- Jastrzębie-Zdrój
- Racibórz
- Region
- Rybnik
- Wodzisław Śląski
- Żory
- Wiadomości
- Konsument
- Informacje
- Jastrzębie Online
Chcesz ogrzewać dom drewnem? To najtańsze paliwo, ale jego pozyskanie i użycie nie jest takie proste
Gaz, węgiel, pellet, a może pompa ciepła? Ludzie, którzy stoją właśnie przed koniecznością wyboru rodzaju ogrzewania, mają mocny ból głowy. Bo na co w obecnej sytuacji kryzysu energetycznego postawić? Co będzie dostępne i przez co nie zbankrutujemy? Głowią się również ci, którzy doszli do wniosku, że konieczny jest montaż alternatywnego źródła ciepła. Coraz częściej słychać głosy, że obecnie najbezpieczniejszym rozwiązaniem (choć wcale nie najłatwiejszym i najprostszym) jest biomasa. Nie ta w postaci pelletu, a drewna kawałkowanego. Bo choć ceny drewna wzrosły o ponad 100%, to i tak jest to najtańszy dziś opał.
Drewno: emisyjne czy nie?
Zacznijmy od tego, że wbrew czarnemu PR-owi drewno, obok pomp ciepła, jest jedynym nieskoemisyjnym i neutralnym klimatycznie źródłem ciepła dostępnym u nas zimą. O ile stosowane jest w kotłach spełniających odpowiednie normy (najlepiej kotłach zgazowujących drewno) z dołączonym buforem ciepła. Spalanie drewna oczywiście oznacza emisję dwutlenku węgla do atmosfery, podobnie jak w przypadku innych paliw kopalnych. Tyle, że należy rozróżnić emisję z paliw kopalnych od emisji z paliwa odnawialnego, jakim jest drewno. Jak tłumaczy portal Czysteogrzewanie.pl, węgiel z paliw kopalnych pochodzi spod ziemi, gdzie był uwięziony przez miliony lat, a spalając paliwa kopalne zwiększamy ilość węgla w atmosferze. Z kolei węgiel z biomasy pochodzi z atmosfery i do niej wraca – został z niej pobrany na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat (szybki cykl węglowy) – jego powrót do atmosfery nie zwiększa ogólnej ilości węgla, który jest "w obrocie". Jeśli ktoś jest bardziej zainteresowany tym tematem, to po szczegóły odsyłamy do wspomnianego portalu Czystepowietrze.pl
Kocioł na drewno nie taki tani
Czy jednak ogrzewanie drewnem jest w ogóle możliwe? Dla wielu osób temat jest zamknięty. Po wymianie źródeł ciepła, nie mają możliwości korzystania z drewna kawałkowanego. Taką możliwość mają jedynie osoby posiadające jeszcze starsze kotły zasypowe, nowe kotły bez automatycznych podajników (np. wspomniane zgazowujące drewno), posiadacze kominków i kóz. Ewentualnie ci, którzy noszą się z zamiarem wymiany źródła ciepła i rozpatrują np. kotły na drewno. Te ostatnie niestety bardzo zdrożały. Za stosunkowo proste urządzenie spełniające odpowiednie normy zapłacimy dziś w przedziale 7-10 tys. zł, a czasem nawet więcej. Do tego trzeba będzie doliczyć koszt zakupu buforu, bez którego taki kocioł nie osiągnie zakładanych parametrów niskoemisyjności. Kocioł zgazowujący drewno (taki kocioł sam z dostarczonego do komory drewna „produkuje” gaz drzewny, który następnie jest w nim spalany) będzie jeszcze droższy. Jego cena będzie się wahać w przedziale 15-20 tys. zł (kotły polskich producentów) a najlepsze urządzenia mogą kosztować nawet 30 tys. zł i więcej (np. czeskiej firmy Blaze Harmony).
Dlaczego drewno musi być suche?
A co z samym dostępem drewna? Tu temat jest niemniej skomplikowany. W najlepszej sytuacji są posiadacze własnych lasów. Po uzyskaniu zgody na wycinkę, mogą w zasadzie samodzielnie pozyskiwać drewno. O ile oczywiście mają odpowiednie umiejętności, siły, chęci i czas, bo samodzielne pozyskiwanie drewna, to proces skomplikowany. Zaczyna się od ścięcie drzewa, jego podzielenia na części zdatne do transportu, samego transportu, następnie pokawałkowania na szczapy mieszczące się w kotle. To sporo roboty. Do tego potrzebny jest czas na sezonowanie, bo drewno musi wyschnąć, tj. jego wilgotność musi spaść do poziomu 20%. Sezonowanie zajmie od roku do dwóch lat (w zależności od rodzaju drewna), w sprzyjających warunkach, przy miękkim drewnie, być może nieco krócej.
Dlaczego akurat wilgotność drewna nie może przekraczać 20%? Wartość ta z jednej strony wynika z zapisu uchwały antysmogowej, a z drugiej strony ze zdrowego rozsądku. Po prostu czym wyższa wilgotność drewna, tym więcej energii w kotle zużyjemy do jej odparowania, co oznacza, że zostanie jej mniej do samego ogrzewania. Poza tym wilgotne drewno emituje zwiększoną ilość spalin i niszczy urządzenie grzewcze.
Gdzie jeszcze po drewno?
Jeśli ktoś potrzebuje drewna opałowego, a nie ma własnego lasu (ba, mało kto ma), ale ma siły i chęci na tzw. samowyrób, to może udać się do leśniczego po... "Chrust plus". To hasło stało się popularne za sprawą propozycji rządowych, by Polacy, którzy mają problem z dostępem do węgla, poprawili swoją sytuację tzw. gałęziówką. Choć na przełomie wiosny i lata wokół tej propozycji było sporo zamieszania, to nie jest ona niczym nowym. Tzw. samowyrób drewna jest możliwy w Lasach Państwowych od lat. Co nie znaczy, że sprawa jest prosta. Po pierwsze na samowyrób musimy uzyskać zgodę leśniczego, który wskaże nam też obszar, na którym można prowadzić zbiórkę drewna (zazwyczaj odpadów pozostawionych po ścinkach dla przemysłu, ewentualnie drewna po tzw. trzebieżach - nie ma opcji samodzielnej ścinki w lesie!). Jak już otrzymamy zgodę leśniczego, możemy przystąpić do zbierania drewna, które trzeba poukładać na odpowiednich stosach, po to by leśniczy mógł je pomierzyć, tj. oszacować ile tego drewna zebraliśmy i ile musimy za nie zapłacić. Ceny nie są wygórowane. Pisaliśmy o nich w artykule "O co chodzi z tym chrustem. Czy można zbierać gałęzie?" https://www.nowiny.pl/informacje/193348-o-co-chodzi-z-tym-chrustem-czy-mozna-zbierac-galezie.html
Podkreślmy raz jeszcze - samodzielna wycinka oraz samowyrób drewna nie są propozycjami dla każdego. Prostszym rozwiązaniem jest zakup gotowego już drewna w nadleśnictwie, ale też nie będzie to drewno pokawałkowane, a jedynie przygotowane do transportu, który musimy zorganizować we własnym zakresie. Najprostszym rozwiązaniem jest zakup drewna w składzie opału. Tu dostaniemy drewno już w kawałkach, a jeśli kupimy go większą ilość, to zostanie również dowiezione. Za takie drewno naturalnie zapłacimy też najdrożej.
Ceny w górę o ponad 100 procent
Przejdźmy zatem do cen. Drewno, podobnie jak inne rodzaje opału podrożało i to dramatycznie. Szacuje się, że w składach drewna i lasach prywatnych ceny poszły w górę o 100% i więcej. Jak sprawdziliśmy na terenie jednego ze składów na terenie powiatu wodzisławskiego, ceny wahają się od 650 do 750 zł za metr sześcienny (olcha, brzoza, dąb, grab, buk, jesion). 450 zł zapłacimy za świerk i sosnę, które jednak nadają się tylko do palenisk zamkniętych. Trzeba się zapisywać z szansą na dostawę pod koniec października, może ciut szybciej. - Pracujemy już po 12 godzin, żeby nadążyć za popytem - mówi właściciel składu.
Cennik łaskawy, ale drewna nie ma
Za to w Lasach Państwowych (np. Nadleśnictwo Rybnik) ceny drewna opałowego (klasy S4) pozostały bez zmian. Metr sześcienny drzew iglastych kupimy za 135 zł. Drewno z drzew liściastych kształtuje się na poziomie 172 do 184 zł. Problem w tym, że drewna... nie ma. Ilość drewna przeznaczona przez Lasy Państwowe na sprzedaż klientom indywidualnym to ledwie kilka procent ogółu pozyskiwanego przez Lasy drewna. Większość trafia do przemysłu. Tymczasem, jak słyszymy od leśniczych, do których dzwoniliśmy w nadleśnictwach Rybnik i Rudy Raciborskie, zainteresowanie w tym roku drewnem opałowym jest ogromne. Efekt jest taki, że w niektórych leśnictwach drewna albo nie ma i nie będzie, bo plany gospodarcze na ten rok zostały już zrealizowane, albo - jeśli trwa jeszcze produkcja drewna i trafia ono do magazynów - schodzi na pniu i po prostu trzeba mieć szczęście, żeby na jakieś dostępne drewno opałowe trafić. - Ludzie po prostu ciągle dzwonią i pytają o drewno - słyszymy jednego z leśniczych.
Ile potrzeba drewna do ogrzania domu?
Cena to jedno, ale ile zużyjemy drewna na ogrzanie domu w sezonie grzewczym? Wszystko zależy od powierzchni domu i od tego jaki to dom: czy i jak ocieplony. Autor portalu Czysteogrzewanie.pl przyjął, że na ogrzanie 100 m2 dobrze ocieplonego domu potrzeba 3,5 m3 (albo 5 m przestrzennych) dobrego drewna opałowego. Dom nieco gorzej ocieplony (5 cm izolacji ścian, nowe okna) potrzebował będzie 5,5 metra sześciennego drewna (albo 8 m przestrzennych) na każde 100 m powierzchni. Stary i nieocieplony dom potrzebował będzie aż 12 m3 (lub 17 m przestrzennych) drewna. Jak więc widać, zmiennych jest wiele, a i tak sporo zależeć będzie od tego, jaki komfort termiczny odpowiada mieszkańcom ogrzewanego drewnem domu.
Artur Marcisz
Komentarze
7 komentarzy
@Zbuj Czesi palą gazem. Nie wierzysz to zimą przejedź się do Bohumina, Hlucina czy Karviny. Nie musisz nawet dalej. Prawie zero smrodu. A 20-30 lat temu było to co u nas. No ale Czesi gonią Europę. Polska nadal ma bliżej do Azji...
A co ma do tego kosciol? Z kogos tu wychodzi teczowa milosc do wszystkich, do wszystkich oprocz chrzescijan.
Dla kolegi informacji: Czesi to chyba najbardziej laicki kraj na swiecie i tak samo pala byle czym. Oni nie ogladali TVNu wiec nie wiedza ze to Kaczor im kazal.
To tylko pokazuje jak Boland jest zacofany.
Jeszcze wiecej lekcji religii i pociskania ciemnoty.
Im drozej legalnie tym wiekszy interes niegalny.
Poza tym, palenie wszystkiego to stara tradycja hanysow. Oni sami mowia o segregacji ale ich segregacja to: to co sie pali i pozostale.
Przed zimą wytną ok 20 procent lasów z przeznaczeniem tylko na opał. I to najczęściej blisko obszarów chronionych (a nawet i w obszarach chronionych). Dodajmy "dziką wycinkę" i mamy przepis na katastrofę ekologiczną (a tym bardziej, że "mamy palić wszystkim - tylko nie oponami"). Poczekajmy na mrozy - i ci co wywozili śmieci do lasu - sami je przywiozą...
To teraz cała sekta boga antysmoga będzie udzielała "dobrych rad" ofiarom swojej bezgranicznej głupoty? Pyszne - trolujecie sami siebie?
Bardzo dobrze, że ceny drewna wzrosły bo to zbyt cenne obiekty aby je przeznaczać na opał. Czym droższe drewno tym mniejsza pokusa aby je używać na opał jak w średniowieczu kiedy człowiek nie znał innej możliwości ogrzania się poza ogniskiem i paleniskiem z chrustu i drewna.