Sobota, 9 listopada 2024

imieniny: Teodora, Ursyna, Genowefy

RSS

365 dni czyli rok pracy Dawida Wacławczyka w magistracie [WYWIAD NOWIN]

19.01.2022 06:47 | 16 komentarzy | ma.w

W styczniu 2021 roku rozmawialiśmy z pierwszym zastępcą prezydenta Raciborza, gdy zaczynał swoje urzędowanie przy Batorego. Po 12 miesiącach znów zapukaliśmy do jego gabinetu, by zapytać o owoce sprawowania władzy.

365 dni czyli rok pracy Dawida Wacławczyka w magistracie [WYWIAD NOWIN]
Dawid Wacławczyk zaczął pracować w raciborskim urzędzie w styczniu 2021 roku
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Czy jest coś, za czym pan tęskni ze swojej dawnej pracy - organizatora wycieczek i wczasów?

Hmmm… może za tym, że poza sezonem udawało się czasami pospać do ósmej (śmiech). W turystyce odpowiadała mi praca w nieco luźniejszej atmosferze. Zarabiałem pieniądze, chodząc często w krótkich spodenkach po plażach chorwackich, albańskich czy czarnogórskich, wędrując po górach czy pływając statkami. Otaczali mnie zwykle dobrze nastawieni do mnie ludzie, uśmiechnięci, radośni. Nie pamiętam żadnych toksycznych akcji, które niesie za sobą np. rywalizacja natury politycznej. Teraz jest to element towarzyszący mojej pracy, choć na szczęście zupełnie marginalny, dotyczący właściwie potyczek z kilkoma rozemocjonowanymi przedstawicielami Rady Miasta. W przeszłości nie musiałem przeprowadzać tych nic niewnoszących rozmów, bezprzedmiotowych kłótni, po prostu skupiałem się na konkretnej robocie, a ta szła do przodu.

Jak po roku pracy wypada porównanie świata biznesu ze sferą administracji? Zadebiutował pan w roli urzędnika.

Najtrudniej było przyzwyczaić się do codziennego noszenia garnituru (śmiech). Ale mówiąc poważnie, to dla każdego przedsiębiorcy szokiem jest to, że w urzędzie są tak mocno rozbudowane procedury a procesy decyzyjne wieloetapowe i wielopoziomowe, przez co wydaje się, że decyzje podejmowane są dużo wolniej niż w biznesie, a prace toczą się oporniej. Wszystko zajmuje więcej czasu niż w działalności biznesowej. Tu jako przykład podam usunięcie śmietników, tzw. gniazd z ulicy Rzeźniczej. W firmie przesunięcie śmietnika zajęłoby pewnie z pół godziny, a w samorządzie trwało ponad 3 miesiące i wymagało zaangażowania 5 podmiotów na poziomie kierowniczym i dyrektorskim. Tyle zajęły procedury, zmiany regulaminów, naprawdę nikt się nie obijał, po prostu tyle to trwa.

O rożnicach bizes samorząd o sukcesach o pracy.mp3

Stąd moje pierwsze wrażenie było takie, że praca w urzędzie jest o wiele mniej efektywna niż w biznesie. Jednak okazuje się, że kiedy trzeba sięgnąć do historii jakiejś inwestycji czy sprzedaży albo jakiegoś konfliktu na linii urząd miasta i jakiś inny podmiot, to dzięki temu dochowywaniu procedur, przekazywaniu i archiwizowaniu dokumentów można z dużą dozą dokładności zapoznać się z daną sprawą. Nawet jeśli ma ona już kilkunastoletnią historię. I nie ma znaczenia czy urzędnicy, którzy ją kiedyś prowadzili, już tu nie pracują. Po tym odkryciu nabrałem swoistej pokory, bo urząd podobnie jak korporacja nie jest zbudowany na nazwiskach, tylko jest budowlą formalną i ma to swoje plusy.

Firma, którą pan prowadził, miała nieduży skład liczebny, kilkuosobowy. Na Batorego przyszło panu zarządzać - w roli pierwszego zastępcy głowy miasta - grupą ponad 200 osób. Jak się pan odnalazł w takiej roli?

Proszę wziąć pod uwagę, że w urzędzie nie jestem sam. To prezydent Dariusz Polowy dał mi szansę realizacji określonego programu, określił też oczekiwania i czuję, że obdarzył zaufaniem, które pozwala mi w poczuciu komfortu pracować na rzecz mieszkańców, co odbywa się we współpracy z drugim wiceprezydentem Dominikiem Koniecznym. Z mojej firmy oraz kilku stowarzyszeń, w których działałem, wyniosłem doświadczenie pracy zespołowej i projektowej. W pewnym sensie ten model pracy teraz kontynuuję. Oczywiście jest on w urzędzie multiplikowany, bo takich zespołów jest tu znacznie więcej. Uważam, że mam spore szczęście, bo z naczelnikami wydziałów i większością pracowników w urzędzie złapałem tzw. dobry flow. To w większości są osoby w moim wieku, z którymi dzielę pewne wartości. Mamy podobny etos pracy. Odnoszę wrażenie, że współpracownicy dobrze mnie przyjęli, czuję z nimi pozytywną relację. Z nikim nie jestem skonfliktowany, nie odczuwam, by ktokolwiek kopał pode mną dołki. Pracujemy profesjonalnie, nie tworzę atmosfery familiarnej, ale staram się odnajdywać w ludziach ich potencjał. Staram się pracowników motywować i chwalić, kiedy jest powód.

Jeśli chodzi o krytykę, to odbywa się ona zawsze za zamkniętymi drzwiami i jest merytoryczna. Zasadniczo pracujemy poprzez cele, nie przez osoby i emocje. To daje dobre efekty. Ponadto jednostki kulturalne takie jak RCK, OSIR, a także Muzeum, zwłaszcza teraz po zmianie dyrekcji, to są te sfery, którymi zawsze żyłem i są mi po prostu bliskie. Znam znaczną część pracujących tam osób, miałem z nimi relacje koleżeńskie w tzw. cywilu. Stąd nie narzekam. Mam też świadomość, że samemu można tylko zgasić światło, a cele realizuje się tylko grupowo. Nie jestem ani samodzielnym autorem, ani tym bardziej właścicielem sukcesów, które osiąga drużyna!

Gdyby przyszło panu wybrać 3 najważniejsze w minionym roku sprawy, które udało się doprowadzić do końca i z satysfakcją, to o by to było?

Dużą rzeczą proceduralną było sprawne przejście przez proces budowania Strategii Rozwoju Raciborza i Programu Wspierania Przedsiębiorczości. Przy czym dla mnie osobiście najcenniejszy okazał się nie fakt powstania tych dokumentów, ale możliwość czynnego udziału w bardzo szerokim procesie konsultacyjnym, czyli liczne rozmowy zarówno z mieszkańcami, jak i grupami eksperckimi. To był szeroki wielogłos i możliwość spojrzenia na Racibórz z naprawdę wielu perspektyw. Mam porównanie, bo uczestniczyłem jako radny przy pracach nad poprzednią strategią. Widziałem, jakie wtedy były aspiracje mieszkańców. Mentalność w ciągu dekady mocno się zmieniła. Raciborzanie nie oczekują już tylko pracy i mieszkania, bo te kwestie są zwykle zaspokojone. Dziś ludzie stawiają na jakość życia i chcą dobrej oferty kulturalnej, rekreacyjnej i sportowej. Chcą mieć dostęp do dobrego żłobka i przedszkola. Oczekują także miasta skomunikowanego ścieżkami rowerowymi. Czas wolny chcą mieć zagospodarowany w sposób wartościowy. Nie wystarczą już festyn i wata cukrowa. Wzrosła też świadomość ekologiczna. Oczekują zazieleniania miasta i to zieleni w dobrej jakości nie tylko ilości. Zwraca się coraz więcej uwagi na estetykę…

Druga rzecz to szereg działań rozproszonych, które można nazwać małymi krokami na rzecz poprawy estetyki Raciborza. To są prace nad tworzącym się Parkiem Kulturowym „Serce Starego Raciborza” obejmującym historyczne centrum. Z powodów politycznych one się przeciągają, ale realne prace już się dzieją. Miasto weszło już z pracami na kilka podwórek, zamknęliśmy bramę na Odrzańskiej, już mamy plany rewitalizacji skweru na ulicy Rzeźniczej. Plastikowe zielone kosze z rynku wymieniliśmy na estetyczne, stalowo - drewniane. W donicach zamiast starych tui nasadzone zostały kwiaty, które będą przyciągać owady. Pojawiły się tablice historyczne na „szlaku retro”. Zaczęliśmy prace nad chodnikiem historycznym, który powstanie przy współpracy z rzeźbiarzami ASP Wrocław. Powstały dwa pierwsze, udane murale. Na ul. Drzymały pojawiła się piękna łąka kwietna. Na Długiej donice z dodatkową zielenią, a w tym roku będzie ich jeszcze więcej. Na latarniach zawisną w sezonie kwiaty. Jednostki miejskie są oflagowane przez cały rok flagami z herbem miasta. Chcemy też stworzyć makietę średniowiecznego Raciborza, którą umieścimy na ulicy Długiej. Jest artysta gotów wykonać figurę Krzysztofka. Te działania wykraczają oczywiście poza podległe mi Wydziały, ściśle współpracujemy w gronie prezydenckim i z pozostałymi naczelnikami. Dobry kontakt mam z naczelnikiem wydziału komunalnego. Razem z nim oraz z Miejskim Konserwatorem Zabytków i Architektem Miejskim współpracujemy w zespole, który zwraca uwagę na małe, ale potrzebne działania estetyczne. Mamy dużo już podjętych prac, albo inicjatyw na rzecz zazielenienia miasta. W tym roku będziemy tworzyć w Raciborzu szlak rododendronów i azalii. Te działania, także dotyczące zieleni jak nasadzenia drzew pomiędzy mostem zamkowym a kładką kolejową, co zrobiliśmy wspólnie z Tokai Cobex – to suma takich mniejszych rzeczy, które tworzą wizerunek miasta i powoli go urozmaicają i ulepszają. Wisienką na torcie będzie tegoroczny konkurs na przebudowę rynku. Chcemy wprowadzić na rynek drzewa, wkomponować zdrój z naszą smaczną raciborzanką, no i uporządkować kwestie ogródków gastronomicznych.

Ludzie:

Dawid Wacławczyk

Dawid Wacławczyk

Radny, były wiceprezydent Raciborza