- Jastrzębie-Zdrój
- Racibórz
- Region
- Rybnik
- Wodzisław Śląski
- Żory
- Wiadomości
- Nie przegap
- Zdrowie
- Jastrzębie Online
Szczepienia dla ukraińskich dzieci. Pediatra: Uchodźcy mają takie obowiązki jak obywatele naszego kraju
Szczepienia dla dzieci uchodźców są bezpłatne i obowiązuje je polski kalendarz szczepień. Brakujące można szybko uzupełnić. Pediatra dr n. med. Alicja Karney z Instytutu Matki i Dziecka, ekspertka kampanii „Powiedz TAK szczepieniom”, wyjaśnia, dlaczego warto zachęcać naszych gości do szczepień.
- Podobno więcej jest teraz zachorowań na choroby zakaźne wśród dzieci. Czy jest powód do niepokoju?
- Przede wszystkim boimy się wzrostu zachorowań na choroby zakaźne i powikłań tych chorób, przed którymi możemy się skutecznie zabezpieczyć szczepieniami. Dotyczy to zarówno osób szczepionych, jak i nieszczepionych – bo trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że jest grupa dzieci, które mają czasowe lub przewlekłe odroczenia szczepień z powodu chorób i dla nich to sytuacja niebezpieczna. Im większy procent wyszczepialności w danej populacji, tym większe prawdopodobieństwo, że choroba zakaźna się nie rozwinie. Większa wyszczepialność daje ochronę całej społeczności. Oczywiście zależne jest to od rodzaju choroby, ale spadek wyszczepialności poniżej 90 proc. to duże niebezpieczeństwo na powrót chorób zakaźnych
- Czy wciąż mamy problem z niechęcią do szczepionych wśród części rodziców?
- Zawsze będzie grupa rodziców, która nie chce szczepić swoich dzieci z różnych przyczyn: braku zaufania do przemysłu farmaceutycznego, fałszywych przekonań, jeżeli chodzi o ideę szczepień, różnego rodzaju teorii spiskowych typu: może lepiej żebyśmy przechorowali chorobę zakaźną. Warto jednak pamiętać, że to sytuacja, w której silniejsi przetrwają, a słabsi muszą się liczyć z ryzykiem poważnych powikłań czy nawet śmierci, więc to nieetyczne i niezrozumiałe podejście. Gdybyśmy chcieli walczyć z covidem poprzez budowanie naturalnej odporności, mielibyśmy absolutny kryzys zdrowotny i gospodarczy.
Ale oczywiście jest grupa przeciwników, która dość silnie zaczęła działać mniej więcej w 2003 roku - wtedy liczba osób przeciwnych szczepieniom wzrastała gwałtownie i był nawet moment, kiedy się podwoiła. Od jakiś 2 lat sytuacja trochę się uspokoiła i możemy powiedzieć, że poziom wyszczepienia dzieci w Polsce jest nadal wysoki, w granicach 95 proc.. Oczywiście to wygląda różnie w zależności od rodzaju szczepionki, ale wydaje się, że polskie dzieci są zabezpieczone.
- No, ale teraz mamy trochę inną sytuację z uwagi na wojnę w Ukrainie. Co to dla nas zmienia?
- To prawda. Od początku roku do Polski przybyło ponad 8 milionów Ukraińców. Obecnie pozostało ich ok. 2-2,5 miliona. To są nowi mieszkańcy naszego kraju, przy czym większość z nich, bo ponad 90 proc., są to kobiety z dziećmi. I te ukraińskie dzieci są na różnym poziomie, jeżeli chodzi o przebyte szczepienia. Zależy to od tego, z jakiego regionu Ukrainy pochodzą, czy z miasta, czy wsi, w jakim są wieku.
Według danych WHO z 2020 i 2021 roku poziom wyszczepienia tych dzieci oscyluje w granicach 60-90 proc., ale z danych Ukraińskiego Centrum Zdrowia Publicznego przy Ministerstwie Zdrowia Ukrainy mamy informacje, że wskaźnik szczepień w pierwszych 6 miesiącach tego roku był poniżej 40 proc. a to jest naprawdę bardzo nisko. Wśród ukraińskich dzieci w pierwszym roku życia zaszczepionych przeciwko gruźlicy zostało tylko 30 proc., przeciwko WZW B - 23 proc., szczepionką błonica-tężec-krztusiec ok. 34 proc, na polio 33 proc. To naprawdę bardzo słabo.
I w związku z tym tych chorób najbardziej się obawiamy, chociaż biorąc pod uwagę stan wyszczepienia polskich dzieci właściwie nie powinniśmy. W niebezpieczeństwie są jednak dzieci nieszczepione, te z przekonania rodziców, jaki i te, które po prostu nie mogą być zaszczepione.
- Z którymi chorobami zakaźnymi możemy mieć problem?
- Z polio, odrą czy różyczką, która jest niebezpieczna dla kobiet w ciąży. Mamy wspaniałe wyszczepienie przeciwko żółtaczce typu B wśród polskich dzieci, ale nie znamy statusu wyszczepienia dzieci ukraińskich. Żółtaczką typ B zarażamy się głównie poprzez kontakt z zakażoną krwią, a więc w sytuacjach medycznych, ale także u kosmetyczki czy fryzjera, czyli w każdym miejscu, gdzie może dojść do uszkodzenia skóry. W związku z tym szczepienie przeciwko wirusowemu zapaleniu typu B jest również priorytetowe u dzieci z Ukrainy.
- Na czym polega problem z niechęcią do szczepień wśród Ukraińców przebywających w naszym kraju? To kwestia niewiedzy, zagubienia w systemie, dotarcia do lekarza? Gdzie leży problem?
- To złożona sprawa. Na wiosnę czy w okresie letnim uchodźcy mieli przede wszystkim problem z odnalezieniem się w innym świecie, z zaadaptowaniem, ze znalezieniem stałego miejsca pobytu. Szczepienia dzieci to nie był ich podstawowy problem. Potem kobiety zgłaszały się do lekarza z dziećmi głównie w momencie choroby dziecka, z którą nie mogły poradzić sobie same, ale wtedy niekoniecznie rozmawia się o szczepieniach. Myślę więc, że generalnie problemem nie jest opór przed szczepieniami, chociaż oczywiście i w tej grupie są osoby przeciwne szczepieniom. Większą przeszkodą jest komunikacja i informacja o tym co i gdzie mogą dla swoich dzieci zrobić. Wiemy o tym z bezpośrednich rozmów oraz z infolinii, którą mamy w Instytucie.
- O co najczęściej pytają?
- Gdzie się mają zgłosić, gdy mają dziecko w takim a takim wieku, co mają zrobić, gdy mają zaległe szczepienie, jakie mają prawa czy szczepienia są za darmo.
Zwróćmy też uwagę, że w Polsce mamy zupełnie inny system niż w Ukrainie. U nich jest tak, jak kiedyś u nas, że do rodziców jest wysyłane wezwanie na szczepienia, czyli mama nie interesuje się za bardzo tym, kiedy ma się zgłosić, tylko gdy przychodzi wezwanie idzie na szczepienie na wyznaczony termin. U nas to rodzic musi pamiętać, kiedy wypada kolejne szczepienie. Musi odpowiednio wcześniej zapisać dziecko do poradni. To nie zawsze jest łatwe, bo terminy są dość odległe, a na taką wizytę trzeba przyprowadzić zdrowe dziecko. To jest więc zupełnie inna sytuacja niż u nich w kraju.
- Jakie zdrowotne prawa i obowiązki mają ukraińskie dzieci, które teraz mieszkają w Polsce?
- Na podstawie ustawy, jaka w Polsce obowiązuje, osoby, które przyjeżdżają z obcych państw i przebywają na terenie naszego kraju dłużej niż 3 miesiące podlegają obowiązkowym szczepieniom i zgodnie z polskim prawem podlegają szczepieniom ochronnym, na takich samych zasadach jak obywatele naszego kraju.
Z uwagi na to, że jest to duży problem, wiosną tego roku wyszedł komunikat ministra zdrowia, dopuszczający wcześniejszą możliwość, czyli niekoniecznie trzeba czekać aż miną 3 miesiące pobytu, by zacząć szczepić, można to zrobić wcześniej. Minister zachęcał, aby komunikować opiekunom dzieci ukraińskich, że jest to możliwe od razu po przybyciu do naszego kraju. Szczepienia obowiązkowe dla uchodźców są bezpłatne w poradniach podstawowej opieki zdrowotnej, nawet jeżeli pacjent nie jest objęty ubezpieczeniem zdrowotnym. Nie ma obowiązku tłumaczenia przez tłumacza przysięgłego karty szczepień sporządzonej przez lekarza za granicą.
Tak więc uchodźcy mają takie same prawa i obowiązki jak obywatele naszego kraju, czyli zarówno muszą zaszczepić swoje dzieci zgodnie z programem szczepień obowiązkowych, jak i podlegają pewnym restrykcjom, jeśli nie stawiają się na szczepienie. Jest to zgłaszane do sanepidu, który najpierw komunikuje taki obowiązek, potem upomina, a następnie może zostać nałożona kara finansowa na rodziców.
- Trwa kampania edukacyjno-informacyjna „Powiedz TAK szczepieniom”. Proszę o niej opowiedzieć.
- UNICEF zwrócił się z prośbą do Fundacji Instytutu Matki i Dziecka, abyśmy pomogli rozpropagować szczepienia i mówić o nich wśród uchodźców. Chodzi o wsparcie ukraińskich mam w uzyskaniu wiedzy na temat szczepień dzieci, ale również na temat praw i obowiązków ujętych w ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (Dz.U.2008 nr.234 poz 1570).
W ramach tego projektu organizujemy webinary z udziałem lekarzy, pielęgniarek i psychologów. Chcemy dotrzeć zarówno do opiekunów dzieci uchodźców, ale także do naszych polskich lekarzy i pielęgniarek oraz pracowników ochrony zdrowia, by podpowiedzieć im, jak to robić. Namówić ich, żeby na każdej wizycie mamy z dzieckiem z Ukrainy, niezależnie od celu, nawet jeśli przychodzi z chorym dzieckiem - wspominali o szczepieniach.
Nawet jeżeli mama nie ma ze sobą aktualnej książeczki szczepień dziecka, pediatra założy nową, a wszystkie szczepienia zostaną rozpoczęte od początku. Podanie dodatkowych dawek rutynowych szczepionek nie wiąże się z ryzykiem dla pacjenta. Jeżeli szczepienia zostały przerwane na Ukrainie, a mama posiada aktualną książeczkę zdrowia dziecka, można je kontynuować w Polsce zgodnie z obowiązującym kalendarzem szczepień w naszym kraju.
W kampanii mówimy też bezpośrednio do ukraińskich mam. Przygotowaliśmy dla nich prostą stronę internetową www.szczepieniaua.pl, od A do Z w języku ukraińskim. Mogą na niej znaleźć wszystkie najważniejsze informacje dotyczące szczepień ochronnych i kalendarza szczepień. Mamy też zakładkę z mitami, które w zrozumiały sposób obalamy. Innym przydatnym narzędziem jest „livechat”, z którego ukraińskie mamy mogą korzystać od poniedziałku do piątku w godzinach 9-18.
Źródło informacji: Serwis Zdrowie
Komentarze
3 komentarze
Teraz koncerny farmaceutyczne zaczynają badać skutki długodystansowe ich niesprawdzonych preparatów przeciw covid i już odradzają ich stosowanie. Tym bardziej, że wirus sars zmutował i częściowo uodpornił. Mamy dobitny przykład w Chinach. Eksperci powoli przyznają rację przeciwnikom szczepień na covid - że podawanie niesprawdzonego preparatu przyniesie więcej szkód niż pożytku. Ludzie pozamykani w domach, izolowani teraz mają obniżoną odporność i teraz byle przeziębienie (a teraz przy tej pogodzie wirusy mają łatwiej) kończy się cięższymi dolegliwościami. Nie mam nic przeciwko szczepieniom przeciw ospie, odrze, WZW, żółtaczce - ale to są sprawdzone preparaty - gdzie badano je długofalowo (a nie jak szczepionka na covid - na hura). Koledzy i koleżanki z pracy którzy szczepili się przeciw covid - większość nie ma smaku, kilku ma problemy z sercem.
"ekspertka kampanii „Powiedz TAK szczepieniom” - ekspertka? Chyba od dużych kieszeni...
Ci lekarze, którzy używają narządu pomiędzy uszami, nie przyjmują trutek big pharmy i nie trują innych.
Szkoda każdego człowieka, który poddawany jest tym eksperymentom...
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu