środa, 26 czerwca 2024

imieniny: Jana, Pawła, Miromira

RSS

Awantura na sesji rady miejskiej w Radlinie. O co poszło?

17.12.2021 06:00 | 9 komentarzy | apa

Końcówka tego roku to dla radnych trudny czas. Podejmowali szereg decyzji, począwszy od podwyżek własnych diet po podwyżki podatku od nieruchomości i za wywóz odpadów. Wszystkie te decyzje stawiają ich w niekorzystnym świetle wobec mieszkańców - ich wyborców. Atmosfera jest już tak napięta, że w Radlinie doszło do sprzeczki pomiędzy radną Ewą Szulik a Robertem Szindlerem. 

 Awantura na sesji rady miejskiej w Radlinie. O co poszło?
Radny Robert Szindler odparł zarzuty, że pojawia się tylko tam, gdzie są media i nie uczestniczy w ważnych zaplanowanych spotkaniach.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Sesje rady miejskiej w Radlinie bywają obfitujące w żywiołowe dyskusje. Tym razem radna Ewa Szulik w swojej wypowiedzi otwarcie skrytykowała innego radnego, Roberta Szindlera. O co chodziło? 

Ostre słowa 

Radna E. Szulik podczas listopadowej sesji rady miejskiej do R. Szindlera skierowała mocne słowa. Wskazała, że wszyscy radni o wydarzeniach i spotkaniach informowani są z wyprzedzeniem, można więc zatem zaplanować swój kalendarz i brać w nich udział. - Można powiedzieć, że jesteś tylko tam, gdzie możesz zaistnieć medialnie, czyli na sesjach i dużych spotkaniach, gdzie są media. Nie ma cię nigdzie indziej. Każdy z nas ma swoją pracę i życie prywatne - powiedziała radna. Zarzuciła R. Szindlerowi, iż ten nie bierze udziału w szkoleniach ani w popołudniowych spotkaniach. - Nie odbywały się żadne kuluarowe spotkania dotyczące diet radnych. O spotkaniach wszyscy byli poinformowali. Jeśli nie mogłeś przyjść, kultura wymagała tego, aby wcześniej o tym poinformować - denerwowała się E. Szulik. 

Skąd ta krytyka? 

Radny Robert Szindler podczas sesji zadawał pytania, zwłaszcza dotyczące nowych stawek opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi, powołując się przy tym na dobro i interes mieszkańców. Przewodnicząca rady miejskiej Gabriela Chromik wskazała mu, że wszystkie te tematy były już omawiane na komisjach i radny powinien być w nich zorientowany. R. Szindler na to odpowiada, że zawsze jest przygotowany do spotkań. - Jestem zawsze dobrze przygotowany, godzinami spędzam przed komputerem wyszukując informacji, podglądam gminy ościenne, kontaktuje się z byłymi radnymi miasta i powiatu, dopytuję na komisjach, posługuję się danymi - odparł na to. 

Radny się broni

Zapytaliśmy Roberta Szindlera o to, czy zarzuty radnej są zasadne. - Szkoda, że po tej niezwykle trudnej, burzliwej sesji gdzie procedowano wiele ważnych dla mieszkańców naszego miasta kwestii, wybrzmiało tylko to, że koleżanka Ewa Szulik mi zarzuciła, że nie chodzę na żadne spotkania, co nie jest to prawdziwą tezą - odpowiedział radny. Tłumaczył, że chociażby w listopadzie brał udział w uroczystej mszy świętej upamiętniającej los polskich bohaterów oraz pod ich pomnikiem, wspierał inicjatywę zorganizowaną z okazji Dnia Niepodległości (turniej tenisa stołowego w MoSiR-ze).

W turnieju tenisa mało tego że brałem udział to byłem na nim prawie do końca z całą swoja rodziną. Wielu uczestników doceniło moją aktywną obecność na tym turnieju. Nawet nie wiem, czy to wpisałem w ten ich zeszyt, bo jakoś nie było to dla mnie zawsze ważne gdzie i jak często się pojawiam, żeby tylko ludzie mnie widzieli. Co innego inni radni, którzy wpisują wszystko, począwszy od mszy świętej po nawet biletowane przedstawienia w MOKu. Nie jest prawdą że nigdzie nie chodzę i że to się jakoś znacząco różni od pozostałych radnych. Wielu radnych ma podobne statystyki. Na sesji nie byłem w ciągu trzech lat tylko dwa razy i to było w pełni usprawiedliwione. Na spotkania lubię chodzić ale przede wszystkim z mieszkańcami, gdzie trzeba ich wesprzeć, wysłuchać, tak jak to robię w przypadku ulicy Głożyńskiej czy Polnej. Powiem krótko bo widać to również w powiecie - zaczęła się kampania. Ludzie nas będą oceniać a nie poszczególni radni - tłumaczył R. Szindler.