Na tropie pająków w Azji Południowo-Wschodniej
Podróżniczy Żółty Młynek z Rybnika zaprosił wszystkich pasjonatów podróży do Laosu. Tym razem to nie historia i kultura odgrywała pierwszoplanową rolę, a pająki. W ten tajemniczy świat wprowadzili znawcy tematu Szymon Przebinda i Kasia Miętus.
Na tropie pająków w Azji Południowo-Wschodniej
Podróżnicy wyruszyli do Azji Południowo-Wschodniej poszukiwaniu pająków. Wyprawa dostarczyła sporą dawkę adrenaliny.
- W jaskiniach zapuszczaliśmy się czasami dość głęboko. Im dalej w głąb jaskini, tym mniej życia znajdowaliśmy. Po opuszczeniu jaskiń musieliśmy wracać po ciemku przez las tropikalny. To właśnie wtedy tropiki budziły się do życia. Na polowanie wychodziły węże, skolopendry, pająki, skorpiony, jaszczurki, małpy, komary szukały swoich żywicieli. Nie wiadomo co kryło się za następnym drzewem. Czasami dopiero po zmierzchu wyruszaliśmy na poszukiwania - opowiadał Szymon Przebinda.
Pająki były obecne wszędzie
Pająki i inne bezkręgowce można było spotkać nawet w pokoju hotelowym, pod prysznicem. Jednak Szymonowi i Kasi nie przeszkadzały takie atrakcje. Korzystali z każdej okazji i dokonywali obserwacji.
W przerwie pomiędzy eksploracją kolejnych jaskiń podróżnicy mieli okazję zetknąć się kulturą i zwyczajami dalekowschodnimi. Odwiedzili bazar, gdzie serwowano potrawy z mięsa psów. Jednak nie skorzystali z takiej możliwości.
Dużą atrakcją spotkania w Żółtym Młynku był żywe pająki, które Szymon i Kasia prezentowali w specjalnych pudełkach. Nie zabrakło chętnych, aby z bliska zobaczyć patyczka, skolpendre, ale też groźnie wyglądającego ptasznika. Innym ciekawym, choć nie pierwszoplanowym, aspektem wyprawy do Wietnamu i Laosu było zetknięcie się z komunizmem. Podczas spotkania w Rybniku Kasia i Szymon prezentowali fotografie z doskonale rozpoznawalnym znakiem sierpa i młota.
Komentarze
