Piątek, 26 kwietnia 2024

imieniny: Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

RSS

Co czują rodzice dziecka, którego zdrowie wyceniono na ponad 900 tys. złotych? Karolina i Ariel Cebulowie z Nędzy walczą o Leonka

03.03.2023 07:00 | 2 komentarze | mad

- Przede wszystkim nie można się załamywać - przyznają Karolina i Ariel Cebulowie z Nędzy. W szczerej rozmowie z Nowinami mówią czy mieli żal do świata, że choroba spotkała właśnie ich syna, wyjawiają też skąd czerpać siłę do dalszego działania. Rozmawia Dawid Machecki.

Co czują rodzice dziecka, którego zdrowie wyceniono na ponad 900 tys. złotych? Karolina i Ariel Cebulowie z Nędzy walczą o Leonka
- Od początku powiedzieliśmy sobie z Karoliną, że aby to wszystko przetrwać, to musimy być silni - mówi Nowinom Ariel Cebula, który do zdjęcia pozuje ze swoją żoną i synem Leosiem
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Leonka można wesprzeć za pośrednictwem zbiórki w serwisie Siepomaga.pl:

- Narodziny dziecka to najwspanialszy moment w życiu wszystkich rodziców, którym przeważnie życzy się, aby ich pociecha była zdrowa. Jednak nie wszyscy mają to szczęście. Leonek urodził się chory.

- Karolina: To był dla mnie ciężki moment, bo wszystkie mamy od razu widzą swoje dziecko. Ja nie mogłam przytulić Leonka, a po urodzeniu widziałam go tylko kilkanaście sekund. Szybciej mógł dotknąć go Ariel, bo syn już drugiego dnia po narodzinach został przewieziony z Rudy Śląskiej do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach na pierwszy zabieg.

Ariel: Ja czekałem tam na niego i w pewnym momencie przejechało obok mnie dziecko; nawet nie wiedziałem, że to mój syn, bo go jeszcze w życiu nie widziałem. Zapytałem się wtedy sanitariuszy czy to Leon Cebula, ale nie odpowiedzieli, jednak chwilę później ktoś z obsługi medycznej powiedział im, żeby się wrócili do mnie i pokazali mi mojego synka.

Jak popatrzyłem się w jego oczy to od razu wiedziałem, że to jest on.

- Była radość, ale czy mieliście żal do świata, że spotkało to właśnie was, a przede wszystkim waszego syna?

- Ariel: Nie mieliśmy żadnego żalu. Wiedzieliśmy od samego początku, że obojętnie, co by się nie działo, to musimy robić tak, żeby Leon był zdrowy. Wiedzieliśmy też, że wszystko jest w rękach Pana Boga. Potrzebowaliśmy na to wszystko tylko, albo aż siły.

- No ale skąd ją czerpać?

- Ariel: Na dzień dobry dał nam ją Pan Bóg.

- O tym, że Leon będzie mieć chore serduszko, dowiedzieliście się na drugich badaniach prenatalnych. Na początku była mowa tylko o nierównych komorach serca – prawa dominująca nad lewą. Wada okazała się jednak na tyle złożona, że tworzy listę chorób.

- Karolina: Całą ciążę ciężko było mi zrozumieć, jak pani doktor mówiła mi, że „coś jest nie tak”. Ciągle słyszeliśmy, że prawa komora serca jest dominująca nad lewą, z czym żyliśmy przez całą ciążę.

Mówiono nam też, że taka wada zdarza się raz na milion i nie wiadomo, co będzie z Leonkiem, bo wszystko zależało od niego właśnie, jak to przejdzie.

Ariel: Ale poradził sobie z tym nasz mały bohater. Przed pierwszym zabiegiem lekarz zapytał się mnie czy nie chciałbym ochrzcić Leonka. To był dla mnie najgorszy dzień w życiu. Nie było wtedy obok mnie Karoliny, bo była jeszcze w Rudzie Śląskiej. Poprosiłem księdza, by zrobił mu chrzest, no i po zabiegu okazało się, że Leon to jest twardziel, dał tak sobie pomóc.

Leon ma obecnie 21 miesięcy

Leon ma obecnie 21 miesięcy

- Kiedy usłyszałeś o chrzcie to dopuszczałeś do siebie to najgorsze?

- Ariel: Nie, robiłem to, co wiara mi nakazuje. Nie omawialiśmy tego nigdy z żoną. I kiedy ksiądz zapytał się mnie, jak ma dać Leonkowi na drugie imię, to zapomniałem imienia swojego ojca, który nazywa się Stanisław. Poprosiłem księdza, by nadał mu imię po mnie.

- To kiedy mama pierwszy raz mogła zobaczyć syna i przytulić go?

- Karolina: Przytulić Leonka mogłam dopiero po trzech tygodniach, bo wtedy pozwolono mi go wziąć na ręce, ale działo się to w czasie obostrzeń pandemicznych, więc mogliśmy do niego codziennie wchodzić na zaledwie 10 minut, w rękawiczkach i fartuchach. Zobaczyłam go natomiast trzy dni po urodzeniu, od razu po tym jak wyszłam ze szpitala w Rudzie Śląskiej.

- Wydaje mi się, że szczególnie dla mamy to trudne: czekać, aż trzy tygodnie na przytulenie dziecka, które przez miesiące nosiło się pod serduszkiem.

- Karolina: Zgadza się, ja nie wiem, jak temu podołałam, ale się udało.