Poniedziałek, 28 października 2024

imieniny: Szymona, Tadeusza, Judy

RSS

Lekarz z Jastrzębia wspomina misję w Gwatemali

03.01.2014 10:20 | 12 komentarzy | raf

- Warunki były ciężkie, temperatura dochodziła do prawie 40 stopni. Jednemu z nas nie udało się ustrzec przed dengą - wspomina Tomasz Pohaba, lekarz z Jastrzębia, który uczestniczył w misji w Gwatemali.

Lekarz z Jastrzębia wspomina misję w Gwatemali
Tomasz Pohaba z lewej
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Kolejna z misji rozpoczęła się 16 października 2013 roku a skończyła 18 listopada. Tomasz Pohaba wspomina, jak lekarze pomagali ludności z okolic La Tinta.

- Przyjmowaliśmy pacjentów w niewielkim szpitalu, powstałym przed 2 laty przy materialnym wsparciu Mayaniquel. Nasz pobyt poprzedzony był kampanią informacyjną przez lokalne radio, ogłoszenia w kościołach i na ulicach o naszym przyjeździe, ale ze względu na "intymny" charakter jakiego dotyczyła nasza opieka medyczna, spotkaliśmy się na początku z dużą rezerwą i podejrzliwością ze strony pacjentów - wspomina Tomasz Pohaba, który jest lekarzem w trakcie specjalizacji z urologii, a ponadto jest także specjalistą anestezjologii i intensywnej terapii.

Lekarzom szybko udało się pokonać obawy lokalnej społeczności. Pojawiało się coraz więcej pacjentów. - Przez pierwsze 8 dni koncentrowaliśmy się na selekcji pacjentów pod kątem leczenia operacyjnego. Na bieżąco leczyliśmy także inne stany wymagające pilnej interwencji operacyjnej - mówi Pohaba.

- Przy współpracy z lekarzami z Kuby rozpoczęliśmy jeszcze intensywniejszą pracę, przyjmując między wykonywanymi operacjami po 40 pacjentów. Warunki były ciężkie, temperatura niejednokrotnie dochodziła do prawie 40 stopni, co przy 100-procentowej wilgotności, było bardzo dokuczliwe. Jednemu z nas nie udało się ustrzec przed denga, która oprócz malarii w tej okolicy często występuje i przebiega niejednokrotnie bardzo dramatycznie - wspomina lekarz.

Polacy musieli być niezwykle ostrożni, żeby nie marnować niewielkich zasobów. - Mieliśmy świadomość jak wielka na nas ciąży odpowiedzialność, brak możliwości zabezpieczenia w postaci krwi, skromnego wyposażenia w sprzęt, sali operacyjnej, dyscyplinował nas do wielkiej rozwagi podczas operacji. Nie raz po znieczuleniu pacjenta, myłem się do zabiegu, a w tym czasie pielęgniarka sprawowała opiekę anestezjologiczną - mówi Pohaba.

Warunki szpitala nie były idealne. Jak mówi Tomasz Pohaba, niejednokrotnie w szpitalu pojawiały się karaluchy i inne insekty - dwukrotnie większe niż w Polsce. - Wbrew naszym obawom, udało się nam ustrzec przed zakażeniami około operacyjnymi. Nie małym wyzwaniem było porozumienie się w języku Kekchi za pośrednictwem personelu szpitala, tłumaczono nam na hiszpański, angielski i w odwrotnym kierunku, a niejednokrotnie posiłkowaliśmy się rękoma i rysunkami - wspomina anestezjolog.

Uczestnicy misji są niezwykle zadowoleni ze swojej pracy. - Pomimo ciężkich warunków pracy, licznych chwil pełnych emocji na sali operacyjnej pobyt ten przyniósł nam wielką satysfakcję. Zdołaliśmy pomóc w licznych przypadkach onkologicznych i położniczych, gdzie takiej pomocy lokalna ludność była pozbawiona - podsumowuje Tomasz Pohaba.