Sobota, 21 grudnia 2024

imieniny: Tomasza, Piotra, Tomisława

RSS

Niebezpiecznie na drogach. Wina kierowców czy pieszych?

09.01.2019 02:22 | 19 komentarzy | kb

Padał intensywnie deszcz. Samochód z dużym impetem uderzył w drzewo. Jedna z kobiet poniosła śmierć na miejscu. To jeden z tragicznych wypadków drogowych, do którego mogło nie dojść. Lekkomyślność zadecydowała o czyjejś śmierci.

Niebezpiecznie na drogach. Wina kierowców czy pieszych?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Można stracić życie w samym środku miasta, w biały dzień. Nie chodzi tutaj o napad czy pobicie, ale o… najzwyklejsze przejście dla pieszych. Przejeżdżający na czerwonym świetle samochód albo wymijający inne auta, które zatrzymały się, aby przepuścić ludzi, igra z ludzkim życiem. Bywa, że kończy się to tragicznie.

Po ostatnich niebezpiecznych zdarzeniach na przejściach dla pieszych jastrzębianie rozpoczęli dyskusję  - „kogo bardziej wina”, pieszych czy kierowców? A więc kogo? Najlepiej o zdanie zapytać specjalistę, czyli policjanta, który od lat pracuje w ruchu drogowym - aspiranta sztabowego Roberta Szablickiego z Komendy Miejskiej Policji w Jastrzębiu-Zdroju.

fot. Policja.pl

- Obie strony, zarówno piesi jak i kierujący ponoszą odpowiedzialność za to, co dzieje się na drodze, za swoje bezpieczeństwo. Mimo wszystko to kierowcy są tymi, na których spoczywa obowiązek znajomości Kodeksu ruchu drogowego i stosowanie go w praktyce. Pamiętajmy, że prowadząc nieodpowiednio samochód o wadze jednej czy kliku ton można zabić czy poważnie ranić człowieka - podkreśla policjant.

Jakie są więc największe winy kierowców - sprawców wypadków drogowych. Policjant z wydziału ruchu drogowego wylicza: brak dostosowania prędkości do warunków panujących na drodze, nie udzielenie pieszemu pierwszeństwa na oznakowanym przejściu dla pieszych, brak należytej ostrożności w czasie przejeżdżania przez przejście.

- Kierowca musi mieć świadomość, że w każdej chwili na przejściu dla pieszych może pojawić się człowiek, a jego zachowanie może być nawet nieracjonalne i trzeba być przygotowanym na taką ewentualność.  Przepisy nakazują zwolnić przed przejściem, nawet, gdy nikt się na nim nie znajduje. Jeżeli nawet nieostrożny przechodzień nagle wtargnie tuż przed samochód, to mniejsza prędkość może zadecydować o jego przeżyciu lub rodzaju odniesionych obrażeń  - mówi asp. sztab. Szablicki.

Miasto daje pieniądze na piece

Miasto daje pieniądze na piece

Fot. Śląska Policja

Jednak trzeba pamiętać, że jest również druga strona medalu. I ruch drogowy rządzi się nie zawsze przepisami kodeksowymi.

Pieszy, nawet, kiedy ma prawo do tego, aby z zachowaniem pierwszeństwa wejść na pasy, musi mimo to rozejrzeć się, czy nie nadjeżdża samochód. Cóż z tego, że człowiek może przejść na drugą stronę jezdni, kiedy zostanie z impetem potrącony.

- Trzeba zawsze zachować ograniczone zaufanie do kierujących. Pamiętajmy, że wśród nich nierzadko zdarzają się osoby ignorujące przepisy. Wówczas pieszy narażony jest na niebezpieczeństwo, nawet na utratę życia. Dla własnego więc dobra powinien wejść na jezdnię - nawet przy zapalonym zielonym świetle - upewniwszy się, że nic nie nadjeżdża. Marna to satysfakcja, kiedy sąd ukarze kierowcę, a poszkodowany będzie poważnie ranny lub nawet nie będzie żyć - przekonuje jastrzębski policjant.

Piesi też nie są bez winy. Pod koniec ubiegłego roku, w listopadzie, głośna była sprawa potrącenia na ulicy Podhalańskiej nastolatka, który wtargnął na jezdnię, mając na głowie kaptur, zasłaniający widoczność. Chłopak nawet nie obejrzał się czy coś nie jedzie. Został potracony przez samochód i trafił do szpitala.

Zdarza się też, że kierowcy tracą panowanie nad pojazdem i uderzają w bogu ducha winnych przechodniów. Co jest tego powodem, bo raczej trudno uwierzyć, że celowa zła wola. Może przyczyn takich sytuacji należałoby szukać w niewystarczających umiejętnościach prowadzenia pojazdów.

- Na pewno jest w tym stwierdzeniu nieco prawdy. Egzaminy na prawo jazdy zazwyczaj odbywają się w warunkach dobrych, łatwych do przewidzenia. Przeważnie zdający nie musi wykazać się opanowaniem pojazdu w warunkach zimowych czy, na przykład przy oblodzonej jezdni, albo podczas intensywnych opadów deszczu. Właśnie w takie dni mamy w jastrzębiu najwięcej stłuczek, kolizji czy wypadków - mówi asp. sztab. Robert Szablicki.

Jakby tragicznym potwierdzeniem tych słów był wypadek, do jakiego doszło w ubiegłym roku. Dwie jastrzębianki wracały z pracy w Żorach do domu. Padał intensywnie deszcz. Samochód z dużym impetem uderzył w drzewo. Jedna z kobiet poniosła śmierć na miejscu. A wystarczyło po prostu zwolnić…

Katarzyna Barczyńska-Łukasik