środa, 9 października 2024

imieniny: Arnolda, Dionizego, Sybilii

RSS

27.01.2021 08:32 | 8 komentarzy | kb

27 stycznia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Holokaustu. Warto właśnie w tym dniu przypomnieć o męczennikach z obozu zagłady  Auschwitz-Birkenau, których kolumna przechodziła w styczniu 1945 roku przez Jastrzębie. Katarzyna Gibes, nauczycielka historii w ZS Nr 2 od lat podejmuje działania edukacyjne związane z tą problematyką. W przedsięwzięciach oprócz uczniów "Korfantego" bierze udział także młodzież z ZS 6 z Lidią Różacką, nauczycielką języka polskiego. 

"Trzeba ratować ludzi..."
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Warto przywołać te słowa wypowiedziane przez Gertrudę Mołdrzyk, jastrzębską Sprawiedliwą, w pewien  mroźny, styczniowy wieczór 1945 roku.  Jej mąż Erwin właśnie oznajmił, że w stodole znajdują się dwie zmarznięte więźniarki, uciekinierki z kolumny ewakuacyjnej do Loslau (dzisiejszego Wodzisławia). Czy pojawiły się wątpliwości, wahanie? Chyba nie, skoro od razu zadaniem numer jeden stało się znalezienie cywilnych ubrań i spalenie pasiaków.

Sima i Malka  Dafner, dwie siostry z Sosnowca ,były wszechstronnie wykształcone, świetnie znały polską literaturę. Raczej nie doszłyby wtedy do Loslau. Były wyczerpane, na nogach pojawiły się ślady odmrożeń. Przeżyły dzięki bohaterstwu prostych, skromnych ludzi, którzy nie oczekiwali podziękowań ani zaszczytów. Kiedy w latach 80-tych  obie siostry czyniły starania o uhonorowanie Mołdrzyków w Instytucie Yad Vashem, żałowano jedynie,że Erwin Mołdrzyk nie dożył  tego szczęśliwego momentu. Często martwił się o losy Simy i Malki, zastanawiał się, czy przeżyły trudne lata powojenne.

Na medalu, który odbierała w Jerozolimie pani Gertruda, znajduje się napis z Talmudu – „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”, widać też ręce chwytające linę ratunkową oplecioną drutem kolczastym.

Według publikacji wydawanych przez Towarzystwo Opieki nad Oświęcimiem, Jastrzębie należy do miejscowości, których mieszkańcy udzielili ewakuowanym więźniom spontanicznej i szerokiej pomocy, mimo grożących represji.

Jeszcze w ubiegłym roku, przed pandemią, odbywały się liczne uroczystości przypominające o ofiarach Marszu Śmierci i o tych, którzy nie zawahali się podać więźniom pomocnej dłoni. Wieloletnią tradycję ma jastrzębski Rajd PTTK, natomiast   ZS Nr 2 i ZS Nr 6 organizowały spotkania z uczestnikami Rajdu Szlakiem Marszu Śmierci Oświęcim – Wodzisław. To właśnie w ubiegłym roku uczniowie obu szkół zgromadzeni w holu ZS Nr 2, mogli wysłuchać  wzruszających relacji  wnuczki Mołdrzyków – pani Danuty Matyjasik, a także prawnuczki – pani Edyty Matyjasik – Pasek.

Zamierzaliśmy kontynuować i rozszerzyć formułę tych spotkań, korzystając także z pomocy Rady Osiedla Jastrzębie Górne  i Dolne, współorganizatorów uroczystości. Niestety, pandemia  sprawiła, że stało się to niemożliwe. Nie znaczy to jednak, że zaprzestano wszelkich działań upamiętniających Marsz Śmierci.

Pozostała edukacja, filmy, literatura.  Indywidualnie zapalamy znicze na mogiłach  ofiar, nie zapominamy o grobie Mołdrzyków, a także Heleny Królik – zapamiętamy na zawsze  jej relacje o tamtym styczniu…

Sięgamy też do naszych szkolnych archiwów, zdjęć, relacji z wycieczek –przed pandemią uczniowie  ZS Nr 2 i ZS Nr 6 odwiedzali Izbę Pamięci  byłego Arbeitslager  Golleschau (Goleszów). Część więźniów tego podobozu  szła  w marszu przez Jastrzębie – Zdrój, między innymi malarz Jean Bartischan, jego rysunki o tematyce obozowej można obejrzeć w Muzeum Auschwitz – Birkenau.

W książce „Ludzie tej ziemi” swoje wspomnienia przedstawił   Józef Musioł, badacz zbrodni hitlerowskich. W styczniu 1945 roku miał 12 lat, przytoczmy jego relację:

„Pamiętam, było to w styczniu 1945 roku. Przez Jastrzębie w kierunku Wodzisławia Śląskiego ciągnął niecodzienny pochód – pochód śmierci. Szli więźniowie z Oświęcimia, pędzeni niby bydło. Ubrani w łachmany, z nogami owiniętymi w szmaty, jak cienie posuwali się naprzód. Czasem szeptem zamieniali kilka słów w przeróżnych językach.(…)

Przerażony znieruchomiałem za przydrożnym drzewem. W pewnej chwili zauważyłem, że jeden z więźniów padł na ziemię. Usiłował jeszcze złapać się kogoś lub czegoś, ręce na ułamek sekundy zawisły w przerażającym geście, wyrażającym błaganie o pomoc i protest. Gdy runął, padł strzał(…).”

 Nadal bardzo ważnym źródłem wiedzy  jest  broszura  „Marsz Śmierci” autorstwa  nieocenionego społecznika  Jerzego Fudzińskiego. Zebrane przez niego relacje świadków są wstrząsające, ale zarazem bezcenne. Może warto byłoby wznowić tę wartościową, stworzoną z takim poświęceniem publikację?

 Zrezygnowaliśmy dziś z uroczystości zbiorowych, ale wzbogacanie wiedzy o Marszu Śmierci jest najlepszą formą upamiętniania tego wydarzenia, a także hołdem dla ofiar i tych, którzy ratowali życie więźniów, narażając własne.

 

Katarzyna Gibes