Żołnierze Wyklęci w Raciborzu. Dlaczego warto ich upamiętnić? [LIST DO REDAKCJI]
Komitet Budowy Pomnika Żołnierzy Wyklętych w Raciborzu przesłał do redakcji Nowin artykuł. - Najwyższy już czas, by upamiętnić i uhonorować ludzi drugiej konspiracji i przywrócić pamięć o nich - zaznacza Beno Benczew reprezentujący Komitet.
Między pamięcią a zapomnieniem, rzecz o Żołnierzach Wyklętych w Raciborzu
W czasie gdy w Polsce rozpoczęto przywracanie pamięci o ludziach powojennej konspiracji, nikt nie przypuszczał, że żołnierze niezłomni byli związani z naszym miastem. W czasach III Rzeszy istniała u nas Armia Krajowa, choć był to swoisty ewenement. Wiemy przecież, że od początku XX wieku Niemcom skutecznie udało się wypchnąć polskie elity z terenu ziemi raciborskiej, a mimo to w czasach hitlerowskich zaistniał zorganizowany opór.
Konspiracja
Tutejsze struktury konspiracyjne w czasie wojny podlegały inspektoratowi rybnickiemu AK, był to obwód zewnętrzny Racibórz dowodzony przez Serafina Myśliwca ps. „Krwawnik”. Po zajęciu Śląska w 1945 roku przez Armię Czerwoną rozpoczęły się represje i wprowadzanie komunizmu. Po wypełnieniu ustaleń Stalina ze zwycięskimi państwami zachodu Racibórz włączono do utworzonej przez Moskwę Polski Ludowej. Drugi agresor Rzeczpospolitej z września 1939 zastosował bezwzględną politykę zwłaszcza wobec polskich patriotów.
Czerwone więzienie
Od samego początku ważnym miejscem na mapie czerwonego terroru stało się raciborskie więzienie. Najpierw było wykorzystywane przez Sowietów, między innymi do najważniejszych super tajnych operacji prowadzonych na terenie Czechosłowacji. To właśnie pod Raciborzem lądowały samoloty z czeskiej Pragi, z których to konwojowano „wrogów ludu” wprost za mury więzienia, by następnie również drogą lotniczą przerzucić ich do Moskwy.
Gdy Sowieci w 1946 przekazali w końcu więzienie przedstawicielom rządu lubelskiego, stało się ono miejscem, o którym mówiono ze zgrozą. Szybko zapełniło się skazanymi. Umieszczano tu dwie kategorie skazanych, byli to Niemcy odpowiadający za zbrodnie wojenne oraz polscy patrioci, którzy stanęli na drodze wprowadzenia w Polsce „demokracji”. Jak wówczas mówiono byli: „zaplutymi karłami reakcji”, „faszystami” „współpracownikami Gestapo” itp. W Centralnym Więzieniu w Raciborzu przeważali dawni hitlerowcy, którzy narzucili swoje więzienne, nieformalne prawa pozostałym, co było na rękę strażnikom. Sytuacja więźniów politycznych była tragiczna. Stworzono warunki przypominające sowieckie kolonie karne: niedożywienie, przemoc, bród oraz szereg chorób wyniszczały skazanych. Dodajmy, że jednym z ówczesnych naczelników więzienia był Salomon Morel oskarżony w III RP o zbrodnie przeciw ludzkości. Zarzucano mu doprowadzenie do masowych zgonów Niemców w obozie „Zgoda” w Świętochłowicach. Uniknął odpowiedzialności, uciekając z kraju i dożył sędziwego wieku w Tel Awiwie.
Tajemnica cmentarza Jeruzalem
Okrutne warunki w raciborskim więzieniu doprowadzały do licznych zgonów osadzonych. Wśród zmarłych znaleźli się także członkowie powojennej konspiracji. Chowano ich w dołach na tyłach XIX wiecznej nekropoli Jeruzalem. Polaków (także Niemców) grzebano w grobach zbiorowych oraz pojedynczych jamach grobowych. Była to powszechna praktyka w stosunku do osób uznanych za wrogów komunizmu. Z jednej strony propaganda miała narzucić ich widzenie jako bandytów i zdrajców, z drugiej stosowano taktykę zamilczenia i wymazania, jakbyśmy to dziś określili “cancel culture” – wycięcia, usunięcia z rzeczywistości. W grupie tych licznych ofiar było wielu polskich więźniów.
Na innych cmentarzach w Polsce żołnierze konspiracji byli chowani w tajemnicy, często szybko, bez powiadamiania o tym fakcie rodziny. Na miejscach ich pochówków grzebano z premedytacją kolejnych zmarłych, by „zatrzeć” ślady. Na Jeruzalem jest inaczej, kwatery pozostały w niemal nienaruszonym stanie. Dało to rzadką sposobność odnalezienia szczątków ofiar w niezakłóconym położeniu ciał. Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN próbuje odkryć miejsca pochówków tych, którym „nie udało się odsiedzieć” wyroków za swoją patriotyczną postawę. Często „zbrodnią” było tylko udzielenie schronienia partyzantom. Rolnik Tomasz Piątek za pomoc organizacji Władysława Pezdy w Słupcu w powiecie buskim był represjonowany i zmarł za kratkami w Raciborzu. Przyjmował w swoim gospodarstwie ludzi znanych mu jeszcze w czasach okupacji hitlerowskiej z Batalionów Chłopskich, byli to ci, którzy nie złożyli broni przed czerwonymi „wyzwolicielami”. Bez pomocy takich ludzi opór wobec komunistów nie mógłby długo się utrzymać.
Czas na upamiętnienie
W raciborskiej ziemi spoczęli także partyzanci plutonu KWP Narodowych Sił Zbrojnych „Wędrowiec”, uczestnicy słynnych akcji zbrojnych: ataku na więzienie w Kielcach w sierpniu 1945, czy w Radomsku. Na Jeruzalem spoczywa także Henryk Filipecki z organizacji Pawła Cierpioła ps. „Makopol” z powiatu rybnickiego. To właśnie jego podkomendny Paweł Sosna był wtyczką w raciborskim UB i przekazywał cenne informacje dla podziemia. Są tu również pochowani: podkomendny kpt. Antoniego Hedy, bliski współpracownik st. sierż. Dziemieszkiewicza słynnego „Roja”, ale też ofiary komunizmu z Lubelszczyzny, Kielecczyzny, Mazowsza, Podlasia, Ziemi Sandomierskiej i Górnego Śląska. Warto w tym miejscu wymienić przynajmniej kilku z nich: Antoni Tkocz ps. „Antoś”, kapral Ryszard Chrzanowski ps. „Kos”, plutonowy Bogusław Prawdziński ps. „Sęk”, Józef Jankowski ps. „Płaza”.
Do tej pory biuro poszukiwań IPN podjęło szczątki piętnastu osób, teraz są poddawane oględzinom oraz dalszym badaniom, w tym próbie identyfikacji genetycznej, a wyniki prac zostaną podane do publicznej wiadomości, na ten moment z niecierpliwością czekamy.
Zapomnieć czy pamiętać?
Przez długi czas temat niezłomnych, czy podziemia antykomunistycznego był w Raciborzu pomijany, od 2015 roku, na początku z inicjatywy społecznej, zaczęto uroczyście obchodzić Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Spektakularnym wydarzeniem była choćby rekonstrukcja historyczna z udziałem czołgu prezentująca odbicie więźniów z rąk UB w centralnym miejscu miasta na placu Jana Długosza. Było kilka mniejszych wydarzeń, koncerty, spotkania, projekcje, konkursy. Najciekawszy projekt to włączenie się w światową inicjatywę „Tropem Wilczym - Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych”, którego X edycja przypada na ten rok.
Jeśli chodzi o trwałe akcenty, to za wyjątkiem ronda Żołnierzy Niezłomnych, po prostu ich brak. Na zamku mieliśmy wystawę poświęconą więziennictwu i więzieniu w Raciborzu, na której nie padło ani słowo o roli w powojennym terrorze samego więzienia, jak i jego funkcjonariuszy. Za to bezkrytycznie przedstawiono więzienne artefakty. Trudna powojenna historia ziemi raciborskiej jest również pomijana w muzeum. Wydaje się, że nie uczyniono niczego, by zachować pamięć o tamtych ludziach i wydarzeniach.
Najwyższy już czas, by upamiętnić i uhonorować ludzi drugiej konspiracji i przywrócić pamięć o nich, a tym samym o naszym losie i przeszłości, która wciąż ma silny wpływ na naszą teraźniejszość.
Komentarze
4 komentarze
Niech oni skończą niszczyć to miasto!!! Za chwilę będziemy świętować tutaj Bitwę Warszawską.
Zajmijcie się starszą historią: gdzie jest upamiętnienie dla Ulitzki? Ile jest wielkich raciborzan, których należałoby upamiętnić? Można zwymiotować od tej widocznie propolskiej narracji - nie mam absolutnie nic do Polaków, ale niech przestaną gnieść to miasto w jeden "poprawny politycznie" sposób! Dlaczego chcecie stawiać NOWE pominiki, gdy stare się walą? Panu Benczewowi polecam poszukać środków na renowację grobowców chociażby wspomnianych niżej rodzin Riedinger i Sobtzick, a nie bazować na swoim ego, by móc się przechwalać, że dzięki niemu jakiś nowy kawał kamienia postawili. Może napisz pan jakąś książkę w końcu, pokaż pan, żeś inteligentny, a nie mówisz pan, żeś pan historyk. Historyk nie podlizuje się władzy, tylko robi swoje. Legitymizuje swe poglądy w wydawanych publikacjach. Gdzie są pana publikacje, prócz nowin?
To już zaczyna nabierać kształtu jakiegoś szaleństwa. Pomijam już to, że ci "wyklęci" bywali bardzo różni - jedni zasługują na uczczenie, inni nie. Ale to co teraz się dzieje nawet pamięć o nich, o tych, których uczcić warto, zdewaluuje. Ktoś z tego próbuje robić swoistą modę. I powoli wkracza w opary absurdu. Niech chociaż Racibórz będzie od tego wolny!
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Dyć we Raciborzu uż je Rōndo Żołniyrzy Niyzłōmnych a ulica śp. Serafina Myśliwca. Na tela co Ci ze artykułu byli swiōnzani ze Raciborzym, to by to stykło, bez tōż co nawet miejscowi, choby Ulitzka, Sobtzick abo Jan Reginek nie sōm eszcze nikaj upamiyntniyni!