał i zaczął atakować ratowniczki.
Zanim na miejsce przyjechała policja, udało się zespołowi zatrzymać ambulans i wydostać się wraz z pacjentem na zewnątrz karetki. Poszkodowany był agresywny, kopał, szarpał załogę, okaleczył kawałkiem szkła ratowniczki medyczne i siebie - brzmią szczegóły relacji z dramatycznego zdarzenia.
W obezwładnieniu agresywnego mężczyzny pomogli dopiero świadkowie, zrm chwali ich postawę, to, że ruszyli na pomoc. Jednocześnie z relacji wynika, że policja zjawiła się dopiero po godzinie. Do tej informacji odniósł się oficer prasowy raciborskiej komendy, nadkom. Mirosław Szymański. Jak wynika z ustaleń, patrol dotarł na miejsce po upływie około 30 minut, co wynikało z błędnie przekazanej lokalizacji zdarzenia.
Napastnik został zatrzymany przez policję, miał 1,5 promila alkoholu w organizmie. Usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Zarówno policja, jak i zrm zwracają uwagę na fakt, iż niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że ratownicy medyczni w czasie wykonywania swoich obowiązków są chronieni prawem - występując wtedy właśnie jako funkcjonariusze publiczni.
Za popełnienie przestępstwa naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do trzech lat.
Poszkodowana załoga pogotowia przebywa na zwolnieniu lekarskim. Alicja Mikołajczyk, kierownik raciborskiego pogotowia zwraca uwagę na brak systemowego wsparcia dla ratowników, którzy wielokrotnie muszą się mierzyć z agresją w swojej pracy, najczęściej to agresja słowna. Jednak w tym przypadku, doszło do ataku z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
W chwili obecnej załoga ZRM przebywa na zwolnieniu lekarskim z powodu odniesionych obrażeń. Niestety brak rozwiązań systemowych powoduje, że równie ważna pomoc psychologiczna musi być organizowana we własnym zakresie. Tego typu sytuacje wywierają ogromny wpływ na psychiczną stabilizację Ratownika, oraz powodują, że poziom stresu przekracza wszelkie uznane normy.
Alicja Mikołajczyk, w związku ze zdarzeniem wydała oświadczenie:
Pragnę podkreślić, iż ZRM jest powołany dla społeczeństwa naszego kraju, po to aby nieść pomoc w stanach zagrożenia życia i zdrowia każdemu obywatelowi.
Każdy członek Zespołu Ratownictwa Medycznego musi być wielozadaniowy, reaguje adekwatnie w każdej trudnej sytuacji, niestety jesteśmy traktowani podrzędnie, jako narzędzie instytucjonalne, które należy się każdemu.
Jako Kierownik Raciborskiego Pogotowia Ratunkowego, jest mi niezmiernie przykro, że taka sytuacja dotknęła moją załogę, ponieważ znam bardzo dobrze ich zaangażowanie, poświęcenie i bezinteresowną empatię, oraz potrzebę niesienia pomocy drugiemu człowiekowi; nagrodą za to był stek wyzwisk, obelg, oraz fizyczna przemoc, łącznie z obrażeniami wymagającymi interwencji chirurgicznej.
Apeluję o zastanowienie się wielokrotnie, kim dla państwa jest Zespół Ratownictwa Medycznego, czy po prostu zwykłym kolorowym ambulansem, ludźmi ubranymi w pomarańczowe mundurki. Zapewniam państwa, że jesteśmy wysoce wykwalifikowanymi fachowcami w swojej dziedzinie tj. w sytuacjach kryzysowych, oraz zagrożenia i ratowania życia ludzkiego.
Jeśli nie masz zdrowia i życia… to nie masz już nic…
Rany fizyczne goją się relatywnie szybko, trauma psychiczna pozostaje z nami przez długi okres i jest bardzo trudno w obecnej sytuacji wyleczyć ją i usunąć ze świadomości członka ZRM.
Sprawa pozostaje w gestii policji i prokuratury
Do sprawy będziemy jeszcze wracać.
Komentarze
4 komentarze
yy skąd się urwałeś ? Dziś wojskowi mają dziary i ta niby policja też. Strażacy też i we Hameryce masz to samo. W Kędzierzynie Koźlu to jeździ taki jeden głupek co krzyczy że za Kaczyńskiego odda życie i ma ciocie na Hawajach , jego auto - hamerykański złom ma rej .OO. AREK i jest cały w dziarach. Więc i lekarz może !
~yy (178.43. * .204)
a ty jako obywatel RP
masz w domu ubikację ?
dlaczego funkcjonariusz publiczny ma tatuaż!? gdzie my do cholery jesteśmy!? facet sie przeraził, że jest w więzieniu jak takie ręce nad sobą zobaczył. Nic dziwnego, ze tak zareagował...
dlaczego ratownik medyczny nie ma paralizatora i gazu ? Przecież też jedzie na interwencje !