Ogromny pożar w Budziskach. Rolnik szacuje, że stracił około 1,6 mln złotych [ZDJĘCIA]
- Nadal nie mogę uwierzyć w to, co wydarzyło się w nocy - mówi Nowinom Roman Wiencierz, rolnik z Budzisk (gm. Kuźnia Raciborska), w którego gospodarstwie doszło do pożaru. Spłonęła jedna z wiat oraz wszystko to, co znajdowało się w środku. Na szczęście nie ma strat w zwierzętach.
Niewiele ponad rok dzieli dwie wielkie rolnicze tragedie w powiecie raciborskim. Do pierwszej doszło 19 listopada 2021 r. w Bieńkowicach u państwa Ćmoków, gdzie w płomieniach zginęło 300 sztuk drobiu, sześćdziesiąt świń, trzy cielaki, jeden kot oraz ulubieniec rodziny - ogier Artes (czytaj więcej: Dramat rolników z Bieńkowic. "15 lat pracy diabli wzięli" [ZDJĘCIA])
23 listopada 2022 roku doszło natomiast do pożaru w gospodarstwie Romana Wiencierza w Budziskach. Ogień zauważono przed 19.00. - Byłem w oborze, gdzie doiłem krowy. Wtedy od jednego z pracowników dowiedziałem się, że pali się jedna z naszych wiat - relacjonuje.
W akcję zaangażowano szereg zastępów straży pożarnej, na miejscu był również komendant PSP. Opanowanie żywiołu zajęło strażakom kilkanaście godzin. Ogień objął budynek o powierzchni 800 mkw. Na razie za wcześnie, by mówić o wstępnej przyczynie zaprószenia ognia.
Zwierzęta żyją
- Szybko pojechaliśmy na miejsce, ale wtedy było już wszystko w płomieniach - mówi rolnik, który gospodarstwo w Budziskach budował od 1996 roku. Rolnictwem trudni się natomiast od najmłodszych lat, to rodzinna tradycja Wiencierzów. Kiedy patrzył na ogień, wiedział jednak, że nic nie da się uratować.
- Konstrukcja stalowa, wszystko było czerwone, powyginało się. Musimy to zdemontować i zaczynać od nowa. I co najgorsze w obecnej rzeczywistości, kiedy wszystko jest o wiele droższe niż wtedy, kiedy ten obiekt stawialiśmy - rozkłada ręce.
Kiedy pytamy o szkody, rolnik odpowiada, że trudno oszacować straty w pracy, którą wykonuje się na co dzień. W budynku, który płonął, znajdowało się około 3000 sztuk bali słomy i 150 sztuk bali siana. Spłonęły też rękawy zrobione z kiszonki, w których było 350 ton ziarna. Na dachu wiaty znajdowały się natomiast panele fotowoltaiczne o mocy 40 kW. Roman Wiencierz na szybko obliczając szkody, mówi o kwocie 1,6 mln złotych. - Ale konkretów w tej chwili nie mogę podać - dodaje.
Na szczęście nie ma strat w zwierzętach, bo te znajdują się w innych obiektach. Choć spłonęła dla nich żywność, która była ściągana z okolic. - Z Bieńkowic i Brzeźnicy zwoziliśmy suchą słomę, bardzo dobrą dla cielaków, niestety już jej nie mamy - kręci głową.
Tragedia łączy
W nocy do Budzisk przyjechali: burmistrz Paweł Macha i Radosław Kasprzyk, prezes Gminnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Kuźni Raciborskiej. Zajęli się zorganizowaniem żywności dla strażaków, którzy w trakcie wielogodzinnej pracy mogli, ale nadal mogą, bo akcja dogaszania ciągle trwa, posilić się i odpocząć w wiejskiej świetlicy. Pomogli też koledzy rolnicy, m.in. Walter Chrząszcz z sąsiedniego województwa, który wysłał swoich synów wraz z ładowarką do Budzisk.
- Dziękuję swoim pracownikom za pracę w akcji przez całą dobę oraz innym osobom, które tutaj na miejscu walczą, za co jestem wszystkim ogromnie wdzięczny. Chylę czoła - mówi Nowinom Roman Wiencierz.
Pociechą rolników jest to, że byli ubezpieczeni. Mają nadzieję, że otrzymają pomoc, za którą płacili od lat.
Dawid Machecki
O rolniku z Budzisk pisaliśmy także w artykułach:
- Muuuuusimy być szczęśliwe [reportaż]
- Najnowocześniejsza obora na Śląsku
- Raciborscy hodowcy elitą w kraju
Środową interwencję strażaków opisujemy także TUTAJ i TUTAJ.
Ludzie:
Paweł Macha
Były burmistrz Kuźni Raciborskiej.
Radosław Kasprzyk
Prezes Gminnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Kuźni Raciborskiej, były przewodniczący rady miejskiej w Kuźni Raciborskiej
Komentarze
4 komentarze
Moim zdaniem panele słoneczne zrobiły robotę, mało to pożarów dachów było od tych paneli słonecznych.
Ogromna tragedia ale mi się wydaje że jest jakiś powiatowy podpalacz wprawdzie w różnych regionach powiatu ale zbyt wiele zbieżności wyrazy współczucia dla poszkodowanych.
Mam nadzieję że ubezpieczyciel nie będzie się wykręcał. Głęboko współczuję tragedii
Warto wymienić wszystkich strażaków co pracowali tam przez całą noc a nie dwóch panów.