Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Radosław Ś. ucieszył się na widok żony. Kolejna rozprawa w sprawie zabójstwa policjanta Michała Kędzierskiego

26.10.2022 12:55 | 0 komentarzy | żet

26 października w Sądzie Okręgowym w Rybniku odbyła się czwarta rozprawa w sprawie zabójstwa Michała Kędzierskiego - policjanta z Raciborza, który zginął na służbie. Zeznawali kolejni świadkowie strzelaniny, którzy 4 maja znaleźli się w pobliżu.

Radosław Ś. ucieszył się na widok żony. Kolejna rozprawa w sprawie zabójstwa policjanta Michała Kędzierskiego
 Oprócz świadków, w kolejnej rozprawie wzięli udział oskarżony Radosław Ś. oraz jego żona (w charakterze publiczności). Małżonkowie uradowali się na swój widok po wejściu na salę rozpraw. Na koniec zasmuciła ich wiadomość o ograniczeniu kontaktu telefonicznego (przy zachowaniu prawa do widzeń).
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Kolejni świadkowie zeznają w sprawie zabójstwa Michała Kędzierskiego. Prokuratura oskarża Radosława Ś. o zabójstwo, usiłowanie zabójstwa dwóch kolejnych policjantów, kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, uprawę konopi niewłóknistych oraz posiadanie broni bez zezwolenia (pistolet Glock i automat Skorpion).

Wariat, który jechał pod prąd

Jeden ze świadków, którzy zeznawali podczas rozprawy 26 października, napotkał Radosława Ś. w drodze do Raciborza. - Około 7 rano w Trachach za Sośnicowicami jakaś pani skręcała w lewo na posesję. Pan przebrany za funkcjonariusza wyszedł z pojazdu i doskoczył do samochodu, w którym była ta kobieta. Pomachał rękami, wsiadł z powrotem do samochodu i po chwili mnie wyprzedził - powiedział mężczyzna.

Zachowanie "policjanta" wydało mu się podejrzane. Pojechał za nim. W trakcie podróży kilkakrotnie był świadkiem niebezpiecznych manewrów w jego wykonaniu. Na stacji paliw w Markowicach świadek kupił paliwo, a Radosław Ś. piwo. - Mijałem się z nim w drzwiach wejściowych. Dobrze mu się przyjrzałem. Było z nim coś nie tak. Miał rozbiegane oczy - zapamiętał.

Później świadek widział jeszcze, jak Radosław Ś. wysiadł z samochodu w trakcie postoju przed przejazdem kolejowym. Następnie wsiadł do auta, zjechał na lewy pas i wyprzedził kolumnę pojazdów stojących w korku. - Wtedy straciłem go z pola widzenia, bo ja stałem dalej w korku - dodał. Zaniepokojony mężczyzna skontaktował się z policją i opowiedział o tym, co widział.

Zatrzymać go, ten policjant jest nawalony!

Kolejnym świadek to kierownik stacji paliw w Raciborzu-Markowicach. Radosław Ś. kupił tam piwo rankiem 4 maja (jeszcze przed strzelaniną na ulicy Chełmońskiego w Raciborzu). Miał na sobie strój policjanta.

- Zadał mi pytanie, czy policjantowi nie wolno kupować alkoholu. Wolałam nie wszczynać awantury i powiedziałam, że można

- zeznała kierowniczka stacji benzynowej.

Kobieta zwróciła uwagę na dziwne zachowanie mężczyzny. Wedle jej słów był "poruszony", przestępował z nogi na nogę, odchodził i podchodził do stanowiska kasowego, popędzał kasjerkę, wcisnął się w kolejkę.

Kierowniczka stacji paliw zeznała, że Radosław Ś. całym swoim zachowaniem i niepełnym umundurowaniem nijak nie przypominał policjantów, którzy czasem robili zakupy na stacji paliw.

Kierowniczka stacji paliw zeznała, że Radosław Ś. całym swoim zachowaniem i niepełnym umundurowaniem nijak nie przypominał policjantów, którzy czasem robili zakupy na stacji paliw.

Kierowniczka stacji paliw zauważyła również, że "policjant" miał na nogach zwykłe adidasy, a nie buty policyjne. Poza tym nie przyjechał radiowozem. Pomyślała, że być może jest już po służbie.

- Jak tylko oskarżony wyszedł ze stacji, klienci, którzy byli na stacji, zaczęli wołać: zatrzymać go, ten policjant jest nawalony - dodała.

Był taki rozluźniony

Następny świadek napotkał Radosława Ś. w rejonie ulicy Stalmacha, placu Bohaterów Westerplatte i Bończyka w Raciborzu. Mężczyzna śpieszył się, bo wiózł dzieci do szkoły. Radosław Ś. wysiadł z samochodu, zatrzymał nadjeżdżający z naprzeciwka samochód i skierował go na ulicę Bończyka, następnie podszedł do pracownika zieleni miejskiej, który znajdował się w pobliżu. Po paru minutach wrócił.

- Nie kojarzę, żeby się chwiał czy zataczał, ale był taki rozluźniony, klepnął w plecy pracownika zieleni miejskiej. Wtedy ja już wiedziałem, że on na pewno nie jest policjantem. Cała sytuacja trwała może 2-3 minuty

- zeznał świadek.

Zanim mężczyzna odjechał, zobaczył jeszcze, że kierowca samochodu, którego wcześniej zatrzymał Radosław Ś. zatrzymał się, prawdopodobnie po to, żeby zadzwonić na policję.

Pochwalił się bronią

4 maja z Radosławem Ś. zetknęli się również pracownicy Przedsiębiorstwa Komunalnego w Raciborzu. Jeden z nich kosił trawę, a drugi zdmuchiwał resztki z chodnika. Radosław Ś. uchylił szybę w samochodzie i gestem zatrzymał pracownika koszące trawę. Następnie dał mu znak, by odjechał. 

W pewnym momencie pracownik z dmuchawą również zauważył samochód osobowy, którym poruszał się Radosław Ś. Wysiadł z niego policjant, który próbował zatrzymać nadjeżdżający samochód. Policjant zawołał do pracownika zieleni miejskiej: No chodź tutaj!

- Nie wiedziałem, czy w pracy muszę mieć maskę. Myślałem, że o to chodzi. Pracowałem dalej. Potem on podszedł do mnie. Szczegółów rozmowy nie pamiętam... Chwalił się, pokazywał stopnie oficerskie. Powiedziałem, że to nie jest byle co. No i pochwalił się też bronią. Objął mnie, podprowadził mnie pod budynek, w takie jakby ustronne miejsce. Potem podciągnął bluzę - za paskiem spodni miał broń. Nie przyszło mi do głowy, że to nie jest policjant

- zeznał świadek.

Mężczyzna zapamiętał, że Radosław Ś. był lekko czerwony na twarzy, ale nie wyczuł od niego woni alkoholu. Nie zauważył też, żeby Radosław Ś. miał się zataczać. - W stosunku do mnie ten mężczyzna nie był agresywny - dodał. Świadek nie chciał utrzymywać kontaktu z umundurowanym rozmówcą - zajął się swoją pracą, a osoba w mundurze policjanta wróciła do samochodu.

Mężczyzna zapamiętał, że Radosław Ś. był lekko czerwony na twarzy, ale nie wyczuł od niego woni alkoholu. Nie zauważył też, żeby Radosław Ś. miał się zataczać. - W stosunku do mnie ten mężczyzna nie był agresywny - dodał. Świadek nie chciał utrzymywać kontaktu z umundurowanym rozmówcą - zajął się swoją pracą, a osoba w mundurze policjanta wróciła do samochodu.

Wstała do pracy wcześnie rano

Dla pani Alicji 4 maja zaczął się jak każdy inny dzień. Raciborzanka wstała wcześnie rano, bo pracę w Spółdzielni Mieszkaniowej Nowoczesna zaczynała o 5.30.

Około 8.00 usłyszała odgłos strzałów. - Zatrzymałam się, bo się wystraszyłam. Z góry ktoś krzyczał, chyba z czwartego piętra, żeby zadzwonić na policję - zeznała sprzątaczka w Sądzie Okręgowym w Rybniku 26 października.

Pracowniczka "Nowoczesnej" nie widziała dokładnie całej sytuacji, bo widok ograniczały krzaki. - Jak wyszłam z klatki, to już było dużo ludzi... Policja była, ogradzali już cały teren - dodała.

Pani Alicja nie zna Radosława Ś. Nie znała również Michała Kędzierskiego. - Po tym wszystkim dużo o nim mówili w Raciborzu, że to był wspaniały policjant - powiedziała przed sądem.

* * *

26 października Sąd Okręgowy w Rybniku zdecydował również o przedłużeniu środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu Radosława Ś. 


Zobacz również: