Wtorek, 21 maja 2024

imieniny: Kryspina, Wiktora, Jana

RSS

Na cmentarzu przeżyli szok. „Grób to nie tylko dziura w ziemi”

06.09.2022 08:17 | 13 komentarzy | ska

Czas żałoby i moment pogrzebu to dla rodziny zmarłego zawsze mieszanka emocji. Okazuje się, że spotęgować je może dodatkowo widok grobu i jego otoczenia. Tak było w przypadku rodziny z Jastrzębia-Zdroju, która chciała pochować ojca i męża. - Najbardziej było mi żal mamy, bo zastany widok był druzgocący – mówi nam Maciej Kanik, który 4 sierpnia pochował ojca.

Na cmentarzu przeżyli szok. „Grób to nie tylko dziura w ziemi”
Czy tak powinien wyglądać grób i jego otoczenie?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na cmentarzu przeżyli szok. „Grób to nie tylko dziura w ziemi”

Śmierć taty był dla pana Macieja dużym ciosem, zresztą, jak dla innych członków rodziny. Postanowili więc wyprawić godną, choć skromną ceremonię. - Sprawy formalne załatwiliśmy w firmie pogrzebowej, opłaciliśmy także grabarza. I to, jak się później okazało, był błąd. To, co zastaliśmy po przyjściu na cmentarz, było dodatkową traumą. Otoczenie grobu wyglądało jak pobojowisko, ze śmieciami, a sama dziura na urnę była przykryta fragmentem płyty, jakby przed chwilą wyjętej ze śmietnika. Zresztą obok leżały inne jej kawałki. Czy taki widok powinna zastać rodzina, która właśnie straciła bliskiego? Ktoś chyba zapomniał, na czym polega jego robota. Tym bardziej, że grabarz za usługę liczy sobie niemało. Grób to nie tylko dziura w ziemi – podkreśla pan Maciej, który postanowił, że nie zostawi tak sprawy. - Później kontaktowałem się jeszcze z grabarzem, aby uprzątnął to pobojowisko i zrobił porządek z kwiatami. Musiałem przypominać się kilkakrotnie. Brak mi słów. Obawiam się, że pogrzeb w naszej rodzinie nie był jedynym takim przypadkiem – dodaje.

Robota konkurencji?

O wyjaśnienie sytuacji poprosiliśmy grabarza Józefa Kocura. - To sprawka konkurencji, zna pan to – stwierdził od razu jastrzębski grabarz, zaznaczając, że od 40 lat pracuje w zawodzie. Po wyjaśnieniu naszego dziennikarza, że sprawa dotyczy prawdziwego pochówku i rodziny, grabarz nie zmienił narracji, dalej sugerując działania rzekomej konkurencji i tłumacząc się przy okazji zapracowaniem zarówno jego, jako właściciela firmy, jak i jego pomocnika. Stwierdził także, że nie sposób przy każdym kolejnym pochówku używać nowej płyty do zabezpieczenia wykopu. - No, wiem o co chodzi – powiedział w końcu w rozmowie z dziennikarzem, ale nie kontynuował wyjaśnień.

Skargi były już wcześniej

Jak udało nam się dowiedzieć w administracji cmentarzy Jastrzębskiego Zakładu Komunalnego, pogrzeb z 4 sierpnia nie był jedynym, po którym rodzina miała zastrzeżenia do pracy grabarza. - Mieliśmy już wcześniej przypadki skarg. To jest jednak tak, że to rodzina zleca firmie grabarskiej wykonanie usługi. Grabarz nie jest naszym pracownikiem. To podobny przypadek, jak wykonanie pomnika przez firmę kamieniarską. Rodzina zleca wykonanie usługi, a firma ją wykonuje. My udostępniamy miejsce – słyszymy w JZK. Przy okazji zapytaliśmy o wspomnianą przez grabarza konkurencję. - Nie da się ukryć, że wspomniana firma wiedzie prym, choć nie ma monopolu. Nie ma jednak na rynku większej liczby takich firm – wyjaśnił nam pracownik administracji cmentarza komunalnego.

Brak szacunku

Niewątpliwie zaistniała sytuacja nie powinna mieć miejsca, z uwagi na szczególny charakter branży. - To dla każdej rodziny wyjątkowo trudny moment, więc moim zdaniem należy zachować pełen profesjonalizm i powagę. Podczas ceremonii nie może być miejsca na wpadki, bo wiele z uczestniczących w pogrzebie osób ma już zszargane nerwy. Tym bardziej dziwię się, że pan grabarz pozwolił sobie na takie podejście i brak szacunku dla zmarłego. Chciałbym, aby inne rodziny nie musiały przeżywać tego, co my. Dlatego mam nadzieję, że taka sytuacja już się nie powtórzy – podsumowuje Maciej Kanik.